Mój były prowadzący z AGH oraz jego przygody z doktoratem.
Mój były prowadzący z #agh postanowił zostać doktorem i praktycznie przepisał pracę doktorską swojego młodszego brata (od 25 do 75% pracy to praca jego brata). xD Zawsze był taki intelygentny i lotny, ale to jego popis! Polecam przeczytać całe, bo można nieźle się pośmiać. xD
kptant z- #
- #
- #
- 259
- Odpowiedz
Komentarze (259)
najlepsze
Wyraźne plagiaty zaczynają być normą, ale najgorsze jest to, że nawet te autorskie prace są po prostu.... bardzo słabe. Ostatnio byłem na obronie pracy doktorskiej, na
Doktorat jest po to, by pchać naukę w konkretnej dziedzinie do przodu. Co to za naukowiec, który tego nie zrobił? Setki takich prac doktorskich a następnie habilitacyjnych pomagają rozwijać się konkretnym dziedzinom.
Głupotą jest porównywać magisterkę czy pracę inżynierską do pracy doktorskiej. Magisterka czy praca inżynierska to zwykłe rozprawki naukowe, które najczęściej opisują coś, co już znamy. Doktoraty i habilitacje mają pchać naukę dalej, pokazywać nowe problemy, wyjaśniać wątpliwości, proponować zmiany, do czego jest oczywiście potrzebny odpowiedni wybór metody badawczej i odpowiednia
A kasa się zgadza.
W ogóle polska nauka naprawdę leży, pozycje naszych uczelni w rankingach światowych są w pełni
Dla tych, którzy nie są zaznajomieni z tematem chciałym tylko przedstawić tło. To jest wydział, na którym co roku są jedne z najwyższyc progów przyjęć na studia. Nie na wszystkie kierunki, ale na co najmniej dwa (Informatyka i AiR) dostają się tylko Ci z naprawdę najwyzszymi wynikami z matur i laureaci różnorakich olimpiad czy wydziałów. Dla mnie osobiście studiowanie na "samogłoskach" (jeszcze wtedy skrótem nazwy wydziału było eaiie) było zaszczytem i powodem do dumy. W pewien sposób jest tam elita licealistów - jakkolwiek nie oceniać by aktualną maturę czy licea, uwierzcie mi, wśród tych ludzi jest sporo naprawdę łebskich gości. A każdy z nich ma potecjał.
I wiecie co, wszyscy oni trafiają potem pod skrzydła tych oszustów. Tych hohsztaplerów, którym zależy tylko na przywiazaniu się do stołka. Mniej więcej w połowie drugiego roku tracą nadzieję na nauczenie się czegokolwiek. Ale jako że są dość inteligentni i zaradni, to kombinują. Ambitniejsi zapisują się do kół naukowych, raz lepszych raz gorszych, uczą się na własną rękę lub szukają jak najszybciej doświadczenia na rynku. I znakomita większość z nich radzi sobie na rynku pracy co najmniej dobrze (programiści 15k też wśród nich są). Ale to wszystko POMIMO a nie DZIĘKI uczelni.
Myślę,
- ej, masz już coś? Ja nie wiem jak się do tego zabrać...
- to weź pracę doktorską naszego profesora, napisz od końca. Rytm wyjdzie, zobaczysz.
Przepisanie nie trwało długo.
- i jak, masz już.
- no niby tak, tylko....
Patologię należy tępić, szkoda tylko brata raczej na święta nie zaproszą :-\
@pwlsrs: Wyrwał się chłop z patologicznej rodziny to po co ma tam wracać?
@pwlsrs: Ktorego brata nie zaprosza, tego co tepil patologie i doniosl, , czy tego ktory okazal sie patologia, i leniem smierdzacym ?
@kacor87: U mnie na zajęciach podłączał laptop do rzutnika, siadał za monitorem i pokazywał palcem na swoim monitorze o czym mówi. Raz jak zapomniał włączyć rzutnik to nikomu nie chciało mu się na to zwracać uwagi, bo i tak każdy robił coś swojego w tym czasie ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡
Profesorstwo w pigułce