Polacy! Po co walczycie? Wasz kraj jest już sprzedany Sowietom, którzy mordowali polskich oficerów w Katyniu. Dziś są sojusznikami Churchilla – kobiecy głos najczystszą polszczyzną bez niemieckiego akcentu, grzmiał z gigantofonów. To Maria Kałamacka ps. „Wanda” pozdrawiała swoich rodaków. Tak właśnie „Wanda”, która sprzedała się Niemcom przemawiała do polskich żołnierzy z 2. Korpusu szykujących się do zdobycia Monte Cassino.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku. Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo... Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA... lub Spotify: https://open.spotify.com/show/... ale także Google Podcasts: https://www.google.com/podcast...
O Monte Cassino w dniu kolejnej rocznicy napisano wiele. Udział Polaków jest jednym z naszych narodowych symboli. Niektórzy twierdzą, że mitem, a nasi żołnierze jedynie „zajmowali” opuszczone ruiny, a nie „zdobywali” klasztoru. Cóż, pamiętajmy tylko że kosztowało to 2. Korpus 924 zabitych, 2930 rannych i 345 zaginionych. Bądźmy sceptyczni wobec domorosłych „historyków” rzucających na wiatr słowa deprecjonujące udział Polaków w tej bitwie. Z drugiej strony, Peter Caddick-Adams w książce „Piekło dziesięciu armii” stwierdził, iż w przeciągu 129 dni oblężenia alianci stracili 200 tys. osób. Był to kosztowny sposób odwrócenia uwagi Niemców od północnej Francji.
Dziś jednak nie o samej bitwie, ale o tym jak chcieli odwrócić uwagę Polaków od walki na rzecz „zdradzieckich” aliantów.
„Żołnierze Polscy. Grozi Wam niebezpieczeństwo, ominął Was Katyń. Uszliście z życiem z raju bolszewickiego. Wasi wodzowie w Londynie otrzymali z Moskwy instrukcje zlikwidowania was w sposób nieskomplikowany… Przed kilku laty Stalin wysłał ekipę morderców, aby zlikwidowała w Katyniu kolegów Waszych. Ale Anglicy są sprytniejsi. Wysyłają Was na front Cassino. abyście mogli polec w aureoli bohaterstwa” – takie treści widniały na ulotkach rozrzucanych nad szykującym się do natarcia na Monte Cassino 2. Korpusem. Trzeba przyznać, że propaganda Goebbelsa była przemyślana. Nie bez kozery mówi się, że w III Rzeszy była czwartym rodzajem wojsk – obok Heer (lądowe), Kriegsmarine (marynarki) i Luftwaffe (lotnictwa). W kontekście sytuacji geopolitycznej uderzała w najbardziej wrażliwą strunę. Pochodzący często z terenów Kresów żołnierze Armii Andersa już wiosną 1944 roku nie mogli jeszcze podejrzewać, iż w przypadku zwycięstwa nad Hitlerem, przyszła granica Polski będzie przebiegać na tzw. linii Curzona, czyli w przybliżeniu dzisiejszej granicy naszego kraju. O postanowieniach konferencji w Teheranie nie wiedział bowiem polski rząd emigracyjny, ale dzięki swemu wywiadowi wiedzieli już Niemcy.
Propagandowe niemieckie radio nadawało po polsku w ramach specjalnej dywizji Waffen-SS „Kurt Eggers”, oddziału korespondentów wojennych powołanego osobistym rozkazem Heinricha Himmlera. Niemcy dysponowali na froncie włoskim stacjami nadawczymi dużej mocy oraz ponadto specjalnymi „bombami propagandowymi” rozrzucającymi ulotki. Decyzja o nasileniu tych działań we Włoszech zapadła w marcu 1944 roku. „Na polecenie Fuhrera Reichsfuhrer SS wprowadza w życie operację na włoskim obszarze działań wojennych pod kryptonimem »Gwiazda Południa«. Celem tej operacji jest wywarcie takiego wpływu na żołnierzy dywizji polskich walczących po stronie Anglików i Amerykanów na froncie południowym, aby przechodzili na stronę niemiecką w takiej liczbie, żeby konieczne było wycofanie polskich dywizji z linii frontu.
Nowy niemiecki nadajnik propagandowy nadał swój pierwszy program 3 marca 1944 r. i został nazwany pięknie brzmiącym imieniem „Wanda”. Do dziś nie wiadomo skąd taki pomysł, zwłaszcza że przecież w staropolskiej legendzie to słowiańska Wanda właśnie nie chciała Niemca. Nazwa miała być pseudonimem Marii Kałamackiej, polskojęzycznej prezenterki rozgłośni. Co więcej, próbowano wykreować jej postać jako gwiazdę, wręcz rozbudzić wyobraźnię polskich żołnierzy rozrzucając nawet ulotki z jej wizerunkiem – faktycznie nie była na nich Kałamacka, ale niemiecka piękność Maria Wimmer (na zdjęciu). Polakom przekazywano, iż każdy żołnierz który podda się Niemcom i wypowie słowa „Do domu” będzie miał zagwarantowany powrót do rodziny.
Skuteczność działań niemieckiej propagandy w odniesieniu do nakładów i przedsięwziętych środków była wręcz śmieszna. Na stronę niemiecką przeszło bowiem raptem pięciu żołnierzy pokazywanych następnie triumfalnie w Rzymie. Wskazuje się, że radiostacja „Wanda” odniosła wręcz efekt odmienny od zamierzonego, gdyż pozwalała Polakom wcielonym do Wehrmachtu na rozeznanie, iż polskie wojska są już bardzo niedaleko. Faktycznie, w czasie kampanii włoskiej kilkanaście tysięcy żołnierzy Wehrmachtu dezerterowało na polską stronę i praktycznie na linii frontu jako Polacy byli przebierani w polskie mundury o czym opowiadaliśmy w odcinku podcastu „Z Wehrmachtu do Armii Andersa”.
Po przełamaniu linii Gustawa radiostacja przemieszczała się na północ. W niedzielę nadawano transmisję mszy świętej (z Jasnej Góry, ale faktycznie z włoskiego kościoła), puszczano polską muzykę z płyt sprowadzonych z kraju, zatrudniano sztab polskich prezenterów-kolaborantów. Punktem kulminacyjnym audycji wieczornej były tzw. „pozdrowienia z ojczyzny”, listy od Polaków, którzy posiadali krewnych w 2. Korpusie i nie mieli z nimi kontaktu od września 1939 r. Listy czytano na antenie radia. Co najciekawsze, część listów była autentyczna, gdyż pochodziły od ludzi przekazujących je do redakcji gadzinówek w Generalnej Guberni. Niemieckie urzędy zachęcały do wysyłania listów z pozdrowieniami, które miały być przeczytane przez niemiecką rozgłośnię na froncie włoskim.
4 października 1944 r. w godzinach nadano z Mediolanu audycję specjalną na temat kapitulacji Powstania Warszawskiego. „Kochani rodacy. Słyszeliście smutną wiadomość, która wypełnia serca wszystkich Polaków żałobą 1 goryczą. Stolica Polski leży w gruzach, jednak wciąż trwa w naszych sercach, taka jaka była...”
Po konferencji w Jałcie „Wanda” nadała 14 lutego 1945 r. audycję specjalną. Działo się to akurat w środę popielcową, więc i audycję nazwano „środa popielcową w Jałcie”. Odpowiedni nastrój zapowiadający nadchodzącą dla Polaków katastrofę geopolityczną i przekazanie kraju pod sowiecką strefę wpływów zapewniła wypowiedź politycznego korespondenta agencji Reuters, którą nadano w eterze. Był to krótki, dobitny komentarz: „Polacy otrzymali zawiadomienie o swojej śmierci!” Niezliczone międzynarodowe komentarze na temat konferencji w Jałcie potwierdzały w sposób oczywisty najważniejszą tezę propagandową rozgłośni: „Sprzymierzeni zdradzili Polskę!”.
Niemiecka propaganda zatem tylko częściowo przekazywała kłamstwa o ogólnej sytuacji wojennej i geopolitycznej. Raport oficera polskiego wywiadu do dowództwa 2. Korpusu przekazywał, że należy uznać niemiecką propagandę za nieskuteczną, ponieważ polscy żołnierze rozpoznawali ją jak o prowadzoną „metodami przebiegłymi i kłamliwymi”. Zalecił on przeprowadzenie kampanii wyjaśnień, która miała wykazać fałsz niemieckich audycji. Jednocześnie jednak zauważył, że mimo swojego kłamliwego charakteru niemiecka propaganda dotykała „czułych miejsc w otaczającej rzeczywistości”. W swojej książce „Bez ostatniego rozdziału” gen. Władysław Anders stwierdził, że niebezpieczeństwo działania „Wandy” polegało na tym, że żołnierze odbierali informacje propagandy jako gorzką prawdę.
Wpis powstał na podstawie artykułu Ortwina K. Buchbendera
WOJNA PROPAGANDOWA PRZECIWKO DRUGIEMU KORPUSOWI POLSKIEMU WE WŁOSZECH W LATACH 1944-1945 opublikowanego w nr 1 „Przeglądu Zachodniego” z roku 1998
Komentarze (2)
najlepsze
To akurat była prawda