Mireczki,
Piszę ku przestrodze przed serwisem i salonem Auto Skaczkowski ul. Michała Oczapowskiego 3 w Warszawie. Piszę, bo nigdy mi nawet na myśl nie przyszło, że można mieć takie problemy z nowym samochodem w bądź co bądź autoryzowanym serwisie, do rzeczy:
Kupiłem u nich Jeep Renagade 1.4L 170km w listopadzie 2015. Model 2016. Auto sprawowało się dobrze do pierwszego przeglądu. Później, w połowie kolejnego roku zaczęły się dziać dziwne rzeczy typu trasa Warszawa-Poznań (~300km) stała się niemożliwa do zrobienia na jednym baku paliwa (45L). Zły, ale jeszcze wtedy nic nie podejrzewając jeździłem dalej. Z czasem robiłem co raz to mniej kilometrów, a jeżdżenie stało się uciążliwe, ponieważ musiałem planować podróże według rozmieszczenia stacji, dodatkowo wyszło mi, że na rezerwie byłem w stanie zrobić z 10km. Więc już było jasne, że coś jest nie tak. Zgłosiłem się to serwisu i wtedy się zaczęło na dobre. Pan Skaczkowski wyciągał po kolei swoje najcięższe działa w postaci czterech herosów, wizjonerów motoryzacji, którym nadałem przydomki względem tego co robili:
1. Hause był pierwszy i od razu stał się moim ulubieńcem. Po dosyć sporej sprzeczce przez telefon, w której mówił mi żebym najpierw przejechał 600km na jednym baku i dopiero do niego się odezwał, "dał" się przekonać, że ja tylu kilometrów na jednym baku nie zrobię. Po namowach zaprosił mnie na serwis i natychmiast doskonała i celna diagnoza "Jak pali 20L/100 to jest dobrze". "Mogę podłączyć auto by sprawdzić elektronikę, ale zapewniam, że tam wszystko jest ok". Uparłem się, podłączył, elektronika była ok. [Tu jest też ciekawa anegdotka, ale to już może innym razem :)]
Kolejna wizyta to przegląd. Zostały wymienione filtry, świece i co ciekawe, płyn hamulcowy, gdyż nie spełniał parametrów. Auto dalej paliło dużo, nic w tej kwestii się nie zmieniło, kolejny raz zapewniono mnie, że wszystko jest dobrze.
2. Następna wizyta i Smarek wziął się za auto jako drugi. Dosłownie krzyczałem mu w plecy jaki jest problem z autem, ale on nie słuchał, on już wsiadał, on już siedział za kółkiem, on już naprawiał. Co naprawiał zapytacie? Tego nie wie nikt. Zaktualizował oprogramowanie, auto paliło jak dawniej i pozostał w nim tylko zapach smaru i też nim ubrudzona, biała obudowa od lusterka wstecznego.
3. Sprawa trwała już kilka miesięcy, przyszły święta, jechało się do rodziny. Zrobiłem trasę ~200km i zostawiłem auto pod rodzinnym domem. Rano patrzę na tył, a tam tarcze całe we rdzy. Całe, nie było najmniejszego zadziora szlifu od klocka. Uradowany, że znalazłem przyczynę, zacząłem robić testy typu: Przejechałem się trochę kilometrów (~5km), oczywiście z domu na stację się zatankować, dotykam tarcze z przodu parzy, tył zimny jak lód. Mówię aha, wracam do stolicy, sprawdzam tarcze po trasie, przodu nie dotkniesz, od tylnych tarcz można wódkę chłodzić (dalej są we rdzy całe). Wstawiam na serwis, opisuję sytuację z tarczami i już widzę jak leci mój wybawca, Mr. WD. Pierwsze co powiedział, "Jak jest rdza, to jest dobrze, to nic nie znaczy,". Na temat zimnych tarcz z tyłu "Tył nie hamuje, jakby Panu hamowały 4 koła to straciłby Pan kontrolę na pojazdem". "Przeczyściłem, ale nie widzę problemu, proszę jechać". Zrobiłem trasę ~800km. Przeczyścił faktycznie, tylne tarcze zaczęły się szlifować, spalanie wróciło do normy (7L trasa, miasto 10-12l). Niestety do czasu (spokój był na 4 dni).
4. Wróciłem do jazdy po mieście i problem pojawił się po raz kolejny. Zimne tarcze z tyłu, przodu nie dotkniesz, spalanie około 18-20L/100km przy spokojnej jeździe. Następna wizyta, przyjął mnie czwarty i ostatni z herosów Skaczkowskiego - Senior Tester. Zamysł był taki, żeby zrobić trochę km z mechanikiem i zobaczyć jak auto się zachowuje na żywo. Obwodnicami miasta, pojechaliśmy baaaaardzo spokojnie do innego serwisu Skaczkowskiego, gdyż mój wybawca odbierał tam jakieś dokumenty. Mówię mu, że problem jest bardziej widoczny w mieście niż na trasie i prosiłem żeby wjechał w miasto. Powiedział, że nie wjedzie bo są korki xD, że zrobimy test po mieście w drodze powrotnej... zawrócił na rondzie przed serwisem na Oczapowskiego (tak, to był test na mieście) i wstawiliśmy auto na hamownie. W drodze po dokumenty auto spaliło 10L/100. Na hamowni testowaliśmy hamulce bez ani jednego naciśnięcia odpowiedzialnego za to pedału. Rolki pokręciły koła gdy auto było na luzie no i w zasadzie git. Mój majster zniknął. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu przez miasto. Spalanie 18/100.
Podejrzewam, że klocki nie odbijają natychmiast po zwolnieniu hamulca i po hamowaniu jadę jakiś czas na zaciśniętych klockach co spowodowało znaczne uszkodzenie przednich tarcz(widoczne gołym okiem jak i pod palcem) oraz w dalszym ciągu powoduje wysokie spalanie w mieście. Dodatkowo auto straciło moc, ciężko i mozolnie rusza spod świateł, brak mu dawnego blasku i werwy. Jadąc w mieście czuć, że się dusi. Żongluje biegami(automat). Mniejsza prędkość maksymalna, nie ma przyspieszenia. Umiera, a ma dwa lata. Serce się kraja. Robiłem też test, że podczas jazdy, dałem na luz i nacisnąłem na hamulec. Po odpuszczeniu hamulca auto dalej mocno zwalniało. Wszystkie wyżej wymienione informacje przekazywałem przy każdej wizycie w serwisie ale nikt mnie nigdy do końca nie wysłuchał. Mam też duże obawy, że przez cały ten czas nikt nawet nie zaglądał do auta na poważnie. Za każdym razem jak zostawiałem auto rano to po południu było do odbioru.
No i dzień dzisiejszy, po którym zdecydowałem się opisać sytuację. Z braku sił przyjechałem oddać auto na gwarancje (zostały jeszcze 3 lata). Przyjął mnie Pan Skaczkowski (byłem tam już tyle razy, że się wszyscy znamy hehe) po czym wygonił z salonu i dał do zrozumienia, że mam jechać gdzie indziej, bo oni mi tego nie zrobią gdyż możliwe, że nie mają kompetencji. Autoryzowany serwis nie ma kompetencji by wymienić tarcze oraz klocki. Wstyd, żal, kpina i g***o. Takie mam skojarzenia jak myślę o opisanym serwisie, dlatego przestrzegam!
Z fartem Mireczki!
Komentarze (227)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Śmiesznie to brzmi ale jemu chodziło o to, że tył hamuje słabiej niż przód. Rdzy tak czy inaczej nie powinno być, bo to znaczy, że w ogóle nie hamują. Ale to jeszcze nie oznacza, że to jest przyczyną, chociaż jeśli po przeczyszczeniu
Pozdrawiam
Skontaktuj się z centralą firmy, Jeep to chyba Fiat. Opisz sytuację. Najlepiej wal do centrali europejskiej. A jak nie chcesz tędy, to zawsze rzeczoznawca, oględziny, opinia biegłego - jak nie uznaje tamten serwis gwarancji i nie wykonuje poprawnie diagnostyki, to sprawa do centrali + uokik + jakiś inny organ kontrolujący to, że Cię doprowadzili do teoretycznego niebezpieczeństwa, jak auto może nie hamować
kupiłeś Fiata 1.4 który wygląda trochę jak samochód terenowy xDD dżizas kto dzisiaj kupuje to gunwo po tylu negatywnych recenzjach..
ale nie zmienia to faktu że serwis dupa
Fakt faktem nie zdrowo jest używać go w trakcie jazdy ale jednak jest.
@Pawelczi: Każdy silnik ma moc maksymalną w bardzo wąskim (100-300 rpm) zakresie obrotów.