Witajcie!
Słowem wstępu - jestem 22 letnią stuleją piwniczną. Student, przegryw, uciekinier w poszukiwaniu lepszego pieniądza. Jako, że akurat miałem możliwość to wybór padł na Szkocję - Edynburg dokładnie. Okres, przez jaki planuję tu być to 3 miesiące, ale mało to istotne. Ważne jest to, że przyjechałem tu w celach zarobkowych.
Każdy szanujący się wypokowicz wie, jak kreowani jesteśmy w mediach w kontekście naszego narodu, a jeśli ktoś jeszcze nie wie - jak kupa łajna. Partacze, krętacze, żebracy, złodzieje i mordercy. I żeby mało było, to jeszcze z cebulą pod pachą. I to właśnie dlatego nas podobno nigdzie nie chcą, a jak już się gdzieś pojawimy, to zaraz robimy burdel. No ogólnie, to podobno jest słabo. I podobno jesteśmy pod strasznym odstrzałem. Podobno.
Podobno, i zaraz wam powiem dlaczego nie powinniście wierzyć w to, co usłyszycie w mediach na temat opinii o Polsce oraz dlaczego normalni Polacy to jedni z lepszych pracowników jakich mogliście trafić a także co dała nam wojna i komuna.
I przede wszystkim - dlaczego jesteśmy dymani na każdym kroku przez wszystkich.
A więc zaczynajmy.
Wrócimy na trochę do mnie oraz Polski, będziecie mieli lepsze światło na to, czego tu doświadczyłem a także zobaczycie, że Polska to jednak cudowny kraj, mimo takiego odsetku buraków wśród cebul.
Już jako kiełkujący szczypior kombinowałem jak tu zarobić na swoje potrzeby. No i tak się złożyło, że ojciec wyszedł naprzeciw mym oczekiwaniom - zabrał mnie do pracy jako pomocnik brukarza. Żeby już bez sensu nie gadać - nauczył mnie pracować, a później poszło samo. Do tej pory byłem brukarzem, lakiernikiem, pomocnikiem na budowie, mechanikiem oraz pracownikiem "wykończeniówki". Jako, że pracy się nie boję, a szkoda psuć sobie zdrowie za psie pieniądze postanowiłem, wraz z dziewczyną, że na wakacje uciekniemy do Szkocji - ot, wczasy i praca za jednym zamachem.
Pracę idzie znaleźć dość łatwo, jeśli nie jesteś niemym inwalidą bez jąder to na bank uda Ci się gdzieś zawiesić. Pierwsza praca jaką tutaj dorwałem to wykończeniówka w średniej wielkości firmie.
Etap 1 - ludzie
Przylecieliśmy i pierwsze moje wrażenie - Korwin nie dość że wszedł do tutejszego sejmu, to jeszcze zalegalizował. Wszyscy uśmiechnięci, nie ma znaczenia czy jesteś czerwony, biały, żółty czy hebanowy. Kimbyś nie był, dopóki nie srasz im na podwórku, to i pozwalają Ci się na nim bawić. Zero problemów, krzyków, bójek czy nienawiści na tle rasowym. Oczywiście jak ktoś szuka guza to i go znajdzie - Szkocja też ma swoich Sebków wyklętych. I to właśnie oni głównie głosowali za brexitem, a przynajmniej tak wyniknęło z pierwszego #
ama które przeprowadziłem. Ci, którzy mają trochę oleju w głowie wiedzą, że Polacy i inni, poza ciapciuchami, wcale nie przeszkadzają - robią to, czego Szkoci robić nie chcą, i jeszcze jak na złość robią to dobrze. Tylko Sebek myśli, że hurr durr robote zabierajo a on przez to nie ma jak pracować na stanowisku naczelnego opierdalacza i musi brać zasiłki. A i warto dodać, że Szkoci nie chcą przyjmować do pracy na czarno - nie kalkuluje się. Kwota wolna od podatku to coś koło 11tysięcy funtów. Więc nawet Polacy te zasiłki sponsorują.
Etap 2 - to nie Polska
Właściciel firmy, Pan X, to całkiem miły facet koło 40. Rzeczowy, interesujący się pracownikiem, przyjacielski. Niestety jest zakręcony jak włos na kobylej dupie, więc ciężko czasem się z nim dogadać bo myślami nie raz bywa gdzieś daleko. Jako, że pracowałem w wykończeniówce kawał czasu jeszcze w naszym kraju, pewne zwyczaje, standardy i przyzwyczajenia miałem wpojone głęboko do głowy. Nie pracowałem jak Pan Wiesiu - staraliśmy się robić najdokładniej jak się da. Tutaj od pierwszego dnia uderzyło we mnie.. partactwo. Pęknięta ściana? Plaster (odpowiednik polskiego gipsu szpachlowego) zakryje. Ściana ucieka? Ale po plastrze będzie gładka, więc kij że zwiewa o prawie 7cm na całej swojej długości. W sumie to lekiem na każde uszkodzenie muru bądź jego niedoskonałość, które w Polsce zostałyby naprawione w cywilizowany sposób, był tutaj plaster. I to nic, że przecież to nie rozwiąże problemu tylko go zakryje. Plaster, bo tanio i szybko. Kartongips nawet nie wchodzi w grę, bo plasterek pójdzie szybciej. Chyba, że klient uzna, że ściana będzie prostowana.
Więc, gdy już się okazało, że ściany robione są dla oka na tydzień, a nie na wieczność, dostałem przydział na inną budowę. 3 piętrowe, stare (okolice 1900roku) mieszkanie w kamienicy. W środku SZKOT zamonował windę. A raczej jej słabą parodię. Winda, na czas remontu domu, nie ma założonych ścianek. O ile pomieszczenia z windą są względnie dopracowane żeby nie wyszły później żadne kwiatki z wymiarami, o tyle reszta jest w rozsypce. I sama winda też. Mimo jasno określonego podłoża na którym została zamontowana i pułapu, powyżej którego nie ma opcji żeby wjechała (dach), Szkot nie założył krańcówek. I pełnego panelu. Mamy 5 przycisków - Fast, Slow, Up, Down i jeszcze jeden, którego nie pamiętam. A jako, że nie ma krańcówek można się nieźle zagapić. Kombinacja Fast + Down sprawia, że winda próbuje zjechać przez betonową posadzkę do piwnicy i gwarantuję, że gdyby nie wytrzymałość posadzki, w końcu ktoś by tam wylądował. Analogicznie Fast + Up sprawia, że jak w porę się nie zatrzymasz to przydzwonisz w dach i tylko mocny strop sprawi, że nie spotkasz się z Bogiem. Bo gdyby mogła, to pojechałaby do samego końca prowadnic. Podłogę, wokół tejże windy, też robił Szkot. A dokładnie platformę podłogi. Na stelażu z grubych dwuteowników stanowiących jednocześnie mocowanie windy jest położona i docięta płyta z OSB grubości około 3cm na którą pójdą maty i parkiet. Ale łoś wyciął wszystkie 3 płyty (parter + dwa piętra) na raz mając na uwadze, że winda startuje na parterze. Później się okazało, że winda może i stoi w pionie, ale już ściany na każdym piętrze nie są tak idealne, a przede wszystkim - nie stoją w jednej linii. No i na pierwszym piętrze odstęp pomiędzy platformą windy a płytą wynosił 15 cm. Tam, gdzie mieliśmy postawić ściankę działową winda - korytarz była dziura na stopę. Była sobie tam też kuchnia. Jako, że mieszkanie to zabytek, to i meble stylizowane są na antyk. Kosztowały 70k funtów (cała zabudowa kuchenna razem z wyposażeniem). Montaż Szkotów wygląda tak - jak nie pasuje do ściany to akryl na palcu i już pasuje. Kołków nie stosują wcale - zbijają wszystko na gwoździe nawet nie starając się ich chować - walą z pistoletu na gwoździe, więc łby wchodzą w drewno. A powstałe dziury szpachlują i malują. I gwoździa już nie ma. Skrzypi, rypi, rusza się ale jakoś stoii - jak tani antyk. To, co u nas nazwalibyście partyzantką tutaj przyjęte zostało jako standard. Oczy mnie bolały od patrzenia na tę parodię, więc w konsultacji z szefem znalazłem pracę jako lakiernik i poszedłem tam a gdyby jednak serce zatęskniło - mogłem wrócić na budowę.
Etap 3 - "gdybyś miał robić wszystko tak dokładnie to byś na suchy chleb nie zarobił" #cebulowemysli"
I poszedłem do pracy jako lakiernik. A że autopizdeczką jestem z zainteresowania, to i traktowałem to trochę inaczej niż wykończeniówka i przede wszystkim - w polskim standardzie - nie ma mowy o spieroleniźnie - dokładność i trwałość na pierwszym miejscu. Pominę to, co działo się na dzieńdobry - dam wam wisienkę, po której zrezygnowałem z tej pracy. Pewne BMW, stara, dresiarskie. Maska do poprawy, całe auto do zmiany koloru. Maska cała w głębokie pęknięcia lakieru ale nie szpachli - ktoś coś zwalił. Dostałem przykaz na robienie beemki. Zacząłem to oglądać a następnie rwać szlifierką oscylacyjną - papier 80 i jazda. Było parę dołków z rdzą i to dzięki nim dowiedziałem się, że na masce leży 14 warstw lakieru. Liczyłem 3 razy - nie pomyliłem się. Pęknięcia sięgały 6 warstw w dół, więc zacząłem to skrobać na całej powierzchni do momentu, aż nie będzie śladu. Godzina minęła, pół maski zaczyna jakoś wyglądać, ja dumam czy nie zjechać tego jeszcze głębiej i wpada szef Polak - "Nieee niee nie rób tak dokładnie, piedol, zedrzyj tylko jedną i zaleje się podkładem to jakoś to wyjdzie". Już nawet nie protestowałem, 6 warstw podkładu plus jego szlifowanie coś tam pomogło. Ale przecież to je*nie. Jak wszystko co tam było robione. I tak po dwóch dniach pracy tam wróciłem na budowę i naszło mnie na filozofię.
Etap 4 - ostatnie #ama, podsumowanie i konkluzja
Pogadałem ze współpracownikiem, który ma córkę w moim wieku - miał kiedyś własną firmę w Polsce, miał też do czynienia z pracą w Niemczech i Belgii. Firma upadła po zmianie rządu, wyjechał za granicę raz, drugi i trzeci. Finalnie ponad rok temu przyleciał z rodziną, poza wyżej wspomnianą córką, do Szkocji. I powiedział, że jakość usług, które serwowane są w Polsce - od lakierowania pojazdów, budowy mieszkań oraz ich wykańczania po naprawy elektroniki etc, są usługami, które jakościowo nie mają żadnej konkurencji. I sam też to zauważyłem. Mimo, że Polska jest traktowana jako dziki wschód, to właśnie dzięki temu, że dużo straciliśmy w trakcie wojny oraz tego, że jesteśmy dymani na wszystkim i na nic nas nie stać bez kombinowania, staramy się robić wszystko tak, żeby wytrzymało jak najdłużej. Wiadomo, że wszędzie jest patologia i wszędzie zdarzy się partyzantka, ale to co u nas jest tak traktowane gdzie indziej stanowi standard. I normalny pracownik z Polski jest przyzwyczajony do wykonywania swojej pracy dokładnie - dlatego jesteśmy całkiem pożądani na innych rynkach pracy. Nie dość, że potrafimy wiele, to jeszcze robimy to na 100% za mniejsze pieniądze. A dopóki nie robimy gnoju, dopóty nikomu nie przeszkadza fakt że jesteśmy Polakami. Przede wszystkim jesteśmy ludźmi, którzy nie mają bombowych zainteresowań.
I właśnie dlatego, gdy następnym razem usłyszę w TV o tym, jaką to patologią jesteśmy za miedzą, je*nę nim o ścianę ze świadomością że nasze społeczeństwo jest ogłupiane. A wojna i komuna mimo że zabrała nam wiele, to dała nam siłę, chęci i przystosowała nas do życia. Nie mówię tu o szczególnych egzemplarzach w postaci patusów i chodzących przekrętów, ale o normalnych Polakach. Dlatego nie pozwólmy się dymać innym, a przede wszystkim nie dajmy się ogłupić mediom.
Pominąłem aspekt anglików, którzy akurat są przeciwni wszystkim, i nawet Szkoci mają z nimi problem.
Przepraszam za błędy, ale pisałem w biegu, gdy coś was zaboli dajcie znać - zedytuję, ja lub moderator. Może jeszcze coś dopiszę w komentarzu, bo muszę uciekać, a nie wiem kiedy następnym razem uda mi się znaleźć czas by coś dodać.
Komentarze (26)
najlepsze
Niemcy, Brytyjczycy, Belgowie czy Szwedzi zarabiają dużo, bo mają dużo rodzimych przedsiębiorstw u siebie.
Choć UK jest mocno pompowane przez przedsiębiorstwa zagraniczne, szczególnie te w londyńskim city.
Musimy rosnąć gospodarczo, dbać o własne firmy, prostować prawo dla przedsiębiorców i
xD
Wyrzniecie połowy populacji i zniszczenie gospodarki?
A mój horyzont to już moja sprawa.
Hitler tak mawial o Polakach:
"Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie... Polacy, według mojej opinii i na podstawie
@Wloczykij2: Nie, nie mawiał tak. A przynajmniej nie ma na to żadnych dowodów. To jakaś kaczka dziennikarska z 1947 r.
https://opinie.wp.pl/adolf-hitler-docenial-polakow-wyjasniamy-mit-6126042155370113a
tu wersja prawdziwa
" Słowianie to urodzona masa niewolników, która kroczy za panem. Pyta się tylko, kto jest panem - powiedział Hitler we wrześniu 1941 roku na jednym ze spotkań nazistowskich oficjeli. I dodał: - Narody słowiańskie nie są stworzone do własnego życia. Wiedzą one o tym i my nie powinniśmy im wmawiać, że potrafią."
@nabrzmialeczeresnie: Jak byś użył słowa Żyd to już byś wyłapał bana od moderacji.