Czy pielęgniarki z Ukrainy rozwiążą kryzys kadrowy w Polsce?
Choć gwałtownie brakuje pielęgniarek, szczególnie mówiących po ukraińsku, uciekinierki ze Wschodu nie zażegnają kryzysu kadrowego - czytamy w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej".
NieobliczalneZieloneKonto z- #
- #
- #
- #
- #
- 119
Komentarze (119)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
„Jeżeli moja córka/żona/matka, syn/mąż/ojciec zachoruje lub trafi w stanie pilnym do szpitala to wolałbym, aby zajął się nimi polski personel z „pewnymi papierami” i wszak doświadczony w polskich realiach pracy czy ukraiński personel, z którym nie zamienię ani słowa, nie przekażę istotnych informacji, oraz który - odpukać - „nie beknie”, gdy zawini za
@tgdarek: na Ukrainie możesz kupić dowolny dokument niestety¯\_(ツ)_/¯
Skoro przeszedł cała procedurę nostrtyfikacji, egzaminów językowych to ma pełne prawo wykonywać zawód lekarza w Polsce
Obecnie zjezdza się ch... wie kto bo nawet tego porządnie weryfikować się nie da ( dla studentów leku wystarczy oświadczenie na kartce, że się studiowało na Ukrainie)
I tacy ludzie mają z buta wejść w system i pracować z pacjentem
Zdradzę prezskowi pewien sekret - jak się odpowiednio zapłaci to chętnych się znajdzie bez konieczności zatrudniania osób z zagranicy.
kierownictwo szpitala odpowiada za personel a do podtarcia komuś dupy, wyniesienia basenu czy sprzątania nie trzeba mieć dyplomu polskiej medycznej uczelni,
miałem parę lat temu ojca w szpitalu i złapać jakaś pielęgniarkę nie było łatwo, gdybym ojca w porę nie