Identycznego dzwona z łosiem (a właściwie jak się potem okazało, klempą w bliźniaczej ciąży) miał mój ojciec. Tyle że tutaj łosia potrącił autobus, "ściął go z nóg", i wrzucił go praktycznie na maskę samochodu którym z przeciwka jechał mój ojciec. I ojca fiesta, trafiona w maskę łosiem, zrobiła dwa salta i wylądowała w zagajniku 20 metrów od drogi. Ojciec tylko poobijany, ale nie pamiętał całego poranka od wyjścia z domu.
jeżdżę trochę po powiatach różnych, rocznie tak około 15-20 kkm. Nigdy w życiu nie widziałem na żywo łosia (poza jakąś zagrodą widokową). Tzn widziałem raz, ale łoś już nie żył po spotkaniu z innym autem.
@dominowiak: Ja raz tzw cudem uniknąłem zderzenia z łosiem. Każdego roku w mojej okolicy jest kilka wypadków z łosiami. W ostatnich latach zginęło kilka osób i jeszcze więcej łosi. W miejscach gdzie to się zdarza, w nocy zwalniam poniżej 80 km/h i robię zeza rozbieżnego. Za to inni 120 i więcej.
Komentarze (186)
najlepsze
Tzn widziałem raz, ale łoś już nie żył po spotkaniu z innym autem.
Komentarz usunięty przez moderatora
Łoś to jest dobry gość.