Pamiętam jak lata temu, kiedy śmigało się na mz to były takie kaski, że wieczorami jak z kumplami się siadało pogadać to niejeden kask pękł, bo nie było miejsca na ławce i ktoś sobie przycupnął na takim kasku. W dodatku, prawie zawsze się jeździło bez zamkniętej szybki, bo inaczej tak parowały, że nie było nic widać. Skutkowało to tym, że niejeden dostał bąkiem w czoło przy 100km/h, a ja na simsonku "dostałem"
Komentarze (18)
najlepsze
W sumie firma robi wytrzymałe kaski za rozsądną cenę, ale mają jedną wadę - wyciszenie, a raczej jego brak