Nie chce was dołować ale nie sądzę by ten wróbel przeżył to traumatyczne wydarzenie. Wielokrotnie byłem świadkiem bliskiego kontaktu małych ptaków i człowieka. Zawsze kończyło to się śmiercią ptaka z powodu stresu. Opisze jedynie dwa przypadki. W dzieciństwie na spacerze z ojcem miałem okazje zobaczyć wróbla z bardzo bliska bo ojciec złapał wróbla w rękę z krzaka. Gdy go już dokładnie obejrzałem. po minucie tata go wypuścił. Wróbel poleciał na drzewo oddalone
@nikto: Ja kiedyś wsiadam do pociągu, patrzę, a tam sikorka się tłucze przy oknie i próbuje wylecieć. Zdjąłem koszulkę, rzuciłem na sikorkę, złapałem ją wziąłem delikatnie w ręce i poszedłem do drzwi by ją wypuścić. Na peronie było sporo ludzi. Staję w drzwiach, rzucam sikorkę do góry, z nadzieją że odfrunie, pomacha mi w podzięce skrzydłami i zaśpiewa, a tymczasem ona padła trupem na peron. Ludzie się gapili dziwnie na
Miałem kiedyś wróbla nielota. Trzymałem go w garażu. Karmiłem i poiłem przez pierwsze dni na siłę do dzioba, a potem jadł już sam. Po miesiącu jak zaczął ćwierkać i latać otworzyłem bramę i tyle go widziałem ( ͡°͜ʖ͡°)
@Dzyszla Realne :) Moj wujek miał takiego zakumplowanego wróbla, który przylatywał do niego codziennie na balkon. Ptak dostawał coś do zjedzenia, poćwierkał trochę i odlatywał, ponoć reagował też na głos i podlatywał na zawołanie jeśli siedział na pobliskiej gałęzi. I może to nie historia o uratowanym słoniątku, ale coś jest na rzeczy :)
@Dzyszla: Mojej różowej dziadek "miał" kiedyś kawkę. W latach 30 ubiegłego wieku, gdy chodził do szkoły, kawka przylatywała na jego ramię i szła tak z nim do szkoły. Po szkole czekała na niego na murku. Dziadek to miłośnik zwierząt i każdy psiak, kot, chomik strasznie do niego lgną. Kawka odprowadzała go do szkoły przez kilka lat. Nie mogłem uwierzyć, jak to pierwszy raz usłyszałem. Dałem wiarę dopiero gdy zauważyłem jak
Komentarze (74)
najlepsze
Props.
Komentarz usunięty przez moderatora