W 1969 r. Amerykanie wzięli do niewoli rannego partyzanta Vietcongu. Był ranny w twarz i miał problemy z oddychaniem. Po przewiezieniu do szpitala polowego dokonano tracheotomii, a oględziny wykazały, że w zatokach nosowych utknął granat-niewybuch kalibru 40 mm. Pacjent był żywą bombą. Przygotowano więc bunkier z worków z piaskiem w którym umieszczono pacjenta. Chirurdzy mieli dokonać operacji spoza bunkru, posługując się długimi instrumentami. Pacjent był przytomny w ciągu całej procedury i współpracował
Komentarze (3)
najlepsze