Trzykrotne zdobycie i splądrowanie Rzymu przez barbarzyńców w V wieku naszej ery (w 410 r. przez Wizygotów, w 455 przez Wandalów i 472 przez Burgundów) nie było - jak od lat naucza się na lekcjach historii - przyczyną, ale jedynie skutkiem zapaści i upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Imperium od co najmniej dwóch wieków osłabiała zmiana klimatyczna, fale pandemii i zapaść ekonomiczna. Czy historia lubi się powtarzać i jakie wnioski dziś możemy wysnuć z dziejów upadku Rzymu. Ciekawie pisze o tym historyk prof. Kyle Harper w książce “The Fate of Rome”.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku.
Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo...
Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA...
Spotify: https://open.spotify.com/show/...
Google Podcasts: https://www.google.com/podcast...
Dziś lubujemy się w rysowaniu analogii pomiędzy nami, a starożytnymi cywilizacjami. Jeszcze bardziej porównywać procesy z naszego świata do tych z dziejów Cesarstwa Rzymskiego. Są oczywiście pewne podobieństwa, skala rozległości cywilizacji europejskiej, panowanie nad światem, siła ekonomiczna... ale także i dekadencja, zagrożenie najazdem “barbarzyńców”, rozkład i korupcja władzy politycznej. To analogie, które co i raz pojawiają się w dyskusji o historii i współczesności.
Dziś tematem wiodącym jest także pandemia, która od ponad roku wstrząsa światem, powoduje napięcia ekonomiczne i polityczne. Tu pojawia się pierwsza analogia, gdyż pandemia “dżumy” Antoninów z II wieku uświadomiła Rzymianom, jak potężną siłą nawet dla największego mocarstwa świata może być się natura. Zaraza “pestis Antonini”, która według dzisiejszych badań była najprawdopodobniej ospą lub odrą stała się olbrzymim wstrząsem dla Cesarstwa w latach 165-180 n.e. Została przyniesiona przez żołnierzy wracających z kampanii na Bliskim Wschodzie. Rozciągające się od Półwyspu Iberyjskiego aż do Półwyspu Arabskiego imperium miało niespotykane nigdy wcześniej w dziejach ludzkości szlaki transportowe, nie tylko drogi (wiodące do Rzymu), ale także szlaki żeglugowe także poza granicami Morza Śródziemnego. Szlaki handlowe były najbardziej rozbudowane obejmując kilka stref klimatycznych i obszarów świata.
Pozwalało to na niespotykaną wcześniej szybkość transportu i przemieszczanie się nie tylko ludzi, ale i zarazków. Co ciekawe, sama data plagi Antoninów przypada na rok… pierwszej udokumentowanej relacji zetknięcia Rzymian z Chinami.
Dżuma Antoninów była pierwszą w dziejach pandemią mającą skalę międzykontynentalną. Znane są też liczby ofiar jakie przynosiła - w czasach Kommodusa (161-192) w samym Wiecznym Mieście pochłaniała lok. 2 tys. ofiar dziennie. Dziś, pomimo dość dużej liczby zapisów wydarzenia autorstwa świadków, ogólna liczba ofiar jest nieznana. Szacuje się ją na od 2 do 25 procent populacji. Gdy weźmiemy pod uwagę, że Imperium w tym czasie mogło liczyć 70 milionów ludzi, to liczba zmarłych z powodu pandemii wynieść mogła od 1,5 mln do nawet 10 mln zgonów.
Wydarzenia z II wieku naszej ery - zdaniem prof. Kyle Harpera - stały się prawdziwym początkiem końca Imperium Rzymskiego. Po pandemii nie było ono już nigdy tak silne i tak rozległe. Co więcej, historyk przedstawia jeszcze jedną przyczynę rozkładu państwa, co jest zupełnie innym spojrzeniem niż w klasycznym dziele “Upadek Cesarstwa Rzymskiego” Edward Gibbon. Ten XVIII-wieczny wielki klasyk historii starożytności, przekonywał nas iż za kryzysem Rzymu stały kwestie ustrojowe i polityczne. Wyrastało to z oświeceniowego poglądu na rolę racjonalności, rządu i odpowiedniej władzy. Tymczasem Gibbon zupełnie nie doceniał (bo nie mógł, nie dysponując dzisiejszym dostępem do badań) roli czynników klimatycznych. Kluczowe w historii Rzymu były bowiem nie nazwiska cesarzy, senatorów i przewroty pałacowe, czy pojawienie się chrześcijaństwa ale… średnia temperatura roczna i opady. Dopiero dzisiejsze, oparte na technologii badania archeologiczne pozwalają stwierdzić iż biorąc pod uwagę klimat, w dziejach Rzymu można wyróżnić trzy okresy: Rzymskie Optimum Klimatyczne (200 p.n.e. 150 n.e.), okres przejściowy (150 n.e. - 450 n.e.) oraz brzemienna w skutkach późnoantyczna mała epoka lodowcowa (450-700 n.e.) w której dokonał się realny koniec starożytności (biorąc pod uwagę dzieje polityczne datowany na rok 476 r., czyli koniec panowania ostatniego cesarza zachodniorzymskiego Romulusa Augustulusa.
Zanim to nastąpiło, trwał jednak liczący przeszło 350 lat okres wyjątkowego w dziejach Europy prosperity, którego beneficjentem byli właśnie Rzymianie. Ciepłe temperatury umożliwiły rolnikom sadzenie drzew oliwnych, nie tylko na wyższej szerokości geograficznej, ale także na wyższej wysokości nad poziomem morza. W południowej części Morza Śródziemnego większe opady spowodowały wyjątkowy rozwój rolnictwa, a północna Afryka nie była terenem pustynnym, a spichlerzem Cesarstwa. Na ziemi wyjątkowo spokojne były wulkany, których erupcje wcześniej nie dość że mogły zniszczyć osady ludzkie, ale powodować oziębienie przez hamowanie promieni słonecznych. Dlatego też w czasach panowania Marka Aureliusza Rzym osiągnął swój szczyt demograficzny.
Trzeci wiek n.e. po tragicznym epizodzie pandemii, który mógł być wstrząsem dla organizacji państwa powodując zapaść ekonomiczną, zmniejszenie wpływów z podatków oraz mniejszy potencjał militarny, przyniósł nowe wyzwania klimatyczne. Jak wykazuje Harper zmienność stałej słonecznej oznaczała początek kolejnych wahań temperatury. Niebawem pojawił się kolejny wstrząs czyli Plaga Cypriana, wirusowa gorączka krwotoczna. Rozbudowane miasta, akwedukty, miejskie latryny tylko zwiększały efekt chorób dziesiątkujących Rzymian, które najczęściej były schorzeniami układu pokarmowego wynikającymi z zerowego wręcz poziomu higieny i wiedzy na temat zarazków. Rzymski dobrobyt i rozbudowa infrastruktury stały się zatem zgubnymi miejscami wykluwania drobnoustrojów, a później i roznoszenia ich przez szczury.
Później historia wbiła dwa gwoździe do trumny imperium podzielonego od 395 roku na Zachodniorzymskie i Wschodniorzymskie w Konstantynopolu. Pierwszy, kolejne epidemie, czyli pierwsze odnotowane w Europie fale dżumy, które nękały spadkobierców imperium w sumie przez ponad dwa wieki. Przyjmuje się, że w okresie 541-750 wyróżnić można ich aż osiemnaście. Drugi - początek późnoantycznej małej epoki lodowcowej, rozpoczęte w VI w. okresy najzimniejszych europejskich lat od co najmniej kilkudziesięciu wieków. W 536 r. nastąpiła przy tym erupcja wulkanów powodując najzimniejszy rok od tysięcy lat. Co ciekawe następował splot nieszczęśliwych wydarzeń, gdyż jak wykazuje historyk w VI nastąpiły zmiany w emisji energii słońca w latach 530 - 680 r n.e. Tzw. wielkie minimum słoneczne, pod koniec VII wieku, było największym spadkiem energii solarnej w ciągu ostatnich 2000 lat. Nie było tylko zimniej, ale i bardziej sucho. Wschodnie prowincje zaczęły mieć problem z utrzymaniem produkcji rolnej i wyżywieniem na taką skalę jak wcześniej, co oznaczało zmniejszenie populacji. Arabowie w VII w. podbili najcenniejsze wcześniej dla Rzymu prowincje na Bliskim Wschodzie – Palestynę i Syrię oraz afrykańskie tereny od Egiptu do dzisiejszej po Algierii.
Opracowując artykuł korzystałem z książki Kyle'a Harpera "The Fate of Rome".
Zdjęcie: grafika Jules-Élie Delaunay, domena publiczna.
Komentarze (4)
najlepsze