Ten zespół kojarzy mi się z bólem. Mój tatuażysta był fanem. W kółko słuchaliśmy tego. Kilka sesji po 4-7 godzin. #!$%@? aż mam dreszcze jak to słyszę.
Dla wszystkich hejterów gdzieś tam w komentarzach, ta muzyka ma po prostu coś w sobie, ktoś powie, że jest pełno takich zespołów, no i jak najbardziej się z tym zgodzę, niektóre nawet dają rady, w niektórych słychać jakiś wpływ PF i też są niezłe (choćby Porcupine Tree), ale trzeba też wziąć pod uwagę to w jakich latach ta muzyka powstawała, mamy rok 2019 i
@mbbb: Zobaczyć Gilmoura na żywo to było moje muzyczne marzenie. Udało mi się w 2015, w wyjątkowym miejscu - Royal Albert Hall w Londynie. Wspaniały koncert.
Muzyka Floydów ma w sobie coś nie z tego świata. Wobec niej człowiek czuje się wręcz bezbronny, emocje przeszywają na wylot. To cudowne, że kilku tak wybitnych artystów spotkało się w jednym miejscu i czasie i doskonale uzupełniając się swoimi talentami stworzyli dzieło, które porusza
W 2016 w słynnym amfiteatrze w Pompejach odbył się ponowny koncert tym razem z publicznością. David Gilmour w wyśminitej formie, piękne widowisko audiowizualne. Gorąco polecam cały koncert.
Akurat Echoes nie jest moim faworytem ale "Dark side of the moon" - płyta wszechczasów . Money , Time ,Breathe ,styl , brzmienie - to palec Boży. Od kilkunastu lat nie mogę się zdecydować która płyta jest najlepsza: The Wall? , a może Animals (trochę niedoceniana) może Meddie ,Wish You Were Here - z tytułowym utworem i oczywiście z hitem Shine on You Crazy Diamond, The Division Bell - płyta najbardziej dojrzała
@RAMZES1212: ja polecam obczajenie wersji koncertowej The Wall ("is there anybody out there?". Fajna sprawa, ponieważ znajduje się na niej wycięty utwór "What shall we do now?" I ogólnie cały album jest wydłużony :D. I chyba najważniejsze - pełna wersja comfortably Numb, bez uciętego solo.
David jaki młodzieniec, nie lubiłem ich jak bylem młodszy a starszy brat często ich słuchał, dopiero jak sam dorosłem mój "smak" muzyczny dojrzał na tyle by się w nich zakochać.
Mega koncert. Bardzo mi się podoba też nagranie "Saucerful od secrets", o wieeele lepsze od wersji studyjnej. Oni po prostu przenieśli muzykę na wyższy poziom.
Ale to były czasy. Ja pierdziele. Moim zdaniem szczyt muzyki mainstreamowej (tak do lat 80-90) i teraz powoli ale stałe w dół. Ubogie harmonie, debilne teksty, nieciekawe brzmienia. Dnem jest współczesny hip hop (jakieś lil pumpy itp.) no i wiadomo - disco polo (ale to tylko u nas). Szkoda ze nie urodziłem się w latach 70. Ominęły mnie najpiękniejsze rzeczy w kinie i w muzyce
@Superlocrian: oho mamy tu specjalny płatek śniegu, znawce muzyki mainstremowej, nerzekającego na ubogie harmonie i teksty a jako wzór najlepszych lat podaje lata w których rządził punk i glam rock no pięknie. Nic cię nie ominęło, dzisiaj to wszystko masz na wyciągnięcie ręki, kilkoma kliknięciami w telefonie.
Podziwiam. Zawsze sobie powtarzam kiedy słucham ich kawałków, jak oni musieli być pod wpływem. Przecież normalnie i na trzeźwo nikt takich utworów jak oni nie jest w stanie skomponować. Rewelacja.
Bardzo szybko wyleczyli się z dragów, Syd Barrett to był dla nich zimny prysznic.
Meddle to był przełom, to wtedy właśnie narodził się cały koncept Dark Side of the Moon. Gdyby ćpali nigdy w życiu nie stworzyliby tak spójnego pod względem muzycznym i tekstowym albumu. Każdy z nich gra dokładnie tyle ile powinien, bez kombinacji i wydziwiania.
@kolonko: mordo, tatuaż pink floyd mam na całej łydzie, słucham i gram wszystko od jazzu przez wszystkie rodzaju rocka, wszystkie odmiany hiphop po elektronikę, bo muza to nie religia żeby hołdować jednej
Komentarze (122)
najlepsze
Dla wszystkich hejterów gdzieś tam w komentarzach, ta muzyka ma po prostu coś w sobie, ktoś powie, że jest pełno takich zespołów, no i jak najbardziej się z tym zgodzę, niektóre nawet dają rady, w niektórych słychać jakiś wpływ PF i też są niezłe (choćby Porcupine Tree), ale trzeba też wziąć pod uwagę to w jakich latach ta muzyka powstawała, mamy rok 2019 i
Muzyka Floydów ma w sobie coś nie z tego świata. Wobec niej człowiek czuje się wręcz bezbronny, emocje przeszywają na wylot. To cudowne, że kilku tak wybitnych artystów spotkało się w jednym miejscu i czasie i doskonale uzupełniając się swoimi talentami stworzyli dzieło, które porusza
Szkoda ze nie urodziłem się w latach 70. Ominęły mnie najpiękniejsze rzeczy w kinie i w muzyce
@Superlocrian: Prawdziwy snowflake z Ciebie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez moderatora
Bardzo szybko wyleczyli się z dragów, Syd Barrett to był dla nich zimny prysznic.
Meddle to był przełom, to wtedy właśnie narodził się cały koncept Dark Side of the Moon. Gdyby ćpali nigdy w życiu nie stworzyliby tak spójnego pod względem muzycznym i tekstowym albumu. Każdy z nich gra dokładnie tyle ile powinien, bez kombinacji i wydziwiania.
Co do Meddle, tego pana to w kółko można słuchać:
@mrChivas: To że po pijaku lepiej się tworzy to wrażenie tylko i wyłącznie pijanego.
Ja wiem że po pijaku każdy pięknie śpiewa, ale warto sobie te śpiewy nagrać i odsłuchać na trzeźwo ;)