Cześć, Mirki i Mirabelki zawsze występowałem tu w roli wolnego słuchacza, ale nadszedł dzień kiedy potrzebuje i ja waszej porady.
TL;DR: Od roku walczę o odzyskanie mieszkania. Non stop odbijam się od ściany z braku chęci współpracy. Co robić dalej?
Jak dobrze wiecie prawo często stoi po niewłaściwej stronie i trzeba szukać alternatywnych rozwiązać dlatego pomyślałem o Was, bo już nie raz pokazaliście swoją siłę.
Mój problem to Ustawa o Ochronie Praw Lokatorów która niestety, ale utrudnia mi życie.
Już przechodzę do historii.
Rok temu po śmierci dziadka dostałem nieruchomość o której istnieniu nie wiedziałem. Nikt w rodzinie nie wiedział. Jednak moja radość szybko opadła gdy okazało się, że nieruchomość była kupiona przez dziadka z lokatorami lata temu i mieszkają oni w niej do dziś. Dziadek z racji tego, że miał swoje mieszkanie to potraktował je jako inwestycje która kiedyś może ułatwić mi życie. Kupił i nic z nim przez lata nie robił, a osoby w nim tak jak mieszkały tak mieszkają do dziś i czują się jak we własnym. Mieszkają tam trzy osoby ( Ojciec z dwojgiem dzieci -59 lat, 62 lata, 85 lat).
Plus taki, że płacą rachunki do wspólnoty i media. Jak się dowiedziałem nigdy nie płacili nic dziadkowi, a tym bardziej nie płacą mi. Za to wszelkie podatki i ich opłata jest po mojej stronie.
No i sedno sprawy mam mieszkanie własnościowe, a mimo to muszę wynajmować inne bo w tym nie mogę zamieszkać.
Od roku walczę, co chwila wizyta u prawnika, wysyłamy kolejne pismo:
*wezwanie do wydania nieruchomości
*wypowiedzenie stosunku najmu
*wezwanie do okazania lokalu (nigdy mnie nie wpuścili do środka, nie mam nawet kluczy)
*no stop odpijam się od ściany, a dodatkowo na maxa utrudniają kontakt.
Już nie wiem co robić. Może Wy macie jakiś pomysł?
Na ten moment widzę dwie drogi i żadnych innych alternatyw, więc może Wy na coś wpadniecie.
Moje to:
*iść do sądu i męczyć się latami i czekać, aż zwolni się dla nich jakiś lokal socjalny. To w moim mieście może potrwać nawet do 4 lat. A dodatkowo koszty sądowe plus koszty prawnika.
*wynająć firmę która zajmuję się „administracja nieruchomości” i czekać, aż oni się uporają. Jest krótszym rozwiązaniem, ale stosunkowo drogim.
Chciałem się z nimi dogadać na spokojnie tak, żeby obie strony bez stresu mogły przez to przejść. Ale w ogóle nie chcą podjąć ze mną rozmów. Chciałem dać im czas, żeby sami mogli złożyć wniosek o lokal socjalny i im w całym procesie pomóc, ale nie mam nawet takiej możliwości.
Pomożecie?
Miał ktoś podobną sytuację?
Jak sobie z tym poradzić?
Będę wdzięczny za każdy alternatywny pomysł.
Pozdrawiam
Komentarze (337)
najlepsze
Wszyscy zadowoleni bo spłacasz czyjeś długi i #!$%@? to kogo obchodzi.
Jak by ludzie nie kupowali takich min to ustawodawca musiałby coś zrobić bo słońcu nikt by nie płacił czy to spółdzielni czy mandatów podatków bo po co, skoro później taki dług nie do odzyskania?
Niech wprowadza prawo ze najpierw komornik wyrzuca tych ludzi a dopiero może sprzedać.
Jakiś czas temu na licytacji komorniczej kupiłem mieszkanie w kamienicy w której jedno mieszkanie już mam, dość zawiła sprawa ogólnie. Kupiłem bo potrzebowałem dodatkową komórkę(takie zewnętrzne chlewiki) by rozszerzyć sobie warsztat, prócz tego oczywiście inwestycja. Akurat dobrze trafiłem bo młody człowiek tam mieszkał, syn nie
KLIK
@1Ad-am: szukasz oszczędności tam gdzie nie powinieneś. Policz alternatywne czynsze za pół roku wynajmu takiego mieszkania i oceń to ponownie.
https://biurocbbp.pl/
Spróbuj z nimi. Mają dużo udanych eksmisji w takich przypadkach.
https://biurocbbp.pl/
Komentarz usunięty przez moderatora
@arturmacho: dokładnie tak. W tym wujowym "prawie" (bezprawiu) jakie obowiązuje w Polsce nie masz innego wyjścia. Wbijaj na chatę najlepiej z kumplami, ich do jednego pokoju. W kuchni i łazience zaczynaj remont. Gdzieś widziałem też gostka w podobnej sytuacji co nie wpuszczał nikogo ze znajomych takich szczurów. Nie mam