Czwartek 21.12.2016
Stasiek czekaj z tym wyjazdem
poczekamy na przelew
Nie ! Jedziemy od razu -
odpowiedział dobrze wstawiony Stasiu
Jak chcesz – powiedziałem
No i się zaczęło mieliśmy jechać
po kasę do gościa do Ustki.. o godzinie 10:20 znaleźliśmy się na
Dworcu Łódź Kaliska po zakupieniu biletów trafiliśmy na starą
rozklekotaną jednostkę EZT(elektryczne zespoły trakcyjne ) którą
udaliśmy się w kierunku Poznania Głównego.. w pociągu było
nawet znośnie przespałem całą drogę od czasu do czasu sącząc
piwko... i poprawiając setką żubrówki. Koło 15:20 byliśmy już
w Poznaniu Głównym i tu zaczęły się schody Stasiu chciał
wsiadać od razu do pociągu lecącego do Słupska mimo iż było
jeszcze 20 minut do odjazdu a mnie się chciało pić strasznie ale
uległem mojemu koledze i wyruszyliśmy w dalszą drogę do Słupska
jeszcze gorszą jednostką EZT niż poprzednio, ludzi było co
niemiara kilkanaście stacji przestaliśmy przy toalecie zanim
znalazło się miejsce siedzące. Suszyło mnie okropnie a Stasiu
całą drogę gadał o tym co to będzie jak kasę odbierzemy i ile
wypijemy, na jakie panny pójdziemy gdzieś na wysokości Piły już
mnie tak zdenerwował iż kazałem mu się zamknąć i do Słupska
siedział cicho. Po przyjechaniu do Słupska przesiedliśmy się na
Busa do Ustki i po 20 minutach byliśmy już na miejscu, mnie już
tak suszyło iż nie-dało rady i trzeba było iść do Żabki...
Niestety jak to w życiu bywa zostaliśmy lekko mówiąc zrobieni w
balona... i ani kasy którą Stasiu chciał wydać na panny luksusowy
alkohol i tańce i swawole do białego rana, o powrocie do Łodzi
taksówką już nie wspomnę... Wróćmy jednak na ziemię robi się
zimno i ciemno my jesteśmy bez kasy na powrót.
Piątek 22.12.2016
Całą noc spędziliśmy na dworze
dopiero koło 7 rano zadzwonił mój inny kolega który nas przyjął
i trochę dał się ogrzać... Niestety tylko na trochę bo jego mama
zaraz wracała z pracy a cięta jest na mnie jak cholera... Po
wyjściu od ziomka zaczęliśmy myśleć co tu zrobić żeby wrócić
do Łodzi ja co prawda napisałem sms-a do mamy ale ta jak na złość
nie odpisywała.. Poszliśmy na wylotówkę z Ustki gdzie obok był
jakiś sklep spożywczy pożyczyliśmy od ekspedientki mazaka i dała
nam wielki kawałek tektury na którym wielkimi literami napisaliśmy
„Łódź” i staliśmy czekając na cud który niestety się nie
wydarzył a nam robiło się coraz zimniej i chłodniej o głodzie
już nie wspominając. Zatrzymała się obok nas co prawda ciężarówka
z żołnierzami ale mino iż jechali do jednostki do Zgierza w
województwie Łódzkim dowódca stwierdził iż nas nie weźmie. Po
jakiś 3 godzinach stania zrezygnowaliśmy z dalszego łapania
stopa.. i właśnie wtedy zdarzył się cud.. zadzwoniła moja mama i
powiedziała mi że prześle mi pieniądze na powrót do Łodzi..
Nasza radość była ogromna jednak przedwczesna. Mama się umówiła
iż wyśle mi 100 zł co też uczyniła i pieniądze odebraliśmy
razem z Stasiem na poczcie. Po tej całej operacji udaliśmy się na
dworzec PKP ale żeby wrócić do Łodzi przez Poznań Główny
musieliśmy mieć na bilety 149 zł a mieliśmy tylko 100 zł po
negocjacjach w kasie przesympatyczna kasjerka znalazła nam
połączenie ale dopiero o 4 rano przez Szczecin do Łodzi za 73 zł
na dwie osoby.. Kupiliśmy bilet i zaczęliśmy myśleć co tu dalej
robić, była dopiero godzina 14 a do 4 rano bardzo daleko i coraz
zimniej po zrobieniu zakupów w Biedronce a były to parówki i jakiś
napój oraz 2 piwa poszliśmy pochodzić sobie trochę na plaży
trochę po jakiś sklepach się zagrzać.. tak spędziliśmy czas do
godziny 20 gdy wszystko było już praktycznie zamknięte.. Wpadłem
wtedy na pomysł by udać się blisko dworca do takiego hostelu dla
pracowników PKP i tam przeczekać do tej 4 rano.. od czasu do czasu
wychodziliśmy sobie się przejść i tak do godziny 23 potem już
siedzieliśmy w wnęce tego hostelu i nigdzie nie wychodziliśmy...
Było nam coraz zimniej mimo ogrzewania...
Sobota 23.12.2016
Cały czas siedząc w tej wnęce w
hostelu spaliśmy na zmianę po kilka minut i tak aż do godziny 4
kiedy to przyjechał miły cieplutki pociąg z lekkim opóźnieniem i
zabrał nas do Szczecina, dalej do Poznania Głównego i następnie
do Łodzi Kaliskiej.. Tak się kończy nasza przygoda dzięki mojej
kochanej mamie wróciliśmy do domu cało i zdrowo a Stasio
odchorował tą podroż przez 3 miesiące. Pamiętajcie żeby nigdy
nie jeździć gdzieś po pijanemu i bez funduszy no i ja mam nauczkę
by po pijanemu i pijanego Stasia nie słuchać …
Komentarze (3)
najlepsze