Dzień dobry, jest to mój pierwszy post na tym słusznym medium rozrywki i edukacji.
Z okazji że idą święta i wszyscy będziemy gotować i to do tego bardzo intensywnie chciałbym poruszyć temat bezpieczeństwa naszych płyt lub kuchenek gazowych.
Odwiedzając rodzinę w niedzielę, w porze obiadowej zauważyłem że przebywając w ich mieszkaniu/domię zaczynam mieć po mału zawroty głowy i/lub faze.
Zwróciła moją uwagę wtedy patelnia na kuchence gazowej z pod której wydobywały się żółte płomienie, momentami.
W tym momencie miałem już pewność że mam do czynienia z niepełnym spalaniem gazu czyli produkcją tlenku węgla a także ze zbierającymi się oparami gazu.
Zrobiłem małą rozrube i dokonałem pewnych oględzin.
Palnik, który podgrzewał patelnie nosił oznaki nie do końca stopienia ale odkształceń od wysokiej temperatury.
Nóż służy za przymiar, ile miejsca zostało dla wylatującej mieszanki gaz/powietrze po przykryciu dekielkiem od palnika.
Gaz palił się nawet od spodu aluminiowej dyszy, palnik syczał i miał nie równy płomień. Ciężko było go odpalać. Obydwie części (dekiel i palnik) były umyte wcześniej/zanim/przed. Niżej inne ujęcie uszkodzeń. Bąble są skutkiem wysokiej temperatury. Nie powinno ich w ogóle być.
A tutaj poniżej, zdjęcie palnika, który pracuje prawidłowo z innej kuchenki.
Gdybyście się kiedyś zastanawiali dla czego palnik/i ciężko odpala to właśnie jest to jeden z objawów, które przysparzał winowajca z pierwszych dwóch zdjęć.
W blokach co roku dokonuje się przeglądu instalacji gazowych i urządzeń spalających gaz przez wykwalifikowanych specjalistów a w domach jednorodzinnych bywa różnie delikatnie mówiąc.
Ze względu na ostatnie wydarzenia związane z katastrofami związanymi z wyciekiem gazu sugeruje się zastanowić czy nie warto wykonać przeglądu swoich kuchenek czy piecyków/ogrzewaczy gazowych. Przez wykwalifikowanych specjalistów.
A detektory tlenku węgla i gazu proponuje kupować atestowane/homologowane. A swoje stare wymienić bo mają termin ważności po którym tracą swoją funkcje.
Bonusowe zdjęcie mojego detektora po wylaniu kwasu z baterii. Także baterie decydują czy urządzenie zadziała. Nie ważne że działają. Po trzech latach nadają się co najwyżej do pilota/myszki, baterie. Już mam nowy, lepszy.
Wesołych spokojnych świąt wam życzę. Gotujcie, myjcie i kąpajcie się przy uchylonym chociaż jednym oknie. Lepiej mieszkać w domu niż w namiocie.
Komentarze (92)
najlepsze
Mój detektor po zaniku napięcia wytrzymuje na baterii 9V nie więcej, niż kilka godzin.
Chyba, że chodzi ci o detektor tlenku węgla, te pewnie mogą działać na baterie.
Komentarz usunięty przez moderatora
@szejas: TYLKO JEDZENIE NA MIEŚCIE, A NIE JAK JAKIŚ BIEDAK