Chciałbym się z Wami czymś podzielić:
Od minionego piątku do niedzieli byłem ze znajomym w Gruzji.
W nocy z soboty na niedzielę postanowiliśmy zobaczyć, w jaki sposób świętują lokalni mieszkańcy i na koniec intensywnej podróży postanowiliśmy (całkowicie trzeźwi) zajrzeć do któregoś z klubów. Taksówkarz zaproponował i zawiózł nas do lokalu "Paris Disko" w Batumi.
Tam zaczął się koszmar - zamówiliśmy wyłącznie dwie szklanki coli oraz jeden drink. Ostateczny rachunek opiewał na kwotę... 2300 lari (około 4000zł), rzecz jasna ceny w menu były kilkadziesiąt razy niższe. Odmówiliśmy zapłaty chcąc zadzwonić na policję, ale zostaliśmy w tym uprzedzeni przez właściciela lokalu.
Po 2-3 minutach pod klubem pojawił się radiowóz, jeden z policjantów (chyba komendant) serdecznie przywitał się z pracownikami klubu. Zostaliśmy zawiezieni na komisariat, później pojawiła się tam jedna z kelnerek - co warto podkreślić, kompletnie pijana.
Policjanci byli do nas nastawieni od samego początku bardzo negatywnie, krzyczeli, za to z kelnerką cały czas ochoczo i serdecznie rozmawiali. Przebywaliśmy tam prawie 3 godziny, "kelnerka" władała małymi podstawami angielskiego i tureckiego (kolega zna), i to ona służyła za "pseudo-tłumaczkę".
Nie rozumieliśmy praktycznie niczego. Powiedziałem, że chcę zadzwonić do polskiej ambasady, kolega natomiast do niemieckiej. Policjanci (było ich 5-ciu) zareagowali na to bardzo agresywnie, zaczęli krzyczeć, wyzywać, wykonywali obsceniczne seksualne gesty w naszym kierunku, gestami grozili pobiciem.
Po tej sugestii kobieta z "klubu" od razu zeszła z ceny i zaproponowała nie 2300, a zapłatę 600 lari i natychmiastowe zakończenie sprawy. Chcieliśmy zapłacić maksymalnie 100, policjanci cały czas straszyli aresztem/więzieniem.
Po kilku godzinach spędzonych na komisariacie - obawiając się zatrzymania - ulegliśmy. Policjant zawiózł mnie do bankomatu, wypłaciłem pieniądze, po powrocie kazał rozliczyć się poza zasięgiem kamer na zewnątrz.
Następnie kazali podpisać jakąś kartkę A4 z tekstem po gruzińsku (chyba protokół), jeśli nie - zatrzymają nas. Trzeba było dopisać, że... jest nam jasne, co tam jest napisane. To absurd. Odmówiono nam nawet wydania kopii tego dokumentu.
Z taksówki widzieliśmy, jak kobieta z baru przekazuje policjantowi pieniądze.
Wielokrotnie słyszałem o ogromnych inwestycjach w gruzińską policję, ale jak widać - są czarne owce.
Bardzo lubię ten kraj, byłem tam czwarty raz, cenię Gruzinów.
Marzę, by ktoś poniósł za to konsekwencje i nikt inny nie został już przez tą klubowo-policyjną mafię oszukany. Ambasada RP w Tbilisisi oraz gruzińska w Warszawie zostały już o tym zdarzeniu poinformowane.
Komentarze (158)
najlepsze
Bo jeśli tak to opowiem mojąhistorię z nim związaną, o zgoła odmiennym charakterze.
Przed paroma laty wybraliśmy się z kumplami do Gruzji, by budżetowo pozwiedzać ten piękny kraj. Podróżowaliśmy głównie autostopem i marszrutkami. Spaliśmy pod gołym niebiem lub w namiocie, czasem przygarniali nas niesamowicie otwarci miejscowi.
Gdy na zwieńczenie podróży udaliśmy się do Batumi, za miejsce noclegu obraliśmy plażę. Co prawda ze względu na
A Ty OP-ie wołaj jak to się potoczyło.
Jak juz jestes zmuszony korzystac to nigdy sie nie zdradzaj, ze nie jestes tutejszy (o ile to mozliwe), nie pytaj o rady, a juz w szczegolnosci zapytaj o cene kursu przed wejsciem do taksowki.
Po pierwsze: @SzymonPolska Twój tytuł jest bardzo klickbaitowy bo myślę że zostałbyś tak samo wykorzystany gdybyś nie był polakiem, i narodowość w tej historii nie ma zbyt dużego znaczenia.
Po drugie: Tblisi to nie cała
@dziobaki_sa_jadowite: Gorzej, to było Batumi, które jest jeszcze mniej reprezentatywne.