"Wolny rynek", "każdy może zmienić pracę", itp itd. Piszą to chyba dzieci nasłuchawszy się ideałów, nie mając pojęcia o skutkach. Przypominam że Polska nie jest wyspą odciętą od świata, przypominam o umowach handlowych i wolnym przepływie towarów, i przypominam o tym że inne państwa dopłacają swoim rolnikom wielokrotnie więcej i mają gdzieś wasze wycie o wolnym rynku. Gra toczy się nie o ideały tylko o skutki. W tym wypadku o to gdzie
Tych którzy narzekają, że tak ciężko jest w mieście zapraszam na wieś. Ojciec ma 20ha do sprzedania. A tych którym źle na wsi radzę szukać innej roboty. Za darmo nigdzie pieniędzy nie dają. Dopłaty też mają za zadanie obniżenie cen żywności. Dla mnie to głupota, bo za pośrednictwo się płaci, ale tak jest.
Faktem jest, że coraz więcej pracy jest na wsi. Dziadek miał 6 krów. A ojciec, żeby żyć na takim
Tu pewny bym nie był. Sytuację znam tylko z opowieści wujka, który ma własną małą działalność i prześcigają się z ojcem w przytaczaniu absurdów i ich sposobów na nie. I jak dla mnie jest remis. Ojciec np. musi się zmagać z kontrolą z ARMiR, która zmierzyła pole raz i obcięła dopłaty, bo niby powierzchnia została zawyżona, a drugiego roku zmierzyli i się okazało, że jednak powierzchnia była dobra i obcięli drugi raz,
@bbkamil: Dziękuję, za rozsądny głos. Tylko proszę pamiętać, że jeśli chodzi o prawo, to tzw. zwykły przedsiębiorca musi kombinować dużo bardziej, niż Pana Ojciec.
Jest bardzo prosta odpowiedź w przypadku rolnictwa. Ceny się zmieniają, w jednym roku są powyżej progu opłacalności, a w drugim poniżej. Nie da się "zamrozić" zwierząt na czas, gdy produkcja jest nieopłacalna (co innego w innych segmentach gospodarki). A sprzedaż gospodarstwa? Skrajnie nieopłacalna, bo jedyne pieniądze jakie dostaniesz to za maszyny i ziemię, cała infrastruktura (kosztująca w gospodarstwie 30h skierowanym na produkcję zwierzęcą więcej niż milion złotych) jest nic nie
mam kolegę, który odziedziczył po dziadku pole + ciągnik i jakieś tam maszyny. Chłopak studiuje i w miarę możliwości jeździ na wieś i gospodarzy. Nie raz go pytałem czy mu się opłaca. Powiedział, że tak. Chłopak kombinuje, ludziom nieużytkowane łąki kosi, siano sprzedaje do stajni. Poświęca temu sporo czasu ale jak powiedział około 4 tysiące miesięcznie zarobi. Z czego i tak część przeznacza na nowe maszyny czy naprawę czegoś. Także jak się
@malcio: Piknie 4 kafle zarobi i jest Pan, a teraz wyboraź sobie ze te 4 kafle zarabia przez 2-3 miesiace w roku a przez kolejne 9 musi kupowac opryski nawozy itd no chyba ze sam nic nie uprawia i tylko łaki kosi ale mysle ze nazwanie tego rolnictwem nie byloby na miejscu ;)
Nie wiem co ma wnosić ten wykop. Tak samo mógłbym napisać np. Mieszczuch? Nierób, który siedzi na dupie. I udowadniać, że nie wszyscy w "mieście" pracują tylko te 8h, a w rzeczywistości często po 12h, w beznadziejnych warunkach, w zamkniętym pomieszczeniach z klimą, i często nie dostają za nadgodziny, a kasy nie ma, a jeść trzeba, a w bloku sobie ziemniaka nie zasadzisz żeby dzieciom dać. Mieszczuchy mają swoje racje, których "wieśniak"
Drogi autorze, takich aroganckich, pełnych uprzedzeń i ignorancji osób jest wiele. Piszą, nie mając pojęcia jak to jest naprawdę. Moja rada jest taka: przestań się tym przejmować. Takich ludzi jest ciężko wyleczyć z tego kalectwa.
@gmgmgm: W mleczarni spotykasz się tylko z bogatszymi rolnikami. Poza tym co do dopłat - 10000zł/12miesięcy = 833zł/miesiąc. Rodzina załóżmy 3-osobowa. Nawozy, paliwo, kupno niezbędnych maszyn i ich naprawy, wynajęcie pracownica (choćby sezonowo), pasze dla zwierząt, lekarstwa, utrzymanie gospodarstwa w dobrym stanie (obkaszanie etc.), prąd, woda, kupno materiału siewnego dobrej jakości, opryski, wywóz zboża no i rzeczy typowe tj. ogrzewanie domu, wyżywienie. Oczywiście są jeszcze pieniądze za zboże i gdy są
@gmgmgm: "kpina" nie odnosiło się do tego, że to za mało tylko, że o takim dochodzie mogą rolnicy na 20ha pomarzyć. Mali rolnicy oddają mleko do zlewni bądź do kogoś do basenu i oni nie mają praktycznie nic do powiedzenia w mleczarni, więc ich tam nie ma.
Komentarze (183)
najlepsze
Faktem jest, że coraz więcej pracy jest na wsi. Dziadek miał 6 krów. A ojciec, żeby żyć na takim
Jest bardzo prosta odpowiedź w przypadku rolnictwa. Ceny się zmieniają, w jednym roku są powyżej progu opłacalności, a w drugim poniżej. Nie da się "zamrozić" zwierząt na czas, gdy produkcja jest nieopłacalna (co innego w innych segmentach gospodarki). A sprzedaż gospodarstwa? Skrajnie nieopłacalna, bo jedyne pieniądze jakie dostaniesz to za maszyny i ziemię, cała infrastruktura (kosztująca w gospodarstwie 30h skierowanym na produkcję zwierzęcą więcej niż milion złotych) jest nic nie
Komentarz usunięty przez moderatora
Pracuję w mleczarni mam do czynienia z rolnikami i uwierzcie finansowo w mieście równać się mogą tylko bogatsi.
Litr mleka może kosztować 69 groszy ale to jest najniższa cena w kraju za najgorsze mleko(niektóre mleczarnie płacą 1.40.
Tak samo z dopłatami 1500 zł ale za bardzo małe gospodarstwo wręcz działkę. Średniej wielkości gospodarstwo inkasuje 10000zł.
Co do serka