Jakis czas temu w pracy zaatakował mnie kot - kocię właściwie. Sprawa wyglądała tak, że pracowałem w muzeum i mieliśmy na obiekcie kocięta, które wymagały interwencji. Trzeba było się do nich dostać, bo by zdechły. Razem z obsługą wezwaliśmy odpowiednich ludzi z towarzystwa opieki nad zwierzętami i zaczęliśmy łapać... ale te małe kulki były szybkie i pan hycel miał gorszy refleks ode mnie. Jak jeden z maluchów zaczął #!$%@?ć do dziury w
tym krzesłem wiekszy #!$%@? dostał niż od kota (✌゚∀゚)☞ a tak swoją drogą bez przesady - to tylko kot. złapać za łeb i odrzucić od siebie to nie powinien być większy problem.. chociaż nigdy mnie tak agresywnie kot nie atakował, raczej mam rękę do zwierzaków..
Komentarze (65)
najlepsze
lepiej wróć do wrzucania tam zdjęć koteltów, będzie mniej boleśnie dla Ciebie :)
a tak swoją drogą bez przesady - to tylko kot. złapać za łeb i odrzucić od siebie to nie powinien być większy problem.. chociaż nigdy mnie tak agresywnie kot nie atakował, raczej mam rękę do zwierzaków..