Generał Bogusław Pacek: Tak wygląda pierwsza faza wojny
"Stany Zjednoczone przygotowują się do wojny z Chinami. Mam wrażenie, że żeby mieć wolne ręce, śpieszą się w rozwiązaniu konfliktu w Europie. W związku z czym obawiam się, że to nie będzie z pełną korzyścią dla Ukrainy."
lyncz z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 35
- Odpowiedz
Komentarze (35)
najlepsze
Tyle się dziś mówi, że będzie wojna…
– Ale ona już przecież trwa.
My po prostu biegniemy tak szybko, że nie zauważamy, że świat jest w trakcie wojny. A my codziennie jesteśmy ofiarami tej wojny.
– Tak jest. I to jest konflikt zbrojny. Gdyby to była wojna, wypowiedziana itd., to ona też by miała taki cel, bo taki jest dziś cel wojen.
Jak popatrzymy na Stany Zjednoczone versus Chiny, to w USA mówi się wprost, że trzeba się liczyć z wojną. Tylko trzeba wsłuchać się w to, co oni tam mówią, bo my często w Polsce zagłaskujemy rzeczywistość.
Generał taki jak ja, Pacek, który powie w mediach: „Słuchajcie, w mojej ocenie będzie wojna", zostanie tu natychmiast uznany za osobę nieodpowiedzialną, która straszy społeczeństwo. Amerykanie używają takiego języka. Na przykład był tu jakiś czas temu generał Ben Hodges, który wprost powiedział na Warsaw Security Forum, że za 10 lat dojdzie do wojny między Stanami Zjednoczonymi a Chinami – ja się potem zastanawiałem, czy go za to nie zdejmą ze stanowiska, a tu za chwilę w tym samym tonie wypowiada się dowódca wojsk NATO w Europie, generał Philip Breedlove.
I oczywiście Amerykanom nie zależy na tym, żeby opanować połowę Chin. Ani zniszczyć ich jakiekolwiek arsenały. Im zależy na tym, żeby zatrzymać ekspansję chińską. Ponieważ Chiny ich wypierają. A niektórzy nawet twierdzą, że gospodarczo już wyparły. Moim zdaniem jeszcze nie, ale to powoduje, że Amerykanie czują się zagrożeni gospodarczo, a w przyszłości to może być również zagrożenie militarne, bo Chiny tu też bardzo mocno się rozwijają.
Z kolei Chiny mówią: dość hegemonii amerykańskiej. I nazywają to dążeniem do wielobiegunowości. Choć tak naprawdę według mnie to znaczy, że chcą chińskiej hegemonii.
Właśnie, bo pan prowadził badania w Ukrainie, rozmawiając z ludźmi żyjącymi na terenach objętych bezpośrednim konfliktem. Oraz drugie…
– Te pierwsze wciąż jeszcze trwają. A te drugie robiłem wraz z zespołem NATO-wskim, i one dotyczyły wpływu wojny hybrydowej na postawy żołnierzy.
I co wam wyszło?
– Zacznijmy od tego, co już ustaliliśmy, a mianowicie, że wojna hybrydowa polega na dobraniu odpowiednich, zróżnicowanych środków do osiągnięcia celu. A on jest taki sam, niezależnie od tego, czy używamy czynników psychologicznych, czy czołgów i samolotów. W przypadku Putina polega na tym, żeby pokonać Ukrainę w taki sposób, żeby ona chciała być w symbiozie z Rosją, a nie z NATO i UE. I to można zrobić tak, że zajechać czołgami, samolotami zbombardować, zmienić władze, ustanowić swoje i one powiedzą: „Dobra, jesteśmy z tobą". Ale można też w inny sposób. Właśnie przekonując ludzi. Zastraszając ich. Szantażując. Wywierając wpływ poprzez dyplomatów. Poprzez agentów usytuowanych w różnych miejscach.
Świetnym tego przykładem jest Krym – ja go przeanalizowałem w zasadzie co do minuty, bo dni tam było niewiele. I on został zdobyty właśnie w taki sposób.
Kupcie troche srebra i zlota, patrzac na Kanade, tyle wlasnosci prywatnej co jest w rece.
Komentarz usunięty przez moderatora
Jak brygadami zandarmow-specjalsow armie reformowal tez pamietam.
– Z całą pewnością zdecydowany antyzachodni zwrot Federacji Rosyjskiej nastąpił wtedy, kiedy do władzy doszedł Putin. A to się wydarzyło już 20 lat temu.
Czyli to, co się teraz dzieje w Ukrainie, to jest po prostu bardziej wizualny wyraz tego konfliktu, który jest już od dawna?
– Dokładnie. To jest jeden z etapów.
Ten obecny konflikt zaczął się na poważnie, albo stał się bardziej widoczny, pod koniec roku 2013, kiedy prezydent Janukowycz zakomunikował, że ma problem – tak przynajmniej publicznie to mówił – czy pójść w stronę Zachodu, czy Rosji. Gdzie Putin obiecywał Ukrainie ogromne pieniądze. Część chciał przekazać, część pożyczyć. Byle tylko Ukraina nie łączyła się ze strukturami zachodnimi. A w tym samym czasie padły no może nie deklaracje, ale zachęty ze strony Zachodu. A potem był Majdan, Ukraina zdecydowała się, oficjalnie, na drogę ku Europie. Nastąpiło zdjęcie Janukowycza, jego ucieczka do Rosji, nowe władze.
Krym był następstwem Majdanu. Wynikł z obawy Rosji, że Krym, a szczególnie Sewastopol, wraz ze zwrotem Ukrainy, może przejść w ręce przeciwników. Że tam powstanie baza amerykańska, albo turecka, w każdym razie NATO-wska. W związku z czym Rosja, po pierwsze, będzie musiała sobie wybudować nową infrastrukturę morską, a po drugie, powstanie problem z jej swobodą działania na Morzu Czarnym.
Co to zmienia odnośnie jego opinii ??