Kawałem przechodzącym z pokolenie na pokolenia był nasz żart z technikum elektrycznego. Sala do ćwiczeń miała na każdym stole podpięcie do trzech faz, wszystkie biurka załączane w jednym obwodzie przez przekaźnik w szafie u "profesora". Przy każdym stole czerwony guzik awaryjny do natychmiastowego wyłączenia napięcia na wszystkich stanowiskach. Dodatkowo kilka guzików na ścianach. Każde zajęcia, po przygotowaniach, poprzedzane były "uwaga!!, napięcie!!" i prof włączał swoim zielonym guzikiem napięcie przy stołach. W sali
Postanowiliśmy dziś z mężem kupić wreszcie kryształowy abażur do naszego mieszkania. Baaaardzo drogi, pół roku zbieraliśmy. Pojechaliśmy więc do sklepu, zakupili i na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy jeszcze butelkę koniaku, żeby ten nasz nowy nabytek... opić. Zasiedliśmy, wypiliśmy po kieliszku, potem po drugim i wtedy pytam męża, a może byśmy ten abażur od razu powiesili? I on bądź pod wpływem koniaku, bądź też
Wujek mój po technikum dostał robotę elektryka w zakładzie produkcyjnym Na wyposażenie przysługiwała mu torba na narzędzia i kombinerki. Zgłosił się więc ze swoim zestawem narzędzi do przydzielonego mu fachowca na przyuczenie. Fachowicem był pan w okolicach lat 60. Poszli na pierwszą robotę sprawdzić jakieś tam przewody. Fachowiec mówi wujkowi, młody sprawdź czy jest napięcie. Ale jak mam sprawdzić jak mi nawet probówki nie dali? Odpowiedział wujek. Starszy stażem popatrzył z zażenowaniem
Słyszałem kiedyś historię z jednej firmy okołobudowlanej. W firmie była betoniarka, dość mocno eksploatowana, której zdarzały się przebicia (czy coś w ten deseń) i kopała prądem. Raz jednemu januszowi nasypał się piasek do buta, co się na budowie zdarza i chciał sobie ten piasek wytrzepać. Żeby zachować równowagę, podszedł do wspomnianej betoniarki, oparł się o nią i trzepie. Janusza trzepiącego nogą, gibiącego się przy tym na wszystkie strony i trzymającego betoniarkę zauważył
To takie moje, z racji pracy z prądem na co dzień. Budowa, a w zasadzie remontowany budynek starych koszar. Przerabiany na hotel dla trepów. Końcówka już czyli wszystkie instalacje już ułożone, pozostało tylko malowanie i biały montaż. W takim wypadku do pokoi wchodzili najpierw malarze, malowali co tam chcieli, potem wchodziliśmy MY - cali na biało... Aaaa, to nie ta opowieść. W każdym razie, przylazł do mnie malarzyna żeby mu na krótko
Komentarze (50)
najlepsze
Każde zajęcia, po przygotowaniach, poprzedzane były "uwaga!!, napięcie!!" i prof włączał swoim zielonym guzikiem napięcie przy stołach.
W sali
Historia lepsza niż film ze znaleziska
Postanowiliśmy dziś z mężem kupić wreszcie kryształowy abażur do naszego mieszkania. Baaaardzo drogi, pół roku zbieraliśmy. Pojechaliśmy więc do sklepu, zakupili i na skrzydełkach szczęścia popędziliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy jeszcze butelkę koniaku, żeby ten nasz nowy nabytek... opić. Zasiedliśmy, wypiliśmy po kieliszku, potem po drugim i wtedy pytam męża, a może byśmy ten abażur od razu powiesili? I on bądź pod wpływem koniaku, bądź też
Wystarczy, że ktoś źle postawi przecinek...
... i historia staje się bardziej intrygująca :-)
Komentarz usunięty przez moderatora
@melba: I to skupienie xD
Budowa, a w zasadzie remontowany budynek starych koszar. Przerabiany na hotel dla trepów. Końcówka już czyli wszystkie instalacje już ułożone, pozostało tylko malowanie i biały montaż. W takim wypadku do pokoi wchodzili najpierw malarze, malowali co tam chcieli, potem wchodziliśmy MY - cali na biało... Aaaa, to nie ta opowieść.
W każdym razie, przylazł do mnie malarzyna żeby mu na krótko