Zrobili strategiczny błąd pozwalając gościowi wejść do domu. Miałem analogiczną sytuację, gościu dojechał do posesji, otworzył na ogródku piwko, a panowie w radiowozie powiedzieli mi, że teraz to oni nic nie mogą, bo gościu powie, że wypił pół litra czekając na nich, a wcześniej był trzeźwy.
@CyberAngel: Właśnie nie do końca ma, bo nie widać jak ten #!$%@? baran wychodzi zza kierownicy. Teraz może przed sądem/policją twierdzić, że owszem #!$%@? był, ale siedząc w domu przed telewizorem, samochód podstawił mu kolega, wręczył kluczyki i pomknął pieszo przez miedze i łąki do domu. Mam tylko nadzieję, że policja go solidnie przycisnęła tak, że się sam przyznał.
@WielkiMistrzZakonu: 1. Ten kolega w końcu - o ile będą szli w zaparte, będzie zeznawał pod przysięgą. Zresztą większość z nich jest mocna w gębie. Na komendzie zaczynają mięknąć, nie mówiąc już o sali sądowej. Wystarczy sypnąć paragrafami i powiedzieć ile za to grozi. Pamiętaj też o olfaktometrii. W samochodzie prowadzonym przez pijanego, gorzałą wali, że zwymiotować można. A na nagraniu widać, że pasażera nie wiózł. Do tego brak obcych odcisków palców... Więc jak się chce, to pewne rzeczy wykluczyć można. Jak się chce... Policjanci zapewne będą chcieli poznać personalia kolegi i natychmiast odwiedzić go w domu. A tu się może okazać, że kolega również ma 2,5 w wydychanym i sprawa się rypła. Albo np. żona powie, że mąż od trzech dni na festiwalu piosenki biesiadnej w Wąchocku. Ciężko tak bez uprzedniego dogadania się strzelić nazwiskiem, żeby trafić w kogoś, kto nie dość, że się przyzna, to jeszcze będzie wiarygodny. W końcu przecież nie zdołali uzgodnić zeznań. Skąd ten kolega ma wiedzieć z której strony nadjechał, o której godzinie, gdzie dokładnie zaparkował samochód, w którym miejscu przekazał klucze właścicielowi, którędy wrócił do domu? A jeszcze życzliwy sąsiad, który powie, że kolega cały dzień na podwórku motocykl WSK reperował. 2. Zeznanie naocznego świadka to mimo wszystko dość mocny dowód, tym bardziej, że pojawił się drugi kierujący, którego zeznania również mogą obciążyć nietrzeźwego.
Prawda jest taka, że w Polsce przy tego rodzaju przestępstwach gwarantem skazania jest przyznanie się albo złapanie na
Bardzo stanowcza rozmowa bez zbędnego #!$%@?. Jednak coś nagrywający z BMW ma. Pozytywnego. Niejeden z jakieś popierdziawki to by się bał podejść do kolesia.
Komentarze (85)
najlepsze
To był Mati
Komentarz usunięty przez moderatora
Mam tylko nadzieję, że policja go solidnie przycisnęła tak, że się sam przyznał.
1. Ten kolega w końcu - o ile będą szli w zaparte, będzie zeznawał pod przysięgą. Zresztą większość z nich jest mocna w gębie. Na komendzie zaczynają mięknąć, nie mówiąc już o sali sądowej. Wystarczy sypnąć paragrafami i powiedzieć ile za to grozi. Pamiętaj też o olfaktometrii. W samochodzie prowadzonym przez pijanego, gorzałą wali, że zwymiotować można. A na nagraniu widać, że pasażera nie wiózł. Do tego brak obcych odcisków palców... Więc jak się chce, to pewne rzeczy wykluczyć można. Jak się chce...
Policjanci zapewne będą chcieli poznać personalia kolegi i natychmiast odwiedzić go w domu. A tu się może okazać, że kolega również ma 2,5 w wydychanym i sprawa się rypła. Albo np. żona powie, że mąż od trzech dni na festiwalu piosenki biesiadnej w Wąchocku. Ciężko tak bez uprzedniego dogadania się strzelić nazwiskiem, żeby trafić w kogoś, kto nie dość, że się przyzna, to jeszcze będzie wiarygodny. W końcu przecież nie zdołali uzgodnić zeznań. Skąd ten kolega ma wiedzieć z której strony nadjechał, o której godzinie, gdzie dokładnie zaparkował samochód, w którym miejscu przekazał klucze właścicielowi, którędy wrócił do domu? A jeszcze życzliwy sąsiad, który powie, że kolega cały dzień na podwórku motocykl WSK reperował.
2. Zeznanie naocznego świadka to mimo wszystko dość mocny dowód, tym bardziej, że pojawił się drugi kierujący, którego zeznania również mogą obciążyć nietrzeźwego.
Komentarz usunięty przez moderatora