Historia pewnej reklamacji InPost...
Paczka została skradziona tzn. zagubiona przez InPost. Reklamacja złożona oraz uznana - miłe zaskoczenie. Jednak jak się okazuje najłatwiejsze jest najtrudniejsze. Wypłata miała nastąpić do dnia 12 maja 2017 r. i jak narazie cisza.
Osoba rozpatrująca reklamację informuję, że się sprawą nie zajmuję - winny dział księgowy.
Dział księgowy - dział widmo - nikt nie udostępnia kontaktu.
BOK - jedyne co może to zgłosić monit do działu płatności, brak informacji czy ktoś to odczytuje.
FB - proszę pisać do osoby rozpatrującej reklamacje.(patrz pkt.1), reklamacje wypłacane są zgodnie z datą wpływu. Nie potrafią odpowiedzieć, czy każda reklamacja jest opóźniona o 19 dni ( a przecież powinna, albo jednak nie są wypłacane w kolejności...)
kierownik działu reklamacji - sprawą się zajmuje. Zajmowanie polega na tym, iż jak dostane pieniądze to on mnie o tym poinformuje. Przecież sam mogę to sprawdzić logując się na konto - przyznaje mi racje. I to w sumie tyle z jego strony.
Dział reklamacji - zdziwiony całą sytuacją, ale nic nie może zrobić.
Wszędzie słyszę proszę cierpliwie czekać.Ale ile można.
Mieliście podobną sytuację? Może komuś InPost również zalega? Obawiam się, że nie zostanie mi to wypłacone wcale...
Komentarze (1)
najlepsze