Mam 20 lat, do 11 roku życia mieszkałem w mieście, gdzie miałem wielu rówieśników i nie byłem świadomy swoich problemów. Wychowywałem się ze strasznie nadopiekuńczą mamą, która nie chroniła mnie przed światem i dopuszczała do mnie innych, która wykonywała praktycznie za mnie większość obowiązków, nie czułem się potrzebny w domu, praktycznie zero pewności siebie, gdy musiałem później sam podejmować decyzję. Tata czasami zabraniał mamie tak mnie wykonywać, ale nie miał wpływu na moje zachowanie, ponieważ wyjeżdżał za granicę na 2–3 miesiące i wracał na 1 miesiąc lub 1,5 miesiąc z oddalonej od nas 1200 km miejscowości i tak całe życie. Ojciec w moim wychowaniu nie brał udziału, nie nauczył mnie majsterkować, bronić się, po prostu spłodził mnie i dawał mi pieniądze, które i tak nie umiałem wykorzystać i wydawałem na głupoty.
Mając 12 lat przeprowadziliśmy się na wieś, ponieważ ojciec uważał, że mama jego zdradza, a na wsi to ludzie przypilnują ją, dziura gdzie żyję 89 osób, a młodzież to patologia, która obecnie siedzi w więzieniu lub w dopalaczach. Przez większość czasu w gimnazjum byłem nieakceptowany przez nich, ponieważ nie chciałem pić lub próbować nowych narkotyków. Zamknąłem się w sobie strasznie, przestałem udzielać się na lekcjach i całe gimnazjum przesiedziałem praktycznie przed komputerem, ponieważ tutaj nikt mi nie dokuczał… czas ten poświęciłem na grę multiplayer, gdzie osiągnąłem taki poziom, że grałem w kadrze Polskiej i byłem w najlepszym klanie na świecie, zysku z tego nie miałem dużego, zarobiłem jakieś 1500$, wtedy byłem z siebie zajebiście dumny, ale z perspektywy czasu, bardzo żałuję, że poświęciłem czas na granie. Dlaczego zacząłem grać? Ponieważ, gdy mówiłem o moich problemie tacie, on mi kazał przestać płakać i miał gdzieś jak mi pomóc, a mama potrafiła tylko przytulić, przez ten czas straciłem całkowicie zaufanie do rodziców i rodziny, przyglądali się tylko mojemu cierpieniu. W wirtualnym świecie byłem kimś, a w realu nikim. Oczywiście zaczęły się notoryczne wymówki: ból brzucha, zęba, rozwolnienie itd., ja po prostu nie chciałem być w tej szkole, mama nie potrafiła mi pomóc, a tata miał to gdzieś. W gimnazjum z średniej 4,9 zrobiła się 2,2/2,5 nauczyciele nawet nie zwrócili uwagi w czym leży problem.
Gdy przyszedł czas wyboru szkoły średniej, poszedłem do rodziców i poprosiłem ich, aby mi pomogli wybrać szkołę, ponieważ nie mam pojęcia co chcę robić w życiu i jak wygląda praca w tym zawodzie, dostałem odpowiedź: sam wybierz, my za Ciebie nie przeżyjemy życia, później będziesz miał pretensję do nas. Poszedłem do lekarza medycyny pracy, który powiedział mi, że z racji takiej, że mam padaczkę, mogę tylko wykonywać zawód informatyka/liceum. Ok, więc wybrałem informatykę, na pierwszym roku zacząłem kolegować się z takim Krystianem, był on bardzo popularny wśród rówieśników i miał powodzenie u dziewczyn, chciałem zaczerpnąć od niego nawyki i zrozumieć, dlaczego mu to wszystko tak łatwo przychodzi, skończyło się na tym, że wpadłem w trawkę i stałem się jeszcze bardziej leniwy, Krystian nie zdał w 2 klasie i przeniósł się do liceum, a ja pod koniec 3 klasy też zrezygnowałem z technikum, gdyż nie miałem już motywacji nawet, musiałem codziennie dojeżdżać do szkoły po 30 km i czekać po 1–2 godziny, aż przyjedzie, każdy dzień był taki sam, a mi brakowało motywacji do nauki, nie podobał mi się ten kierunek, gry przestały mnie cieszyć, praktycznie leżałem w łóżku i nic nie robiłem, przytyłem 15 kg.
W maju 2015 r., zmarła moja mama przez raka, nie leczyła się, tylko czekała, udawała przed całą rodziną, jedynie tata wiedział, że mama jest chora na raka, ponieważ mu powiedziała. Taty w Polsce nie było, zamiast pomóc mamie, pojechał do Niemiec pracować, aby nikt nic nie podejrzewał. 10 dni przed śmiercią, mama nie mogła wstać z łóżka, robiłem jej obiad i kolację, aby nie musiała męczyć się, później przyjechał tata, który zawiózł mamę do domu jej siostry. 5 dni przed śmiercią, tata powiedział mi, że mama może mieć raka i chcę ze mną porozmawiać, 4 dni przed śmiercią tata podjął decyzję, że zawiezie mamę do szpitala niemieckiego, gdzie dostanie lepszą opiekę, gdy tam pojechała, lekarze powiedzieli, że nie ma już szans na leczenie i na dniach umrze.
Dzień przed śmiercią pojechałem z tatą do Niemiec, pożegnać się z mamą, wszedłem do pokoju i pocałowałem ją, chciałem z nią porozmawiać, ale ona nie mogła rozmawiać i praktycznie przytakiwała mi tylko, opowiadałem jej o maturze i innych pierdołach, w sumie nie miałem jej o czym opowiadać, ponieważ jakby nasz kontakt urwał się przez ten czas, porozmawiałem z nią 30–40 min i zasnęła. Rano, gdy już obudziłem się, mama nie żyła, nie pogadała ze mną, nie zostawiła listu, myślę, że i ją to przerosło.
Po śmierci napisałem maturę, chciałem przełożyć, ale było już za późno, nie mogłem skupić się i wyszły mi słabe wyniki, oblałem matematykę, a reszta przedmiotów poszła mi słabo i tak nie miałem planu na siebie. Po maturze zapisałem się do szkoły policealnej, aby dostać rentę po mamie, czekałem 6 miesięcy na przyznanie mi jej, a do szkoły na początku wcale nie chodziłem, ponieważ znowu nie miałem motywacji, praktycznie cały ten okres po śmierci mamy płakałem lub nic nie robiłem. Od tego czasu schudłem 17 kg, zapisałem się na prawo jazdy, wyjeździłem 30 godzin i to zostawiłem, znowu coś w mojej psychice siadło i nie miałem motywacji do działania.
W styczniu pomyślałem, że to może wina tego miejsca, więc przeprowadziłem się do bursy szkolnej, myślałem, że może tutaj znajdę jakiś przyjaciół lub poznam dziewczynę, ale szczerze to jest powrót do przeszłości, tutaj większość rozrywek to: picie, trawka itd. doszedłem do wniosku, że problem nie leży w miejscu, a we mnie. W maju mam maturę poprawkową, ale nie mam motywacji, aby nadrobić ten materiał, coś mnie blokuję, ciężko mi wstać z łóżka, podejrzewam u siebie depresję, chcę wybrać się do specjalisty, ponieważ wiem, że sam sobie nie dam rady, ale jak mam wybrać specjalistę? Przeglądając opinie na znanylekarz.pl nie znajdę wiarygodnego specjalisty[dowód] (http: //www. wykop. pl/link/1713096/odtwarzanie-usunietych-komentarzy-ze-strony-znanylekarz-pl/), boję się, że trafię na kogoś niekompetentnego i pogorszy mój stan jeszcze bardziej.
Jak z tym wszystkim walczyć? Nie wiem co mam zrobić, aby naprawić swoje życie, praktycznie codziennie mam myśli samobójcze i nie widzę sensu, aby dalej żyć…
Komentarze (25)
najlepsze
Dodatkowo strasznie razi mnie Twoja tendencja do zwalania winy na innych / otoczenie - bo Ojciec nie miał czasu, bo Mama była nadopiekuńcza, bo koledzy tylko piją alkohol itp. Nikt nie będzie Cię klepał po plecach i mówił, że możesz być przegrywem bo miałeś ciężkie dzieciństwo.
Komentarz usunięty przez moderatora
jestem przekonany, że będzie w stanie Tobie pomóc! powodzenia!
Komentarz usunięty przez moderatora
To co piszesz to raczej objawy przewlekłej i nieleczonej depresji. Psycholog być może później psychiatra. Jak jeden nie pasuje to do innego. Doraźnie pomoże sport 3-7 x tydzień, który poprawi chemię w twoim mózgu. Zaakceptuj fakt, że rodzice mogli popełniać błędy. Powodzenia.