@naiwnimoimilucmi: Tego kabelka się nie odpenie. On jest na końcu zakręcony na takim uchwycie izolacyjnym. Wiem, bo hodowałem kozy i miałem takie samo. Kiedyś jakiś pies chciał je zaatakować, wszedł jakoś pomiędzy impulsami, kozy wyskoczyły a on biedak siedział dwa dni.
@vcde: jest w tym trochę prawdy. chyba ludzie mają dłużej więcej luzu. ja np. obracam się wśród kumpli w wieku moich rodziców, sam mając 30tkę i jest spoko. z moim ojcem pogadać nie mogę dłużej niż godzinę, nie mówiąc o jakimkolwiek #!$%@? wspólnym wyjściu.
Moment wpierdzelenia się w to ogrodzenie musiał być odlotowy, szkoda że tego nie pokazali :)
Swoją drogą, czy we współczesnych rowerach nadal można łańcuch rozpiąć w chwilamoment? Bo chyba najprostszą metoda byłoby te przewody zewrzeć razem i uziemić, własnie przy pomocy pożyczonego z innego roweru łańcucha (bo zakładam, że na wycieczki rowerowe się z kłebkiem drutu nie jeździ) i czymkolwiek metalowym wbitym w ziemię, uprzednio zlaną w tym miejscu wodą.
@piop: obliczenia są o tyle w cały świat, że po pierwsze impedancję uziemienia wziąłeś z księżyca, po drugie i najważniejsze, nawet jeśli założymy, ze taka będzie, to elektryczny pastuch ma zwyczajnie zbyt małą wydajność prądową, by wyprodukować taki prąd, jaki Ci wychodzi z obliczeń. Nie możesz traktować pastucha jak źródła idealnego, to jest pastuch a nie linia przesyłowa, ona ma boleć, nie zabijać z wielkim hukiem :)
@Steven_Hyde: U znajomego wisi takie coś jak na foto, całkiem sprytna zabawka. A działa to banalnie, jest sobie generator impulsów (bardzo krótkich szpilek) i transformator, uzwojenie pierwotne zasilane jest tymi impulsami, i przez to na wtórnym powstaje bardzo wysokie napięcie w impulsach - co nawet słychać na filmie. Urządzenie alarmuje zwarcie więc w tym przypadku gospodarz już pewnie miał alarm w stodole ;)
Komentarze (73)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Swoją drogą, czy we współczesnych rowerach nadal można łańcuch rozpiąć w chwilamoment? Bo chyba najprostszą metoda byłoby te przewody zewrzeć razem i uziemić, własnie przy pomocy pożyczonego z innego roweru łańcucha (bo zakładam, że na wycieczki rowerowe się z kłebkiem drutu nie jeździ) i czymkolwiek metalowym wbitym w ziemię, uprzednio zlaną w tym miejscu wodą.
@Jarek_P: To wygląda jakby gościu przenosił rower i w tej chwili go kopnął prąd a rower mu wypadł z rąk.