Drogi Wykopie,
Miedzy innymi dzięki Wam dowiadujemy się co chwilę kolejnych zdarzeniach drogowych z udziałem aut rządowych. Naturalnym jest, że ludzie uczą się na błędach - nie wiem jednak co musi się stać, żeby do kierowców rządowych limuzyn dotarło, że nie są sami na drodze.
Wczoraj 22 kwietnia wracam z rodziną do Warszawy i w miejscowości Nowe Iganie, z naprzeciwka leci kolumna aut rządowych prowadzona przez radiowozy Policji. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie BMW serii o nr rejestracyjnym zaczynającym się chyba na WE.... (zakładam, że dla grafika nie będzie problemem odczytanie całej rejestracji).
Wszystkie auta oprócz tego jadą kolumną na sygnałach świetlnych nikomu nie robiąc problemu.... Wspomniane BMW jedzie środkiem drogi zmuszając wszystkich do zjechania na pobocze. Przede wszystkim to auto nie jechało na sygnałach świetlnych, więc pytam jaka jest podstawa prawna, że ja (jadąc z rodziną) i wszyscy inni kierowcy mogliśmy być spychani na pobocze?? To nie był manewr wyprzedzania - auto jechało tak cały czas - przede mną auta też zostały zepchnięte.
Tym razem nikomu nic się nie stało, ale jestem pewny, że ani ja, ani nikt inny nie chciałby zderzyć się czołowo z kilkutonowym autem, przypłacając zdrowiem lub życiem swoim i bliskich. Nie jechałem Seicento i nie był to Oświęcim, BMW jednak auto jechało bez sygnałów świetlnych i to jest fakt.
Ktoś mi odpowie dlaczego rządowe auta dalej tak jeżdżą i kiedy do SOP (BOR) dotrze, że drogi zostały wybudowane nie tylko do wożenia oficjeli?
Pozdrawiam
B.
Komentarze (15)
najlepsze
Kolejnym patologicznym elementem w tym wszystkim jest to, że nawet gdy się z nimi zderzysz nie ze swojej winy, to wiadomo jaki będzie Twój los w sądzie przeciwko tej klice.
Ja wiem, że tak powinno być, ale dopóki ONI nie zrozumieją, że ich procedury też dotyczą, to kierowcy będą tak jeździć, bo ktoś im włożył do głowy, że są kimś szczególnym.
nie jestem ekspertem ale na logikę bardzo narażają najważniejsze osoby w państwie na niebezpieczeństwo