@RoastieRoast: Zieleń w Warszawie. Przez trzy lata 15 naukowców przemierzało dzikie chaszcze w Warszawie i porównywało je z urządzonymi w mieście parkami. Te pierwsze przynoszą nam więcej korzyści, za to utrzymanie tych drugich sporo kosztuje. Po co więc przepłacać?
Te badania nie spodobają się miłośnikom starannie wygolonych trawników i misternie przystrzyżonych żywopłotów. – Od pewnego czasu trwa publiczna dyskusja, czy kosić trawniki. A jeśli tak, to jak często i szerzej: w jakim stopniu pielęgnować tereny zielone. Brakowało nam w niej twardych danych liczbowych – mówi dr Daria Sikorska z Katedry Teledetekcji i Badań Środowiska SGGW.
Była w grupie 15 naukowców (z SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego), którzy wzięli pod lupę warszawskie nieużytki przez nikogo niepielęgnowane i porównali je ze stosunkowo młodymi miejskimi skwerami i parkami pod kątem tzw. usług systemowych.
@RoastieRoast: Jeśli do tego dodamy, że utrzymanie zieleni parkowej kosztuje kilka tysięcy złotych rocznie za hektar, to wartość tytułowego nicnierobienia z zielenią nabiera materialnego wymiaru.
Naukowcy sprawdzili też, co na ten temat mówią użytkownicy zieleni, czyli po prostu warszawiacy. – Zrobiliśmy badania opinii. Ankietowani chodzili na wszystkie badane tereny o każdej porze roku i robili zdjęcia miejsc, które im się podobają. Uznali, że atrakcyjność parków i nieużytków jest podobna. A zatem kosić czy nie kosić? Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? – mówi dr Sikorska.
Komentarze (5)
najlepsze
Zieleń w Warszawie. Przez trzy lata 15 naukowców przemierzało dzikie chaszcze w Warszawie i porównywało je z urządzonymi w mieście parkami. Te pierwsze przynoszą nam więcej korzyści, za to utrzymanie tych drugich sporo kosztuje. Po co więc przepłacać?
Te badania nie spodobają się miłośnikom starannie wygolonych trawników i misternie przystrzyżonych żywopłotów. – Od pewnego czasu trwa publiczna dyskusja, czy kosić trawniki. A jeśli tak, to jak często i szerzej: w jakim stopniu pielęgnować tereny zielone. Brakowało nam w niej twardych danych liczbowych – mówi dr Daria Sikorska z Katedry Teledetekcji i Badań Środowiska SGGW.
Była w grupie 15 naukowców (z SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego), którzy wzięli pod lupę warszawskie nieużytki przez nikogo niepielęgnowane i porównali je ze stosunkowo młodymi miejskimi skwerami i parkami pod kątem tzw. usług systemowych.
Jeśli do tego dodamy, że utrzymanie zieleni parkowej kosztuje kilka tysięcy złotych rocznie za hektar, to wartość tytułowego nicnierobienia z zielenią nabiera materialnego wymiaru.
Naukowcy sprawdzili też, co na ten temat mówią użytkownicy zieleni, czyli po prostu warszawiacy. – Zrobiliśmy badania opinii. Ankietowani chodzili na wszystkie badane tereny o każdej porze roku i robili zdjęcia miejsc, które im się podobają. Uznali, że atrakcyjność parków i nieużytków jest podobna. A zatem kosić czy nie kosić? Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? – mówi dr Sikorska.
Zieleń w Warszawie. Parki