Facet ma rację. Problem leży nie tylko w ministerstwie, ale też organizacji pracy z dziećmi. "Po jakiego grzyba" dzieciak nosi wycinanki każdego dnia? Można je zostawic w szkole, w szafce, którą wychowawca przewidział na takie potrzeby. To samo z ćwiczeniami z religii i wszelkimi innymi, dodatkowymi książkami. Jeśli jest zadanie domowe, ok dzieciak zabiera ćwiczeniówki do domu, ale NIE MA POTRZEBY noszenia tego codziennie.
Gdy chodziłem w Wiedniu do podstawówki, była to podstawówka całodzienna, od 8 do 15.30, zadań do domu nie było. Dlatego też tornister był lekki. Prawie połowa czasu to Freizeit, dużo czasu na podwórku, czasem do sali z klockami Lego, książkami, komiksami, kolorowanki, tenis stołowy, piłkarzyki. Co najmniej raz na tydzień do sali z komputerami. Szkoda, że byłem tylko rok. Był wtedy rok 2003.
Czasem widzę właśnie jak wracają jakieś dzieci ze szkoły z tymi plecakami wiszacymi, zgarbione zawsze mi ich szkoda ze muszą tak dźwigać tym bardziej ze w szkole mało się korzysta tak naprawdę z tych książek a co najwyżej korzysta z nich nauczycielka która dyktuje treść książki a dzieci piszą tak to wygląda. cienkie zeszyty ćwiczeń z pewnością by wystarczyły
Myślałem że może zaraz jakaś amfetaminę w plecaku znajdzie albo strzykawke z marihuaen, a tu tylko książki. Czo te dzieci dzisiaj tylko komputer i książki im w głowie. ( ͡°ʖ̯͡°)
Ja jestem przeciwko epodręcznikom. BTW, gdzieś czytałem, że dzieciaki w stanach mają problem z czytaniem nieswojego pisma ręcznego - tak już przywykły do maszynowego. Argumenty, że taka jest kolej rzeczy jakoś do mnie nie trafiają.
Komentarze (372)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie wspomnicie o tym, że co roku zmieniają podręczniki, bo łapówki od wydawców?
BTW, gdzieś czytałem, że dzieciaki w stanach mają problem z czytaniem nieswojego pisma ręcznego - tak już przywykły do maszynowego. Argumenty, że taka jest kolej rzeczy jakoś do mnie nie trafiają.