Wezwanie do zapłaty - parking pod supermarketem, analiza prawna.
Krótka historia o tym, czy warto przejmować się takimi wezwaniami i... dlaczego nie do końca.
Karoleer z- #
- #
- #
- 238
Krótka historia o tym, czy warto przejmować się takimi wezwaniami i... dlaczego nie do końca.
Karoleer zInspirując się znaleziskiem https://www.wykop.pl/link/5866... oraz licznymi komentarzami w temacie, postanowiłem stworzyć znalezisko, które powinno wyjaśnić podstawowe kwestie. Sprawa jest znacznie bardziej złożona, choćby z uwagi na dyskusyjny charakter samego regulaminu i jego postanowień – ale o tym innym razem.
Najpierw jednak kwestia podstawowa: świstki wtykane za wycieraczkę auta, to nie są mandaty. To są wezwania do uiszczenia opłaty dodatkowej na rzecz określonego przedsiębiorcy, który zarządza danym parkingiem. Analogicznie jest zresztą w przypadku „mandatu” za brak biletu w MPK – to nie jest mandat, lecz tylko wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej na rzecz przewoźnika.
Ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ mandaty to element postępowania w sprawach o wykroczenia – jest to najprościej rzecz ujmując kara za popełnienie czynu zabronionego. Żeby wyegzekwować kwotę mandatu wystarczy, aby US w Opolu (który od kilku lat ma wyłączność na egzekucję mandatów) wszczął egzekucję administracyjną i właściwie jest po sprawie. Nie ma konieczności wszczynania jakiegokolwiek postępowania sądowego, wskazywania dowodów na cokolwiek, po prostu po jakimś czasie od upływu terminu zapłaty US wszczyna taką egzekucję.
Uprzedzam w tym miejscu, że poniższe rozważania NIE DOTYCZĄ parkowania w miejskich strefach płatnego parkowania. Te opłaty są regulowane w zupełnie inny sposób.
Natomiast w przypadku wezwań, które wtykane są za wycieraczkę pod marketami – to są jedynie wezwania do zapłaty. Każdy może sobie coś takiego nabazgrać na kartce i włożyć za wycieraczkę, wrzucić do skrzynki nielubianemu sąsiadowi etc. Nie ma to jakiegokolwiek znaczenia czy mocy prawnej, nie rodzi to obowiązku zapłaty. Jeżeli ktoś chciałby faktycznie wyegzekwować tego rodzaju pieniądze za pomocą odpowiednich organów (czyli standardowo sąd, potem komornik) to musi podjąć szereg działań:
Na terenie parkingu musi znajdować się jasny i zrozumiały regulamin, zawierający najważniejsze elementy umowy np. najmu miejsca:
-Czyli kto, z kim, na jaki czas i za ile zawiera określoną umowę; regulamin ten musi być umieszczony w taki sposób, aby każdy miał obiektywną możliwość zapoznać się z jego treścią, co musi udowodnić zarządca,
-Ustalić kto, kiedy i na ile zaparkował dany pojazd,
-Ustalić prawidłowy adres do doręczeń,
-Skierować pozew licząc na to, że adresat go odbierze,
-Udowodnić w toku postępowania pkt 1 i 2.
W tym miejscu bardzo wyraźnie podkreślam, że w punkcie drugim jest mowa o osobie, która zaparkowała. Nie o właścicielu pojazdu, co wiele osób błędnie powielało w komentarzach do znaleziska.
W jaki sposób taki zarządca ustala dane właściciela pojazdu?
Zasadniczo znane są mi 2 metody:
1. Składa wniosek o udostępnienie danych do CEPIK powołując się na interes prawny – szczegóły opisane są tutaj: //www.cepik.gov.pl/dla-ob...
Co jednak istotne, opłata za jednostkowe udostępnienie danych wynosi 30,40 zł, dlatego jest to bardzo rzadko, jeśli w ogóle stosowana metoda.
2. Składa bezpodstawne zawiadomienie o rzekomym popełnieniu wykroczenia z art. 121 §2 KW – tj. szalbierstwo, Policja ustala właściciela, a zawiadamiający – jako pokrzywdzony, korzysta z prawa wglądu do akt i utrwala sobie ustalone przez Policję dane np. w celu pozwania danej osoby.
Art. 121 KW
„§ 1. Kto, pomimo nieuiszczenia dwukrotnie nałożonej na niego kary pieniężnej określonej w taryfie, po raz trzeci w ciągu roku bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza przejazd koleją lub innym środkiem lokomocji, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza pożywienie lub napój w zakładzie żywienia zbiorowego, przejazd środkiem lokomocji należącym do przedsiębiorstwa niedysponującego karami pieniężnymi określonymi w taryfie, wstęp na imprezę artystyczną, rozrywkową lub sportową, działanie automatu lub inne podobne świadczenie, o którym wie, że jest płatne.”
Postępowanie w takiej sprawie jest zazwyczaj umarzane chwilę po wszczęciu, no ale zarządca ma już za friko dane, których potrzebował. Dlaczego umarzane? Dlatego, że dla bytu opisanego wyżej wykroczenia trzeba sporo rzeczy udowodnić. Po pierwsze to, że między stronami została faktycznie zawarta określona umowa, co już samo w sobie może nastręczać wielu problemów (III KK 132/12). Po drugie, że faktycznie ktoś zaparkował z zamiarem braku zapłaty. Po trzecie, że… to był faktycznie właściciel pojazdu, a nie np. jego żona, syn czy kolega. Poza tym często na przeszkodzie stoi treść samego regulaminu, ale nie zamierzam wspierać merytorycznie „tamtych” – niech sami dojdą gdzie robią od lat błąd.
Przejdźmy do kolejnego etapu – w taki czy inny sposób zarządca parkingu ma dane właściciela pojazdu. Może wysłać wezwanie do zapłaty, może od razu skierować pozew do sądu, jego wola co z tym zrobi. Załóżmy, że kieruje pozew – w pozwie z istoty rzeczy należy wskazać kto pozywa kogo i dlaczego. Zarządca wskazuje właściciela pojazdu, bo ma tylko i wyłącznie jego dane. W uzasadnieniu opisuje, że ten właściciel zaparkował swój pojazd na określonym miejscu, że był regulamin, w związku z treścią regulaminu została zawarta umowa i dlatego należy mu się X zł.
Jednak w tym miejscu należy zadać sobie jedno, bardzo istotne pytanie – skąd zarządca może wiedzieć, że to akurat właściciel zaparkował swój pojazd? Otóż, średnio może. Właściwie jedyną realną metodą uzyskiwania takich informacji byłby szczegółowy monitoring obejmujący każdy kawałek parkingu. Jednak na to nikt rozsądny się nie zdecyduje z uwagi na ogrom obowiązków jakie powstałyby przez konieczność zastosowania przepisów RODO. Poza tym nawet gdyby był tam faktycznie monitoring, to nadal sam wizerunek niczego nie daje. Wtedy do każdego pozwu konieczne byłoby przebijanie się przez ogrom materiału, wycinanie odpowiedniej części, nagrywanie na płyty etc etc. Przy masówce koszty rosną niebotycznie.
Pamiętajmy w tym miejscu, że zgodnie z art. 6 KC to Powód (tj. zarządca) musi udowodnić wszystkie istotne okoliczności, które stanowią podstawę jego roszczenia – w tym zawiera się przede wszystkim udowodnienie, że to X zawarł z nim dorozumianą umowę dotyczącą parkingu i to X powinien zapłacić. W postępowaniu cywilnym nie ma prawnej możliwości stwierdzenia, że skoro auto należy do X, to na pewno X zawarł umowę.
W takim razie w jaki sposób czasami zarządcy udaje się ustalić takie dane?
Właściwie tylko w jeden sposób – poprzez przyznanie się kierującego w odwołaniu, reklamacji albo innym piśmie. Nie ma tak naprawdę innej możliwości.
Natomiast wracając do kilku punktów wyróżnionych na wstępie – dlaczego wspomniałem o adresie do doręczeń? Jak niektórym wiadomo, od listopada 2019 r. weszła w życie nowelizacja KPC. W telegraficznym skrócie wynika z niej m. in. to, że pierwsze pismo w sprawie (tj. zazwyczaj pozew/wniosek) musi zostać skutecznie doręczone. Czyli (co do zasady) nie tylko konieczne jest ustalenie adresu gdzie dana osoba faktycznie przebywa, ale również faktyczne odebranie tego pisma przez tę osobę (lub inną uprawnioną – np. dorosłego domownika). Fikcja doręczeń nie ma w tym zakresie zastosowania, przynajmniej względem osób fizycznych.
„co do zasady” ponieważ pewnym wyjątkiem jest EPU – ale warunkiem skutecznego doręczenia jest doręczenie na adres zameldowania. Powszechnie wiadomo, że posiadanie meldunku to same problemy (od razu wyjaśniam: tak, obowiązek meldunkowy istnieje, ale sankcji brak – chyba że jesteś obcokrajowcem) i zero korzyści, więc ten wątek tutaj pomijam.
Z podstawowych informacji to pewnie będzie na tyle. Na koniec dodam jedynie, że całkowicie rozumiem inicjatywę licznych sklepów, które de facto działają w ten sposób na korzyść swoich klientów – aby mieli gdzie zaparkować. Często supermarkety znajdują się w okolicach biurowców czy dużych osiedli; regularnie parkingi są wtedy zawalone autami pracowników czy mieszkańców.
Jednak w żadnym stopniu nie zgadzam się ze stosowanym rozwiązaniem, które żeruje na braku świadomości prawnej społeczeństwa i często jest nadużywane w sposób opisany w znalezisku na wstępie.
Komentarze (238)
najlepsze
Wystarczy JEDYNIE aby zarządzający parkingiem/pracownik podszedł do kierowcy i z nim załatwił sprawę braku płatności.
Wszystkie wymienione punkty z miejsca zostają spełnione i parkingowy moze dochodzić należności w sądzie.
Oczywiście w praktyce wymaga to po prostu ciecia przy szlabanie, które to rozwiązanie jest DROGIE.
Ale tam gdzie ważne jest aby KAŻDY zapłacił - tak się własnie robi
A automat parkingowy przy lidlu jest TANI. No i jego celem nie
Odmowa zapłaty -> pozew z nagraniem -> zasądzona koszt biletu plus koszty sądowe i adwokackie -> nadal brak pieniędzy -> komornik z własnymi kosztami
nie rozumiesz. Właścicielom się chce procesować o kasę, w końcu to ich zysk. Oni na tym stratni nie będą.
Zaraz będziemy się wypłatą dzielić bo ktoś ma a drugi nie :D
Udostępnianie parkingu na noc też nic nie da. Ludzie są zbyt głupi i takie samochody będą stały po parę dni. Na zasadzie dasz palec weźmie rękę.
Debil żeby zrozumiał musi dostać w mordę