Opinia/Recenzja na temat książki "W grze" Małgorzaty Domagalik o Jerzym Brzęczku
Szybka opinia w punktach na temat tego co moim zdaniem znajduje się w książce i na temat tego czy warto ją kupić. Mam nadzieję, że się przyda.
Scross93 z- #
- #
- #
- #
- 2
Szybka opinia w punktach na temat tego co moim zdaniem znajduje się w książce i na temat tego czy warto ją kupić. Mam nadzieję, że się przyda.
Scross93 z1. Grafomania autorki. Czasem mam wrażenie, że czytałem Odyseję, a raczej Jerzycjadę (Nie tą od Musierowicz). Rozbudowane peany lub opisy hejtu na kilka linijek tekstu. Jako osoba, która nienawidzi lania wody i uważa to za marnowanie mojego czasu jestem nieco zdruzgotany.
Dla mnie najbardziej jaskrawym tego przykładem jest rozdział „Selekcjoner w oczach kobiety” ze słynnym fragmentem o testosteronie selekcjonera. Gdyby książkę pisał Stanowski czy inny dziennikarz i stworzył rozdział „Selekcjoner w oczach mężczyzny”, uznałbym go za co najmniej nienormalnego. Nikogo nie obchodzi to czy autor książki jest kobietą czy mężczyzną, liczy się dobre dziennikarskie dzieło.
2. Pseudo-obiektywizm, o którym cały czas mówi Małgorzata Domagalik. W książce znajdziemy głównie opinie rodziny i przyjaciół selekcjonera. Sama autorka również stwierdza, że nie jest już przyjacielem, a wręcz rodziną selekcjonera.
Za najbardziej kuriozalny przykład tego „obiektywizmu” uważam pytanie synów Brzęczka co sądzą o nim jako człowieku. Po czym stwierdzają, że świetny gość. No brawo, a co mieli powiedzieć o ojcu?
3. W książce jest mnóstwo absurdalnych teorii autorki, które wysnute są pod płaszczykiem kuluarowych rozmów. W pewnym momencie nawet Dawid Błaszczykowski wyśmiewa tezę, że ludzie nienawidzą Brzęczka, bo ten jest ze wsi. Naprawdę Pani Domagalik? Mamy 2020 rok, człowiek albo jest „ze wsi” albo spotyka multum ludzi „ze wsi” czy to w pracy, na studiach czy już na początkowych etapach edukacji. Poza tym wszyscy wiedzą, że „wieś” dzisiaj to nie wieś z XIX wieku. Często to zamożniejsi ludzie w lepszych ciuchach, lepszych furach z lepszymi domami. Pierwszy raz słyszę taką teorię
4.Czytając książkę nie sposób nie pomyśleć, że czytamy hagiografię św. Jerzego walczącego ze smokami. To jedna wielka próba obrony Jerzego Brzęczka przed opinią hejterów (bo można być przecież jedynie hejterem, a nie krytykiem), w oczach autorki, całkowicie niezasłużonej.
5.Domagalik z awansu do ME robi osiągnięcie jakbyśmy byli Liechtensteinem. Pada nawet już na zakładce stwierdzenie, że to historyczne osiągnięcie.
6.Na szczęście autorka nie ukrywa wad selekcjonera, ponieważ jej zdaniem – jego wadą jest… przeklinanie. Chciałoby się rzec – no ja pierdole, wreszcie! Problem w tym, że książka nazywa się „W grze”, jasno jest pisane, że to książka o selekcjonerze i piłkarzu, tak więc pisanie, że jego wadą jest przeklinanie wygląda na nierzetelność. Moim zarzutem do JB (Zbieżność inicjałów z Jamesem Bondem przypadkowa – to wymysł autorki, poważnie takie coś pada) jest to, że na przestrzeni 2 lat, kiedy prowadzi kadrę, nie poprawił jakości gry zespołu przy tak dobrym materiale piłkarskim. Ale nie, przeklina.
7.Co rusz mamy stwierdzenia jak to bardzo jest atakowany Brzęczek. Że to wuja, że uwaga nos mu się błyszczy czy ma krzywe zęby. Tak, dziennikarka przytacza takie hejty w książce. Przytaczanie takich rzeczy w książce daje im niejako legitymizację, mimo, że to w zasadzie argumentum ad absurdum. Nie wiem jak poważna dziennikarka, bo za taką uchodzi Domagalik, może takie rzeczy w książce zawierać. Niech sobie wejdzie na wykop i zobaczy jak objeżdżani są wszyscy za wszystko. Tym bardziej, że dzieci jak i selekcjoner stwierdzają, że nie używa on Twittera i Facebooka, tak więc wytaczanie przedszkolnych argumentów jakichś anonimowych gości z Internetu to tylko niejako ich legitymizacja.
8.Czasem z książki można odnieść wrażenie, że Jerzy Brzęczek to naprawdę fajny gość, z ambicjami i chciałoby się więcej o nim dowiedzieć. Niestety. Dowiemy się głównie jednak co autorka uważa na temat Brzęczka.
tl;dr: Kolega mnie spytał jaka to książka, odpowiedziałem nieco ironicznie, że to fantastyka. Za pieniądze, które wydałem na książkę lepiej wykupić w Internecie transmisję dowolnego meczu i dobre wino. Zabawa znacznie lepsza niż czytanie „W Grze” Małgorzaty Domagalik.
Komentarze (2)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora