Nabity na płot pies czekał 8 godzin na pomoc
Pies około godziny 2 nad ranem spłoszony fajerwerkami nabija się na 30 cm pręt wystający z płotu. Weterynarz był na urlopie, nie było zastępstwa a straż pożarna nie chciała przyjechać. Psu udzielono pomocy dopiero, kiedy o 10 rano zjawiła się telewizja.
R187 z- #
- #
- #
- 114
Komentarze (114)
najlepsze
Więc się nie czepiaj :-p
Szczęśliwego Nowego Roku
@kropidlak: Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Nie wiesz, co się dzieje u kogoś w domu. Mój pies zawsze szalał ze strachu. Sikał w domu bo w okresie sylwestrowym nie dało się z nim wyjść na dwór. Ogólnie nie dało się go w żaden sposób uspokoić. Tabletki na uspokojenie przepisane przez weterynarza niewiele pomagały. Za każdym razem w
Właśnie pracują, tylko sporo osób w Polsce to ludzie teoretyczni, to znaczy homo sovieticus - nie rozumieją, że za tą pracę trzeba zapłacić. No
Wiele psów ma huk w d...
Zamiast zapewnić pomoc weterynarza - pouczać, jojczeć, szukać winnych i drzeć gębę. Bo przecież to nie wymaga żadnych możliwości intelektualnych i nic nie
@indor: Mógł się też wystraszyć burzy, ale w zimie to akurat ciężko.
@tyski: Tylko to nie było w tą jedną noc, tylko w noc przed tą jedną nocą ( ͡~ ͜ʖ ͡°) A próby ogniowe miłośnicy fajerwerków urządzają już od paru dni. Więc to nie jest tak, że wystarczy psa ogarnąć w jedną noc - bo równie dobrze mógłby się przestraszyć petardy
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Raczej nie dała dupy. Straż w sylwestra ma jeden z najbardziej o ile nie najbardziej pracowity dzień w roku. Jeżeli dyspozytor ma do wyboru wyjazd do wypadku, pożaru czy do nabitego na płot psa, wybór jest oczywisty. A i tak potem przyjechali.