Mirek mieszka w Kijowie
Mirki, podzielę się z wami refleksjami i wrażeniami po spędzeniu
roku w Kijowie. Od grudnia 2019 mieszkam tu i pracuję. Nie będzie
opisu atrakcji turystycznych, jest mnóstwo blogów na ten temat. Tu
chciałem opisać życie w mieście z punktu widzenia ekspata,
skupiając się na codziennych sprawach, mniej lub bardziej ważnych.
Oczywiście tekst jest subiektywny. Na pytania chętnie odpowiem.
Pisząc o cenach będę mieszał euro, hrywny i złote, mam nadzieję
że to nie problem. Aha, i nie będę pisał o polityce.
Kijów to wielkie miasto. Przedmiejskie blokowiska są gigantyczne, ale znam je tylko
zza szyby samochodu, mój tekst skupia się na centrum miasta. No i pamiętajcie, że
w żadnym Kijów nie jest reprezentatywny dla reszty Ukrainy.
1. Mieszkanie.
Mieszkam, jak pisałem w ścisłym centrum miasta (żeby do pracy iść z buta).
Wynajmuję 50m mieszkanie w postsowieckim bloku. Budynek jest
schowany pomiędzy innymi, więc jest bardzo zacisznie. Sąsiedzi też
bardzo cisi, naprawdę jestem zadowolony. Jeden z niewielu
ocieplonych, więc na temperaturę generalnie nie narzekam. Jak
większość mieszkań tutaj, jest wyposażony w klimatyzację, robi
robotę bo tu klimat jest kontynentalny, więc wahania temperatur są
większe niż w Polsce. Ostatni tydzień to około minus 20 stopni.
Latem plus 30 to częste zjawisko. Ciekawostka, kaloryfery w pionie
są połączone szeregowo, więc gdybym zamknął kaloryfer,
odciąłbym górne piętra :) Teraz jest koło zera stopni na
zewnątrz i mam okna w mieszkaniu otwarte – skręcić grzejników
nie mogę. Ciepła woda jest z bojlera pomimo ciepłej wody
sieciowej, ale wszyscy tu mają swój bojler, ze względu na częste
awarie, podobno zresztą bardziej się opłaca grzać bojlerem. Woda
w kranie raczej się nie nadaje do picia (w sensie smakowym). Jest
sieć miejskich studni artezyjskich, albo korzystasz z dostaw wody
pitnej. Brak obowiązkowej segregacji śmieci, są gdzieniegdzie
kontenery na plastik i szkło, ale pod każdym domem są tylko
pojemniki na śmieci zmieszane, opróżniane codziennie.
Płacę czynszu ok. 500 euro plus opłaty, prąd ok 10 euro, gaz jakieś
grosze (dosłownie, brak licznika, ryczałt chyba 0,5e), czynsz do
spółdzielni latem 10e, zimą 50e. Zimna woda 10e. Właścicielce
płacę w sposób chyba nieobecny w Polsce, czyli z karty kredytowej
na kartę. Bardzo wygodnie i błyskawicznie. Miesięczny koszt życia,
bez wielkiego oszczędzania, to około 1000 euro wliczając życie
towarzyskie.
Jakość powietrza, myślę że ze względu na
sieć ciepłowniczą (w zasadzie brak pieców indywidualnych) jest
przyzwoita. W zeszłym roku płonęły lasy koło Czarnobyla, cały
dym szedł na miasto, oj wtedy było słabo :)
Mamy kota wspólnego, mieszka na klatce, ma skubany miskę na prawie każdym piętrze. Do
tego trzy psy na podwórku, mają swoje budy i okoliczni mieszkańcy
je dokarmiają.
2. Ruch uliczny i komunikacja
Metro jest ZAJEBISTE. Rozbudowana sieć, kosztuje grosze (8 uah, czyli 1 PLN),
punktualne i niezawodne.
Są autobusy, tramwaje, trolejbusy i marszrutki, ale z nich nie miałem potrzeby korzystać, jeździ ich
dużo, nie ma generalnie wybudowanych przystanków i minutowych
rozkładów jazdy.
Uber i Uklon (miejscowy klon i konkurencja) są bardzo tanie, wszędzie przejazd w
obrębie miasta kosztował mnie 10, 15 PLN.
Korki bywają straszne (często wynikają z zasady, że przy najmniejszej stłuczce
pojazdy zostają na miejscu do przyjazdu policji, więc blokują
ruch). Ulice zasadniczo też w kiepskim stanie, pełno dziur, ale nie
jest to reguła, sporo jest wyremontowanych. Większość
sygnalizacji świetlnej wyposażona w sekundniki. Chodniki
odśnieżane, ulice nie. Brak opłat za parkowanie.
3. Sklepy
W centrum gdzie mieszkam praktycznie nie ma dużych supermarketów, więc korzystam z
mniejszych i większych lokalnych sklepików. Ceny są bardzo
wyrównane, więc nie ma większej różnicy. W Kijowie jest lokalna
prohibicja, zakaz sprzedaży alkoholu od 23 do 10 rano, a sporo
sklepów jest otwarta całodobowo, w zasadzie nie wiem po co :)
Niektóre sklepy omijają system tworząc kasę „restauracyjną”,
w niej można kupić flaszkę poza wyznaczonymi godzinami.
Znakomita większość sprzedawczyń jest bardzo niemiła. Jakiś spadek po
sowieckim myśleniu, gdzie każdy na jakimkolwiek stanowisku to jest KTOŚ a
klient to przeszkadzający petent. Więc korzystam sobie ze sklepów, gdzie są miłe
panie, takie też są :) Ceny w sklepach podobne do naszych, sporo polskich produktów.
Chleb i wędliny w zwykłych sklepach mi nie smakują, trzeba iść do delikatesów.
Aha, nie ma podatku cukrowego;).
4. Lokale
Kawiarnie. Jest ich mnóstwo, od budek na ulicy po lokale ze stolikami. W centrum miasta
praktycznie zawsze 2 – 3 w zasięgu wzroku. Kawa pyszna i bardzo
tania, americano ok. 2 do 3 PLN.
Restauracje. Bardzo dużo i bardzo zróżnicowane, kuchnie z całego świata, ceny trochę niższe niż w Polsce.
Obsługa chyba na wyższym poziomie niż u nas. W Polsce rzadko się
zdarzało, żeby kelner obserwował, czy piwo w kuflu się kończy :)
A tu bardzo mnie to rozczula. Ciekawostka, czasem (ale nie zawsze)
dostajesz dwa rachunki, za jedzenie i alkohol osobno. Nie mam pojęcia
czemu. Zasadniczo zakaz palenia w lokalu, często są palarnie i z
reguły przy stoliku można używać iqosa (zresztą bardzo
popularnego tutaj). Uwielbiam lokalną sieć bistro „Puzata Chata”
z ukraińskim jedzeniem.
5. Bezpieczeństwo i stosunek do mnie jako Polaka.
Tu krótko. Bardzo pozytywnie. Nigdy nic złego czy przykrego mnie nie spotkało. Jeżeli
ktoś pytał skąd jestem i mówiłem, że z Polski zawsze rozmowa
toczyła się bardzo miło, nie miałem żadnych przykrości z tego
powodu. A samo uliczne bezpieczeństwo. Raz, podczas jarmarku
świątecznego, grupka Cyganek próbowała okraść moją narzeczoną.
Zauważył to przechodzień i dostała po głowie (Cyganka, nie
dziewczyna:)). Poza tym incydentem nic złego mnie nie spotkało, a
wracałem do domu w różnym stanie i o przeróżnych godzinach :)
Kierowcy z reguły przepuszczają na pasach.
6. COVID
Test PCR (prywatnie) kosztuje około 100 PLN, dzwonisz i przychodzi piguła do domu pobrać
wymaz. W Polsce to koszt koło 400 PLN, z tego co wiem.
Lockdown (zamknięcie restauracji, „nieistotnych sklepów”, imprez itp.)
trwa od 8 stycznia i ma się skończyć w niedzielę. Został
wprowadzony w celu ograniczenia zakażeń po świętach (prawosławne
Boże Narodzenie przypada na 7 stycznia). Do tego czasu miasto
funkcjonowało normalnie, ludzie zdyscyplinowani, w sklepach wszyscy
w maseczkach, na ulicy nie ma i nie było obowiązku ich noszenia.
Restauracje były czynne. Mam nadzieję, że od poniedziałku życie
wróci do normy (kowidowej, maseczkowej normy, ale tu da się z tym
żyć).
Mam prywatne ubezpieczenie, więc podkreślam tu brak obiektywizmu, nie miałem i
mam nadzieję że nie będę miał doświadczeń z ukraińską
publiczną służbą zdrowia.
Moje subiektywne odczucie jest takie, że rząd Ukrainy dużo rozsądniej podchodzi do pandemii niż
nasi włodarze.
7. Wrażenie że tak powiem ogólne.
Przepiękne miasto z duszą artystyczną, widoczną na każdym kroku. Mnóstwo murali, czy
artystycznych graffiti. Rzeźby ustawione w nieoczywistych miejscach,
często chyba oddolnie przez mieszkańców. Pianina ogólnie dostępne
i często ktoś na nich gra. Sporo ulicznych grajków i śpiewaków,
ale to chyba krzywdzące określenie, bo poziom jest często bardzo
wysoki. Ludzie pijący alkohol w parkach. Ale w formie powiedzmy
eleganckiej, wino, piwo czy wódeczka na kocyku. Czasem całe
rodziny, pełna kultura, nikt się nie awanturuje, nie śmieci,
bagiety nie reagują. Bardzo mi się to podoba.
Dużo zieleni, parków i mikroparków. Na wyspach na Dnieprze fajne letnie
imprezownie (jest stacja metra, na największej wyspie).
Architektonicznie miszmasz, stare, nieremontowane kamienice (mieszkałem chwilę w
takiej, było super, jeżeli będę zmieniał mieszkanie, to będę
szukał właśnie czegoś takiego). Nowe bloki wciśnięte gdzie się
da (albo nie da). Niedokończone budowy w środku miasta. To jest
niefajne, szpeci bardzo, jest to efekt gigantycznej korupcji w
tutejszej deweloperce. Sowieckie, monumentalne budynki i ulice.
Pałacowe dzielnice bogaczy. Gigantyczne blokowiska. Tu jest wszystko
wymieszane i tworzy fajny konglomerat, z nutką słowiańskiej
fantazji.
Podsumowując, genialne miejsce do życia dla
przyzwoicie opłacanego ekspata. Dobre (zwłaszcza w czasach
przedkowidowych, teraz się podróże trochę skomplikowały)
połączenia do Polski, bezpieczeństwo, przyzwoite ceny. Minął rok
i cały czas jestem zachwycony. Na pytania chętnie odpowiem, dzisiaj
niewiele mam do roboty :)
Komentarze (176)
najlepsze
@getin: to skarpetki ci jebia...