Nie mył się, nie prał, nie sprzątał, ale widzowie go uwielbiali.
Szkodnik, upadły wyrobnik stalinowski, debil o małpiej gębie. Tak często nazywali Zygmunta Kałużyńskiego polscy reżyserzy. Ale za to widzowie go kochali. Reżyserzy, o których dziełach bardzo często wyrażał się niepochlebnie, obrzucali go obelgami. Im gorszymi, tym bardziej się cieszył.
tricolor z- #
- #
- #
- #
- 69
- Odpowiedz
Komentarze (69)
najlepsze
2. Jan Englert określił go jako „debila, który wymęcza felietony o «objawach wieku starczego»”; reżyser Krzysztof Zanussi widział w nim „upadłego wyrobnika w służbie stalinowskiej”; reżyser Agnieszka Holland żądała w programie telewizyjnym, by uniemożliwić mu „zabieranie głosu jako szkodnikowi niszczącemu kulturę narodową”, a kiedyś stwierdziła „Nie mam na jego temat nic do powiedzenia. Rozumiem, że w polskim pejzażu filmowym wyrósł na klasyka; widać jaki pejzaż, taki klasyk”; reżyser Andrzej Żuławski
I to jest homofobia z twojej strony, bo Raczek w nachalny sposób nie b--------e publiki swoją orientacją seksualną, co za tym idzie nie przeszkadza mi ona u niego.