Z perspektywy pracownika korpo normalnie spędzającego cały dzień w biurze siedzenie w domu to poświęcenie niewielkie. Zarazem wspaniałe jest uczucie: tak małym kosztem ratuję tysiące starszych chorych ludzi. Dzięki mnie unikamy "wariantu Włoskiego". Nie można stawiać na szalach: życie ludzkie kontra pieniądze. Ci przeciwni #siedźnadupie myślą: gospodarka, pieniądze i zysk i w imię swojego egoizmu chcieliby narażać innych. Nie chcesz tego małego poświęcenia? - A jeśli przez Twój egoizm ktoś umrze? A jeśli pomoc będzie potrzebna komuś z Twoich bliskich?
Kochani, ktoś Was robi w konia! Jest dokładnie odwrotnie!
Tak, macie pełną rację, pewne ograniczenia mogą pozwolić uniknąć nagłego załamania służby zdrowia (choć ludzie w grupie ryzyka nie przestaną istnieć; jako i COVID19, grypa i in). Nikt nie namawia, by nie robić żadnych ograniczeń, zwłaszcza przy lawinowym wzroście zachorowań. Mówimy o bezwzględnym, relatywnie długotrwałym #siedźnadupie przy braku takiej niekontrolowanej lawiny:
Kilka prostych przykładów (listę pewnie można rozszerzyć):
#siedźnadupie to m.in. drastyczne ograniczenie leczenia osób chorych na (zwłaszcza we wczesnym stadium) raka i chorób krążenia (oraz innych przewlekłych, oraz dziesiątek innych). Tych ludzi dziś można by uratować. Każdy kolejny dzień zmniejsza drastycznie ich szanse. Zaniechanie, #siedźnadupie , bo COVID19 ważniejszy to już nie ryzyko - dla wielu setek tysięcy ludzi bez należytego leczenia to pewny wyrok. Umrą np. za rok lub dwa i może nie bezpośrednio na COVID19, więc nie popsują przekazu medialnego. Zwiększamy drastycznie ilościowo i jakościowo liczbę osób w grupie najwyższego ryzyka. Jakby kto pytał: zgony na choroby krążenie to rocznie jakieś 150000. Nowotwory - na 2. miejscu.
Każdy, kto ma w rodzinie 70-, 80-latków wie, że krytyczne dla utrzymania ich przy życiu jest zapewnienie w miarę niezmiennego trybu życia. Na spacer, na ławeczkę, do parku, na plotki, na brydżyka, wpadną wnusie. Jakkolwiek dziwnie to brzmi moja babcia zmarła na... złamanie kostki. Unieruchomienie, zatrzymanie w domu i u takiego człowieka powoli zaczynają szwankować wszystkie układy i narządy - efekt domina. Dodajmy deprechę, brak kontaktu z bliskimi. Umiera się "na ogólność" i "na starość". #siedźnadupie to masowa eutanazja w białych rękawiczkach; statystyki pięknie to pominą (w sensie: przyczyna zgonu). ZUS lubi to!
Człowiek w sile wieku, powiedzmy 55 lat. Z dnia na dzień traci pracę, możliwość szukania nowej, zostaje zamknięty na małej powierzchni na nieokreślony, długi czas z rodziną, kredytem i najlepiej mandatem 30000PLN; straszony i zaszczuwany z telewizji i innych mediów. Ograniczmy mu jeszcze dostęp do służby zdrowia. Zawały, wylewy, samobójstwa, skutki immunosupresji wynikającej z depresji - przez to się nie umiera? Ile osób wylądowało na bruku, bez perspektyw i w zamknięciu - dziesiątki tysięcy? Setki tysięcy?
O COVID19 wiele nie wiemy, ale wiemy na pewno, że jest szczególnie groźny dla ludzi z obniżoną odpornością; dla ludzi z normalną - raczej nie. Każdy lekarz powie, że długotrwała izolacja, unikanie świeżego powietrza, słońca, ruchu, sportów, rekreacji kontaktu z ludźmi, z "zarazkami" kompletnie rujnuje układ odpornościowy (m.in. dlatego śmiertelność w marcu jest zawsze tak drastycznie wysoka - tzw. "pobór wiosenny"). Nie łudźmy się: jesienią przyjdzie druga fala COVID19 albo grypa albo co insze. Pięknie zwiększamy ilościowo i jakościowo grupę ryzyka już na przyszły sezon. Nie łudźmy się: do jesieni nie będzie szczepionki na wszystkie potencjalnie niebezpieczne wirusówki; zapewne nawet na COVID19.
Mamy pokolenie dzieci z alergiami i chorobami autoimmunologicznymi. Wszędzie powtarza się: nadmierna sterylność, unikanie kontaktu z "zarazkami", nadmierne siedzenie w domu, brak kontaktu z innymi dziećmi hamuje normalny rozwój układu immunologicznego. Do przedszkola, na dwór, do piaskownicy! Dla 7-latka czy 5-latka 2 miesiące to kilka procent życia i to w krytycznym momencie. Fajnie, że jak zaczną umierać na niegroźne choroby, to może za 20 lat, a więc już nie za naszej kadencji. Później, to już się nie liczy?
W Krasnojarsku ludzie żyją jakby krócej niż w Genewie i na podobne choroby umierają jakby wcześniej. To czemu ich lekarze się nie nauczą od szwajcarskich? Bo to nie problem umiejętności lekarza X, tylko stanu służby zdrowia. Dlaczego: bo mają gorszą opieką zdrowotną, dla wielu pomocy nie starcza, bo wbrew mitowi bezpłatnej służby zdrowia, ci bez pieniędzy mają mniejsze szanse. A stan służby zdrowia jest pochodną stanu gospodarki. Jak nie ma kasy w budżecie, to nie ma kasy na służbę zdrowia, to nie ma kasy na nowe leki i nowe technologie medyczne. A delikwent nie ma kasy, by pojechać się leczyć prywatnie, gdzie indziej, bo zapier*** na dwóch etatach.
Może nie urządzajmy Woodstocków i imprez masowych, nie siedźmy po knajpach. Ale ilu ryzykuje, że umrze w konsekwencji pójścia do lasu, na spacer, do parku na rower. A ilu umrze na pewno z powodów jw?
Komentarze (10)
najlepsze
Miniaturka też mi nie przeszkadza.
@sam-bady: wykopuj, nagłaśniaj - im więcej ludzi przeczyta, tym więcej uratujemy.
Komentarz usunięty przez moderatora
@Guayaseal: Nie poszło, bo uznano za dubla. Zostajemy więc z "trzema gracjami"
@kacor87: wykopuj, nagłaśniaj - im więcej ludzi przeczyta, tym więcej uratujemy,