Naklejkowy szał - o zbieraniu naklejek w PRL-u
Zapraszam na film, w którym przedstawiam historię jednej z bardzo nielicznych "naklejkowych serii" peerelu, zwanej "Albumami dla kolekcjonerów", bądź w skrócie: IS
Adam_Smialek z- #
- #
- #
- 6
- Odpowiedz
Zapraszam na film, w którym przedstawiam historię jednej z bardzo nielicznych "naklejkowych serii" peerelu, zwanej "Albumami dla kolekcjonerów", bądź w skrócie: IS
Adam_Smialek z
Komentarze (6)
najlepsze
https://www.smartage.pl/wp-content/uploads/2016/10/1-5.jpg
jest podobny do pływającego samochodu Jamesa Bonda
https://vignette.wikia.nocookie.net/forzamotorsport/images/d/dc/FH4_JB_Lotus_Esprit_Front.jpg/revision/latest?cb=20181013090003
Największym problemem było - jak to w komuniźmie stosowanym - dostępność tychże "rarytasów". Zarówno zeszyty, jak i naklejki pojawiały się niczym zjawy. W różnych kioskach. Nierzadko schowane w jakiś szpargałach albo na tej samej półce co zeszyty z serii "Twój Weekend" #pdk
Trafienie czegokolwiek było porównywalne do trafienia... no, powiedzmy trójki a w sumie to nawet czwórki w lotku.
Dodatkowo, naklejki z arkuszami były zawsze po sześć nalepek - ale żeby nie było zbyt prosto to tylko cztery były z wiodącego tematu a potem po jednej z dwóch dodatkowych. Żeby wypełnić cały album musiałeś złapać nie tylko komplet naklejek ze swojej serii, ale też polować na inne - żeby dostać poszczególne pojedyncze.
Aha, i z tą nierówną dystrybucją w różnych częściach kraju też 100% prawda. Niektórych rzeczy nigdy w życiu nie widziałem u siebie, pojechałem na wakacje w góry a tam w kioskach leżało hurtem tyle dobra...
Dlatego też takie kolekcjonerstwo dodawało przyjemnego kopa gdy w końcu udało ci się dorwać to co chciałeś. Bo się trzeba było naprawdę ostro natrudzić.
Dla mnie jeszcze przeszkodą dość znaczną była cena. Jak wspomniałem, nawet przy kompletowaniu wszystkiego (tzn. nie ma strat - nie kupujemy pojedynczych naklejek tylko dla jednej