pamietamy stary sytem i nie mozemy zrozumiec (zaakceptowac) nowego, pustego i bezdusznego!
tak, ma to zwiazek z tym ze wtedy bylismy dziecmi a dziecinstwo przywodzi pozytywne skojarzenia. ale ja i tak nie rozumiem o co teraz chodzi...
ja np pamietam ze jesli byla kasa to lecialo sie do sklepu (1km, mieszkam na wsi) po jedna tabliczke czekolady albo po jedna pomarancze, ktore dzielilo sie na piec
Państwa-miasta! Kurde, dzisiaj chyba już wszyscy o tej grze zapomnieli, szczególnie z najmłodszego pokolenia. A ile się w to łoiło kiedyś i ile przeróżnych dodatkowych kategorii wymyślało:)
Echhh... Trampki po dychacza z bazaru... do tej pory takie noszę. Są to najlepsze buty świata! To są prawdziwe trampki, a nie te emo-gówna w różowe czaszki z Conversa lub innego New Yorkera.
Do dziś świetnie pamiętam jak młodszy brat mojego kumpla mówił "Jutro byłem na zakupach" dzięki czemu ten tekst stał się wręcz kultowy wśród moich znajomych
Roczniki z lat 80' są ostatnimi, które będą pamiętać "analogowe" życie. Nasze prawnuki nie będą mogły uwierzyć, że hasła w encyklopedii trzeba było kiedyś wyszukiwać ręcznie.
kurcze, jak sobie przypomne te wielogodzinne gry na trzepaku (to cos na czym sie trzepie dywany) w "patyka". kilka osob siedzialo na trzepaku, a jedna jezdzila po rurach patykiem i trzeba bylo uwazac by nie zostac dotknietym przez patyk. ahh.. az sie lezka kreci w oku. piekne czasy bez komputera i internetu...
ja pamiętam, że jak chciałem zaszpanować przed koleżankami to jako pierwszy odważyłem się zrobić fikołka na górnej poręczy trzepaka ;o później nabierałem coraz większego skilla aż w końcu odważyłem się zrobić nietoperza (również na górnej poręczy) - całkowicie bez trzymanki ! :)
Właśnie mi się przypomniało, że przecież mamy Zimę! I to taką, że za łebka sikałbym z radości. Najlepsza zimowa zabawa = zjazd na dętce z górki w parku wieczorową porą. Nie ma to jak przyj%%ać z całej pety w drzewo i stracić na 30 sekund oddech...
Na drugim miejscu dałbym rycie tuneli w śniegu, potem: iglo, sanki + hopki, skok z dachu w zaspę.
Zabawne, że dorosłe osoby chore psychicznie zachowują się często jak dzieci. Może oni to robią specjalnie, bo chcą pozostać dziećmi, a chorób psychicznych nie ma? Może David ma racje? :)
Trzeba przyznać, że dzieciństwo bez komputera itp. było czymś pięknym. W ogóle kiedyś było mnóstwo dzieciaków na dworze (lub na polu jak kto woli), a teraz jak w lato spojrzę za okno to taka pustka. Chociaż wiadomo, że każdy chwali swoje czasy. Ale nasze pokolenie i tak jest wyjątkowe, bo doświadczyło bardzo szybkiego rozwoju technologii, nowe tysiąclecie przyniosło wiele zmian i widać tą przepaść między naszym dzieciństwem, a dzieciństwem młodszych pokoleń. Teraz
W sumie u mnie pod kamienicą całkiem sporo dzieciaków biega gdy zrobi się ciepło. 80% z nich nawet nie kojarzę, z okolicznych ulic są prawdopodobnie. Komórki są w ruchu, ale są też i normalne rzeczy jak rysowanie kredą po chodniku itp.
A Internet też ma swoje do gadania jak w poprzednie wakacje pod oknem mi jakiś dzieciak krzyczał "jestem hardkorem!".
heh, ja, jako że wychowywałem się na wsi, marzeniem moim i kumpli było zawsze poprowadzić kombajn albo traktor na żniwach. wtedy też szliśmy do lasu po długie patyki, braliśmy je przed siebie i... udawały one motowidło* :D wkraczaliśmy na łąkę i mieliśmy własne żniwa (oset i pokrzywy nam nie były nawet straszne :)
jak tak teraz sobie to przypominam, to nie mogę wyjść z podziwu (m.in. dla samego siebie) jakie cuda potrafiła
Wychowałem się na wsi więc do tego co w wykopie muszę dodać: podpalanie śmietników, sfajczenie drewnianego kibla, karbid, pływanie w zimnej jak cholera rzece, łażenie kilometrami po bagnach i łąkach, strzelanie z jarzębiny z dmuchawek(u mnie się to robiło z takiej roślinki pustej w środku : ) ), strzelanie z łuku(który samemu się robiło, porządny drewniany i strzały z grotami z gwoździ a nie jakieś tam kupne gówno :) ), kusza a
hehe, wiem o co chodzi. Kumpel do dzisiaj ma blizny na ręce po tym jak rzuciłem w niego palącym się workiem :) Z palących się rzeczy pamiętam jeszcze bomby z wosku ( napad rowerowy na śmietnik koło cmentarza po znicze, bezcenne :) i strzelanie z puszek po dezodorantach.
Do gry w kapsle trzeba dołożyć obowiązkowo wklejane flagi (wycięte z atlasu do geografii dla klas 4-8 - wg starego podziału) z numerami albo nazwiskami zawodników w środku kapsla. Przypominają mi się takie nazwiska jak Uwe Ampler, Zenon Jaskuła, Olaf Ludwig, Lech Piasecki, Uwe Raab, Dżamolidin Abdużaparow, Jacek Mickiewicz czy wreszcie Joachim Halupczok.
Przy zdobywaniu kolejnych "zawodników" można było ćwiczyć sprawność otwierania butelek mineralnej albo pepsi (jak się gdzieś dorwało) przy pomocy
Do tego obowiązkowe "wyślizganie" kapsli:) (ogólnie zdzierało się farbe/nadruk? z wierzchu kapsla poprzez np tarcie o asfalt czy cokolwiek az parzyło:)) to to dopiero zasuwały:)
Ehh wspaniałe czasy:) Oranżada w szklanych butelkach za smieszna cene, pytsie, oranżadki w proszku, codzienne gry w pilke (dodam ze mielismy swoje 'łemblej" gdzie liczac od srodka bramki lewa strona miała ok 2-3m a prawa jakies 10- 15 szerokosci ot boisko bylo szersze niz dluzsze, do tego
Komentarze (390)
najlepsze
- dziadku, kiedy było lepiej - teraz czy za komuny?
- za komuny!!!
- a dlaczego za komuny?
- bo za komuny młody byłem!
po prostu po przekroczeniu pewnej granicy wiekowej wszystko co nowe wydaje się obce i kiepskie. Takie życie :(
a slyszales o pokoleniu transformacji?
pamietamy stary sytem i nie mozemy zrozumiec (zaakceptowac) nowego, pustego i bezdusznego!
tak, ma to zwiazek z tym ze wtedy bylismy dziecmi a dziecinstwo przywodzi pozytywne skojarzenia. ale ja i tak nie rozumiem o co teraz chodzi...
ja np pamietam ze jesli byla kasa to lecialo sie do sklepu (1km, mieszkam na wsi) po jedna tabliczke czekolady albo po jedna pomarancze, ktore dzielilo sie na piec
Jak wczoraj pamiętam zrywanie wszelkiej roślinności z podwórka i zabawę w sklep... Jaki ja już stary :(
-no wołaj!
-MA....mam dokończyć?....MO!! A Kamil to się wyzywa:)
To były czasy, a jakie teksty się wtedy miało, na każdą okazję, a teraz tylko spierr
A w zielone gram do dzisiaj :D
No raczej trampek nie wymyślili na bazarze, chociaż....
Nie byłem ogarniętym dzieckiem ;)
tak u mnie mowi sie "na pole" - dwor to jest k%##a na zamkach i palacach
dwór
6. «otwarta przestrzeń na zewnątrz domu»
W definicji pola niczego podobnego nie ma.
maly plus dla betonowej dzungli
Edit:(kolego/kolezanko nie kasuj komentarzy bo wychodze na kogos kto pisze komenty po sobie jak jakis baran)
Wymienie się karteczkami z Królem Lwem i Zazu za karteczki z Timonem i Pumbą! Oto moje karteczki:
http://img199.imageshack.us/img199/3021/dsc00025.png
Dodam, że pachną truskawkami!
http://imgur.com/tdvAP.jpg
A takie unikaty masz? :D
Właśnie mi się przypomniało, że przecież mamy Zimę! I to taką, że za łebka sikałbym z radości. Najlepsza zimowa zabawa = zjazd na dętce z górki w parku wieczorową porą. Nie ma to jak przyj%%ać z całej pety w drzewo i stracić na 30 sekund oddech...
Na drugim miejscu dałbym rycie tuneli w śniegu, potem: iglo, sanki + hopki, skok z dachu w zaspę.
Komentarz usunięty przez moderatora
U mnie zwykło się mówić: Panie pilocie, dziura w samolocie. No ale co kraj (czy region w tym wypadku) to obyczaj :)
Niniejszym przedstawiam wam moją rezygnację z bycia dorosłym. Zdecydowałem, że chciałbym znów wziąć na siebie odpowiedzialność ośmiolatka.
Chcę chodzić do McDonalda i myśleć, że to jest czterogwiazdkowa restauracja.
Chcę puszczać statki z patyków w kałużach i robić chodnik z kamieni.
Chcę myśleć że M&M'sy są lepsze od pieniędzy bo można je zjeść.
Chcę leżeć pod wielkim drzewem i prowadzić budkę z lemoniadą w gorący letni dzień
Chcę wrócić do
Oczywiście, że widziałem :-)
Przychodzi dzieciak, na oko 6lat i puka w drzwi, otwiera rówieśnik i rozwija się dialog:
- Co robisz?
- Nic.
- Mogę wpaść?
- Nie, nie mam internetu, o widzisz, ten pan naprawia.
- Aha...
- No...
- To może posiedzimy sobie?
- Czekaj, zapytam mamy
Dzieciak odwraca się, wchodzi do domu i drze się do matki:
-
A Internet też ma swoje do gadania jak w poprzednie wakacje pod oknem mi jakiś dzieciak krzyczał "jestem hardkorem!".
jak tak teraz sobie to przypominam, to nie mogę wyjść z podziwu (m.in. dla samego siebie) jakie cuda potrafiła
Myślałem że na wykopie tylko ja jeździłem na worku po nawozie :) Mam podobne wspomnienia. Ale nie sfajczyłem kibla tylko stajnię :)
Jeszcze dodał bym koszenie bulb przy pomocy drewnianych mieczy.
hehe, wiem o co chodzi. Kumpel do dzisiaj ma blizny na ręce po tym jak rzuciłem w niego palącym się workiem :) Z palących się rzeczy pamiętam jeszcze bomby z wosku ( napad rowerowy na śmietnik koło cmentarza po znicze, bezcenne :) i strzelanie z puszek po dezodorantach.
Natomiast, dawno nie gościła w moim pobliżu ciężarówka family frost z tą ich wk%!%iającą muzyczką. ;)
Przy zdobywaniu kolejnych "zawodników" można było ćwiczyć sprawność otwierania butelek mineralnej albo pepsi (jak się gdzieś dorwało) przy pomocy
Ehh wspaniałe czasy:) Oranżada w szklanych butelkach za smieszna cene, pytsie, oranżadki w proszku, codzienne gry w pilke (dodam ze mielismy swoje 'łemblej" gdzie liczac od srodka bramki lewa strona miała ok 2-3m a prawa jakies 10- 15 szerokosci ot boisko bylo szersze niz dluzsze, do tego
Dasz się karnąć ? ;)
Prooo- szeee- paaaa- niiii!
Najczęściej wystarczyło dojść do paaaa ;)
DZIEEEEEŃ - DOOOO - BRRYYYY
Wyobraźcie sobie to w liceum, albo wyżej : )