Raczej na jednej bombce się nie kończy, jest jeszcze coś takiego jak "przekopywanie gruzów" kolejnymi ładunkami. Siedzisz sobie elegancko w piwnicy w kilka godzin po pierwszej eksplozji, zajadasz konserwę i popijasz Nuka-Colę, a tu nagle podmuch po wybuchu kolejnej atomówki dostarcza Ci do kryjówki świeżutki pył po pierwszej. No i dupa, zaczynasz pomalutku świecić. Bywalcy bunkrów są w tym momencie wygrani, jeśli tylko filtracja powietrza działa.
Komentarze (8)
najlepsze