"To były maszynki do rodzenia. Szkielety. Policjanci bali się wejść"
Zobaczyliśmy cztery amstafy - żebra na wierzchu, kości kręgosłupa do policzenia. Dalej - dwa wychudzone malamuty. I dwa psy w typie yorka, też szkielety. I koty - wylicza Bielawski. - To było w kuchni - dodaje. W pokoju pod stołem siedziała suka malamuta z sześcioma czternastodniowymi szczeniakami.
darosoldier z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 37
- Odpowiedz
Komentarze (37)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Jednak rozumiem,że nie każdy się tego podejmuje,bo czasem takie zwierzęta są po konkretnych przejściach.Niestety wiele osób nie potrafi się odpowiednio psem zająć i mogliby tego nie ogarnąć a takie branie i za chwilę oddawanie do schroniska to też dla psa nic dobrego,więc lepiej niech się za to biorą osoby faktycznie z podejściem do zwierzaka.
Dlaczego w scenariuszu zaraz po