Patrząc na to w dłuższym okresie, wykraczającym po za żywot człowieka to śmieszy mnie mówienie o czyimś "dorobku". Natura zrobiła swoje, zabrała co jej, a my nie mamy nic do gadania. A to że człowiek w swojej ulotności, próżności i małostkowości przypisuje SOBIE własność czegoś, co trwa niezależnie od niego (choć może mu się wydawać pozornie inaczej) to już inna sprawa...
Tak naprawdę, dopiero po roku sprzątania widać, ile lasu poszło w cholerę. Idziesz w znajome miejsca, gdzie w cienistym, wilgotnym gąszczu zbierałeś grzyby a tam łyse wzgórza z paroma pojedynczymi drzewami, pod stopami trzaskają przesuszone gałęzie zamiast kobierca z mchu. Taki las, mimo nasadzeń, już tam nie wróci za mojego życia.
@bry1213ppp: nie wiem za co cię zminusowali ale dobrze prawisz, oczywiście las byłby szybciej ale nie tak cenny gospodarczo (czyli mniej na nim zarobią), czyli przez kilkadziesiąt do stu lat dominowały by brzozy, topole, sosny i wierzby. Całe szczęście na sporym obszarze chcą tam postawić na odnowienia naturalne więc jest szansa, poza tym bardzo dobrze zrobili ograniczając sadzenia sosny na rzecz gatunków liściastych, taka tragedia to bardzo dobra okazja do przebudowy
@moon_bluebird: od lat leśnicy stosują nasadzenia wielokulturowe. Ten przekraczający 100 lat, który sprasowało, składał się w połowie z sosny, poza tym masa modrzewi, dębów i brzozy, pojedynczych sztuk innych gatunków nie wliczam. Nie przesadzałabym z radosnym podejściem do odnowienia naturalnego, bo wcale nie daje wielkiej różnorodności, zwłaszcza gdy w całej okolicy nie ocalało nic, poza paroma sosnami i świerkami. Widzę nieliczne krzaczki dębu i jarzębiny ale już brzozy i modrzewia nic.
Komentarze (5)
najlepsze
Tak naprawdę, dopiero po roku sprzątania widać, ile lasu poszło w cholerę. Idziesz w znajome miejsca, gdzie w cienistym, wilgotnym gąszczu zbierałeś grzyby a tam łyse wzgórza z paroma pojedynczymi drzewami, pod stopami trzaskają przesuszone gałęzie zamiast kobierca z mchu. Taki las, mimo nasadzeń, już tam nie wróci za mojego życia.
Nie przesadzałabym z radosnym podejściem do odnowienia naturalnego, bo wcale nie daje wielkiej różnorodności, zwłaszcza gdy w całej okolicy nie ocalało nic, poza paroma sosnami i świerkami. Widzę nieliczne krzaczki dębu i jarzębiny ale już brzozy i modrzewia nic.