Jak X-KOM traktuje klientów... Serwis Lenovo oraz próby korespondencji z firmą X-KOM. Tym razem mój przypadek z telefonem...
TL;DR: Oddałem nowiutki telefon do serwisu po pechowej aktualizacji oprogramowania i serwis chciał mnie naciągnąć na jakiekolwiek koszty specjalnie uszkadzając obudowę telefonu, a X-KOM ma gdzieś sporządzony protokół i zdjęcia telefonu wykonane przy oddaniu urządzenia w salonie.
Kupiłem w połowie maja dwa identyczne telefony firmy Lenovo w salonie X-KOM na prezent dla brata i bratowej. Jednym z atutów telefonu była aktualizacja do androida 6.0. Jeden z telefonów zaktualizował się poprawnie, natomiast drugi pobrał wersję o numer wyższą i wpadł w tzw boot loop, tj uruchamiał się ponownie w nieskończoność. Zarówno ja, jak i brat jesteśmy na tyle ogarnięci technologicznie, że po chwili sprawdzania ustaliliśmy, że nie łamiąc gwarancji nie jesteśmy w stanie wgrać poprawnego oprogramowania właśnie dlatego, że zainstalowana wersja jest wyższa niż udostępniona przez producenta na stronie, a w celu zainstalowania starszej wersji trzeba złamać zabezpieczenia telefonu, a tym samym warunki gwarancji. Po kontakcie z przedstawicielem producenta ustaliliśmy, że jednak trzeba oddać telefon do serwisu i to w sklepie, w którym został kupiony.
Przyszedłem oddać telefon na gwarancję w salonie (minął prawie miesiąc od zakupu - kupiłem prezenty odpowiednio wcześniej i trochę czasu zajęło zanim otrzymałem je spowrotem). W procedurze gwarancyjnej uczestniczył serwisant z salonu, bo instruował świeżego pracownika jak wszystko należy udokumentować. W protokole zdania sprzętu na gwarancje wpisano tylko "brak zadrapań i zabrudzeń", natomiast wykonano dość sporo zdjęć. W rozmowie z serwisantem zaproponowałem, żeby skontaktował się z producentem i dowiedzieł się czy sam nie dostanie zgody na tzw. zrootowanie telefonu i wymianę oprogramowania.
Minął tydzień i dostałem kolejno informację że serwis dostał urządzenie, zlecono a następnie wykonano ekspertyzę. Wyniki ekspertyzy to: uszkodzenie mechaniczne obudowy, propozycja zapłaty 84zł z groszami za naprawę. Nie zgadzam się na tą naprawę i odrzucam tą takie rozwiązanie zgłoszenia gwarancyjnego w systemie x-kom wyjaśniając moje stanowisko.
Telefon nie miał prawa zostać uszkodzony przez mojego brata lub przeze mnie, bo praktycznie był w użyciu przez te kilkanaście minut pierwszego uruchomienia i pechowej aktualizacji. Telefon jest jednym z bardziej wytrzymałych - gorilla glass, wodoodporny itp. Załączone zdjęcie i opis uszkodzenia wskazują na to, że ktoś specjalnie podważył i wyrwał osłonę głośnika w telefonie.
Przez kolejne dwa tygodnie w losowych momentach dnia dzwonią do mnie z x-kom ludzie próbujący mnie uświadomić o nieodwracalności stanu w jakim telefon się znajduje i że skoro taki jest stan faktyczny to jednak muszę zapłacić. Oczywiście wszelkie moje stanowcze odpowiedzi i wyjaśnienia kończą się odpowiedziami w stylu "przekażę pana stanowisko osobie zajmującej się tą sprawą".
Sprawa nie postępuje w oczekiwanym przeze mnie kierunku więc zaczynam dopytywać mailowo o stan zgłoszenia. Odbijając piłeczkę z osobą kontaktową z RMA X-KOM dowiaduję się następujących rzeczy:
1) Firma X-KOM nie jest gwarantem w przypadku zgłoszenia do naprawy gwarancyjnej i nie odpowiada za wynik zgłoszenia reklamacyjnego (mimo, że wciąż na stronie produktu w sklepie widnieje informacja, że typ gwarancji to gwarancja sprzedawcy).
2) Zdjęcia wykonane w salonie przy składaniu zgłoszenia gwarancyjnego (wg mnie materiał dowodowy) są jedynie poglądowe i są one wewnętrznymi materiałami firmy x-kom, dlatego nie mogą zostać udostępnione klientowi.
3) Osoba odbierająca sprzęt nie jest wykwalifikowana ani upoważniona do oceny stanu sprzętu i dlatego dopiero po jego dotarciu do serwisu wykonana została ekspertyza przez dedykowanego technika.
Oczywiście pani odpowiadająca na maile dotyczące RMA w x-kom jest szalenie uprzejma i z równomierną dokładnością olewa moje roszczenia.
Przy okazji okazuje się, że mam 30 dni na odebranie urządzenia z salonu, po czym wyślą mi ponaglenie i jeśli w ciągu 14 dni nie odbiorę, to będą naliczać kary z racji tego, że muszą przechowywać mój sprzęt. Ciekawe jest to, że z jednej strony kary mają być naliczane na podstawie przestrzeni jaką urządzenie zajmuje, ale odpowiednio do miejsca w którym się znajduje salon, tj ciekawie może być jeśli by chcieli naliczać karę wg stawki galerii handlowej w której należy wynająć co najmniej jedno pomieszczenie...
I to by było na tyle jak na razie. Będę się starał w najbliższym czasie zgłosić sprawę w UOKIK i Federacji Konsumentów, ale i tak cienko to wygląda.
Nie załączam materiałów dowodowych, ponieważ nie wiem jeszcze na ile mogłoby to zaszkodzić sprawie. Nie jestem związany z żadnym konkurencyjnym sklepem komputerowym i do tej pory polecałem x-kom znajomym ze względu na to jak wykonana jest ich strona i jaką mają obsługę w salonie.
Komentarze (242)
najlepsze
No i na przyszłość - nowiutki telefon, laptop czy cokolwiek innego - reklamujesz sprzedawcy jako niezgodność z umową czy rękojmię (nie jestem na bieżąco i nie wiem, które teraz obowiązuje konsumentów). Wtedy to X-kom jest stroną, a nie pośrednikiem.
Pytam kobitę po co niby miałbym oddawać telefon na gwarancji do nieautoryzowanego serwisu, ale dalej to już była tylko zdarta płyta.
Zaproponowali mi
Od jakichś 3 miesięcy ilość Ideapadów z uwalonymi płytami głównymi rośnie w chorym tempie i winy doszukiwałbym
X-kom jest drogi i jak mają takie nastawienie do reklamacji lepiej sobie darować. No i niestety pod żadnym pozorem nie można w nim kupować na fakturę firmową bo w wtedy już całkowicie się wypinają (jak
Po paru dniach użytkowania zauważyłem kilka problemów:
- dziwne piszczenie dobiegające z lapka przy "operacjach graficznych" typu, gry, filmy, a nawet scrollowanie (oczywiście nie sposób było to sprawdzić w sklepie na nie skonfigurowanym Windowsie),
- plamka na matrycy widoczna głównie na białym tle (też raczej trudne do
Gdyby sklep był bez winy w tym wszystkim to nic by go nie kosztowało udostępnienie zdjęć i potwierdzenie stanu w jakim urządzenie zostało oddane w salonie, ale sklep woli zwalać winę na klienta i obsługiwać skargi klienta przez miesiąc zamiast ustalić z serwisem, że coś nie halo jest w tym w jakim stanie sprzęt trafił na ekspertyzę.
Nie po to żyjemy wspólnie w