A co w Polsce jest lepiej? W m. Łodzi na rynkach podobnie okradają kobiety. Mama opowiadała mi, że widziała podobną scenę na rynku Zielonym (pl. Barlickiego).
Z drugiej strony sam kiedys zareagowalem. Jeżdżąc codziennię tę samą linią tramwajową zauważyłem kieszonkowca, ktorego to widywalem jak to przytulal sie do pasazerow. Nigdy nie mialem specjalnej okazji do zareagowania - zawsze gdzies daleko, albo ja w tramwaju oni na przystanku, a tlok niemilosierny. Tak obserwowalem, zauwazylem ze nie jest sam - jest dwoch, pozniej zauwazylem ze jednak nie dwoch tylko trzech. Pewnego dnia zupelnie przypadkiem koles jest przede mna wsiada do tego samego tramwaju co ja i wyjmuje portfel z kieszeni jakiejs baby ktora takze wsiada. Nie widzialem obstawy - w sumie malo sie rozgladalem bo sie go nie spodziewalem. Jak glupi zareagowalem. Krzycze, kolesia trzymam. Zero reakcji innych. Baba gdzies uciekla przerazona. W koncu koles mi sie wyrwal. Biegne do motorniczego zeby zamknal drzwi wyjasniam sytuacje. Popatrzyl sie na mine zamknal drzwi... i odcjechal. Glupia sprawa, ale kieszonkowiec w miedzy czasie zdazyl wyskoczyc z tramwaju i to nie sam. Bylo ich czterech. Cale szczescie przystane zatloczony i nic mi nie zrobili po prostu odeszli.
Historia ma swoj dalszy ciag. Sptokalem ich kiedys na miescie - cale szczescie takze zatloczony przystanek. Rozpoznali mnie, smiali sie, na wszelki wypadek omijalem ich szerokim lukiem. Kilka lat pozniej przeprowadzilem sie. Glupia sprawa, ale jeden z kolesi z obstawy mieszka blok obok. Widzialem kiedys nieslawna trojke jak sie zbierala i szla razem w strone miasta - jak rozumiem 'do pracy'. Mieszkam tak blisko ze nie raz mnie widzieli. Nie wiem czy mnie teraz rozpoznaja. Glupio mi wiec podwojnie.
Mnie też kiedyś próbowano ukraść telefon w sumie to był napad. Podeszło do mnie 3 typków i mnie zgarnęli, siła próbowali wyjąć telefon z kieszeni. Na szczęście nie byłem sam i ta druga osoba poleciała po pomoc, w sumie to udało jej się uciec bo 1 z tych 3 typów go potem gonił. No i zostałem sam z 2 typami. Dostawałem po mordzie od jednego a drugi próbował odciągnąć moją rękę od
o nie... logo śledzika pokazało się także przy artykułach kosztem zmniejszenia loga wykopu... szczerze to najbardziej boję się omyłkowo kliknąć na niego, czy ktokolwiek już próbował?
uważam dlatego posiadanie broni powinno być legalne w Hiszpani używam berete 9mm raz miałem sytuacje ze zostałem prawie napadnięty wracając nocą podeszło do mnie 2 och jakiś brudasów chcieli mnie oczywiście okraść pierwsze co zrobiłem wyciagnelem przeładowałem wymierzyłem jednemu chcieli uciec walnolem w gore zatrzymali się zadzwoniłem pod odpowiedni nr szybko zjechała się guardia civil potem tez leżałem na glebie wytłumaczyłem się o co chodzi sprawdzili oczywiście mnie tez no i bron
Komentarze (69)
najlepsze
fajny, to masz avatar. ;)
Już wiem - przecież oni wszyscy są tacy sami...
Z drugiej strony sam kiedys zareagowalem. Jeżdżąc codziennię tę samą linią tramwajową zauważyłem kieszonkowca, ktorego to widywalem jak to przytulal sie do pasazerow. Nigdy nie mialem specjalnej okazji do zareagowania - zawsze gdzies daleko, albo ja w tramwaju oni na przystanku, a tlok niemilosierny. Tak obserwowalem, zauwazylem ze nie jest sam - jest dwoch, pozniej zauwazylem ze jednak nie dwoch tylko trzech. Pewnego dnia zupelnie przypadkiem koles jest przede mna wsiada do tego samego tramwaju co ja i wyjmuje portfel z kieszeni jakiejs baby ktora takze wsiada. Nie widzialem obstawy - w sumie malo sie rozgladalem bo sie go nie spodziewalem. Jak glupi zareagowalem. Krzycze, kolesia trzymam. Zero reakcji innych. Baba gdzies uciekla przerazona. W koncu koles mi sie wyrwal. Biegne do motorniczego zeby zamknal drzwi wyjasniam sytuacje. Popatrzyl sie na mine zamknal drzwi... i odcjechal. Glupia sprawa, ale kieszonkowiec w miedzy czasie zdazyl wyskoczyc z tramwaju i to nie sam. Bylo ich czterech. Cale szczescie przystane zatloczony i nic mi nie zrobili po prostu odeszli.
Historia ma swoj dalszy ciag. Sptokalem ich kiedys na miescie - cale szczescie takze zatloczony przystanek. Rozpoznali mnie, smiali sie, na wszelki wypadek omijalem ich szerokim lukiem. Kilka lat pozniej przeprowadzilem sie. Glupia sprawa, ale jeden z kolesi z obstawy mieszka blok obok. Widzialem kiedys nieslawna trojke jak sie zbierala i szla razem w strone miasta - jak rozumiem 'do pracy'. Mieszkam tak blisko ze nie raz mnie widzieli. Nie wiem czy mnie teraz rozpoznaja. Glupio mi wiec podwojnie.
Nauczka