Panie zapewniające że liczy się tylko wnętrze i charakter (dlatego niemal wszystko poświęcają ubraniom i kosmetykom), przysięgające że brak seksu jest efektem migreny (cudownie mija w dniu pensji, albo gdy mąż dba o siebie i staje atrakcyjny dla konkurentek), a miłość zdobywa się kwiatami i miłosnymi wyznaniami, kupiły prawie sto pięćdziesiąt milionów trylogii "50 twarzy Greya" (a ile ściągnęły z sieci i pożyczyły?), gdzie młoda studentka jest bezlitośnie pieprzona i bita przez przystojnego miliardera.
Panie pokochały czytanie...
Panie w Polsce obrażą się, że porównuję najpiękniejszą nację do zgniłego zachodu, jednak w Polsce gdzie poziom czytelnictwa sięgnął dna, kupiono książek prawie milion (dokładnie 750 tysięcy w 2014 roku). Danie kobietom praw wyborczych, możliwości nauki, samodzielnego życia, wszelką pomoc prawną i społeczną, nie sprawiło że przybyło noblistek czy wynalazczyń - czyli jednak to nie wina tłamszących je mężczyzn (jak przekonują feministki), a niechętnej intelektowi natury. I gdy ciemne chmury nadciągnęły nad poziom czytelnictwa Pań, jedna, jedyna książka o biciu kobiety sprawiła że Panie pobiegły, ba! poleciały jak na skrzydłach do księgarń, zatopić się w cudowny świat bez konieczności pracy, słuchania pierdnięć męża - świat gdzie słońce nigdy nie zachodzi, a skórzany pasek coraz mocniej wbija się w fioletowe, spuchnięte pośladki szczęściary, w której zakochał się potężny mężczyzna. Przez tysiąclecia taka właśnie sytuacja, była dla kobiety gwiazdką z nieba - zakochany, oszołomiony ciałem kobiety bogacz, zapewni jej oraz potomstwu przetrwanie, wysoką pozycję społeczną i wygodę. I właśnie dla tej wyssanej z mlekiem matki wizji, kobiety tak pokochały tę książkę. Pasożyt znalazł silnego żywiciela, może się rozmnażać, być wraz z potomstwem większy i potężniejszy od innych - oto władza, najpotężniejszy n------k znany ludzkości.
Pomyślmy logicznie. Jeśli Panie takie książki kupują, to znaczy że lubią czytać to, co w nich pisze. A po co się czyta książki? By oderwać się od nudnej rzeczywistości (uległego męża wierzącego w bajki o kobietach, zaczerpnięte od mamusi, babć i z seriali), uciec do krainy marzeń których spełnić nie można (bo mąż nie rozumie jak działa psychika kobiety), ale by się bardzo chciało. Czy w tej książce są bogaci wewnętrznie wrażliwcy, dla których sensem istnienia są dzieci i rodzina? Tak, są - ale bohaterka traktuje ich jako "przyjaciół", czyli wysrywa się w nich z problemów, a dostęp do świętej trójcy jej ciała ma dostęp brutalny, bezwzględny, prowadzący podejrzane interesy macho. Można więc śmiało założyć, że statystycznej czytelniczki też nie interesują mili, dobrze ułożeni chłopcy - tylko demoniczny miliarder, Pan Grey.
Ty gnojku, ja nie jestem taka!
"Ja nie jestem taka, a Ty jesteś niedojrzałym emocjonalnie gówniarzem, którego skrzywdziła kobieta i teraz się na nas mścisz!" Wrzasną wściekłe Panie. Możliwe, ale widzę fakty i je ze sobą łączę - kobiety przez tysiące lat podniecał silny samiec i jego zasoby, za s--s i urodę kupowało się przetrwanie, a teraz Panie próbują nam wmówić że jest inaczej. Nie, nie jest. Kobieta kocha rządzić i kierować mężczyzną, ale gdy oszołomiony samiec jej tę władzę da, kobieta staje się nieszczęśliwa, gardzi mężczyzną który w zamian za s--s i ze strachu przed odejściem kobiety, oddał jej męską siłę, moc, dominację. Kobieta chce męskiej siły, ale gdy ją oddasz wzgardzi Tobą. I gdy jej to powiesz, nie uwierzy, bo napchano jej głowę bzdurami podobnie jak i nam - musisz to wiedzieć, rozumieć jakie są zasady tej gry, o której nie uczą w szkołach. Ale rozejrzyj się uważnie, kto ma najpiękniejsze kobiety, które są w nich zakochane - słabi wrażliwcy, gotowi na żywca wykroić sobie nerkę, byle wybranka na nich chociaż raz spojrzała, czy facet który jest pewny siebie, wręcz bezczelny, lubiący kłamać jak z nut (bo to Panie lubią najbardziej, nic nie rozpala mocniej niż wielkie obietnice)?
Kobieta kocha siłę, uwielbia być psychicznie zdominowana, co nie musi oznaczać przemocy, a życzliwą pewność siebie mężczyzny, jego przekonanie że bez kobiety także może być szczęśliwy i jest kimś. To siła magicznie przyciąga kobietę do mężczyzny, jak srokę do świecidełka. A ktoś kto stęka i się tnie dla dziewczyny, silny nie jest - jest słaby, ponieważ każdy kto potrzebuje kobiety, uzależnia się od niej, jest niewolnikiem i można nim sterować jak kukiełką - a nią się gardzi, z czasem poniża i zdradza, by okazać swe obrzydzenie słabemu mężczyźnie. Dlaczego ludzi, a zwłaszcza Panie tak fascynują lwy, tygrysy, a nie np. kozy czy barany? Bo lwem nie można kierować, może zabić, więc możliwość obcowania z nim staje się CENNA. Obcowanie z kimś, kto się całkiem poświęcił, cenne nie jest - wszystko co za darmo, nie ma żadnej wartości. Podobnie jak drogocenne kamienie, które różnią się od polnych tylko tym, że jest ich mało. Gdyby polnych kamieni było ekstremalnie mało, byłyby cenniejsze niż złoto.
Im więcej pragniesz, tym mniej masz
Podobnie w tłumie napaleńców kobieta wybiera tego, który emanuje siłą - szacunkiem do siebie, życzliwością, świadomością swych mocnych stron, albo w wersji negatywnej - okrucieństwem i narcyzmem ubranym w piękne słówka i uśmiechy. Taki ktoś jest rzadki, a więc jest cenny, a od tłumu papug odróżnia go świadomość, że sam sobie może poradzić bez kobiety, nie jest na nią zbyt mocno napalony, czyli od niej nie zależy - jak kobieta "fiknie" w walce o domowy budżet, to odejdzie bez mrugnięcia okiem, albo uderzy (wersja negatywna) - i to jest właśnie męski seksapil, a nie kratka na brzuchu czy duży p---s. Cała reszta jest BEZWARTOŚCIOWA. Znasz przypadki gdy facet bije i tłucze, a kobieta wmawia wszystkim że nie może odejść? Bo ja znam. A spróbuj jej pomóc! Nie radzę.
Dlaczego zostają? Bo są zauroczone SIŁĄ, która sprawia że organizm instynktownie uruchamia s--s, który od zawsze był monetą używaną w rozrachunkach z mężczyzną. A gdy kobieta jest mocno podniecona, uderzenie nie sprawia tylko bólu, a wzbudza także silną, znacznie mocniejszą od zwykłej rozkosz - by zrozumieć ten fenomen, poczytaj o seksie SM. Ci ludzie nie lubią samego bólu, tylko ból razem z podnieceniem seksualnym, gdyż jest wtedy zupełnie inaczej odbierany - ból wzmacnia podniecenie i przyjemność. Ja nie muszę, próbowałem i wiem, że nie ma większej frajdy dla kobiety, oczywiście jeśli ona to wcześniej zaakceptowała, ufa partnerowi i jest go pewna. I znowu wracamy do tematu siły - kobiety mi ufają, ponieważ jestem SILNY. A moja siła nie pochodzi z mięśni, tylko ze znajomości zasad gry.
Męska siła, to rozumienie zasad gry
Tylko to się liczy dla normalnych kobiet - SIŁA. Cała reszta to stek bzdur, choćby trzy miliardy kobiet (i miliard ciepłych, udomowionych Miśków w klapkach) jednocześnie wrzasnęło, że jestem pusty i płytki.
Nie tego nas uczono, wiem... ale ile można się potykać i zwalać winę na "złe kobiety", licząc że następna będzie dobra, zwłaszcza że sama to ochoczo potwierdza? Kobiety nie są złe, tylko mamy o ich naturze całkiem mylne wyobrażenie. Panie trzeba kochać, czcić i uwielbiać, ale kochać także trzeba umieć.
Kocham słońce, ale jak za długo będę się nim rozkoszował, poparzę się. Kocham wodę, ale jak za głęboko zanurkuję, utonę. Kocham słodkości, ale ich nie jem bo boję się cukrzycy i nadwagi. Najwyższa pora dojrzeć, zrozumieć zasady gry, pojąć jak działa kobieca psychika i podświadomość, co opisuję w swojej książce "Stosunkowo dobry", i wtedy działać w oparciu o zupełnie inne zasady. To taka specyficzna gra - świat Ci wmawia nieprawdę, a tylko silny i odważny odnajdzie prawdę i będzie z tej gigantycznej przewagi korzystał. To jak natura - geny przekazuje najsilniejszy, najsprytniejszy. U ludzi - ten który przejrzał oszustwo, zbiorową halucynację. Działać i zwyciężać wśród tłumu żałośnie beczących baranów, którzy popełniają te same błędy całe życie, bojąc się uznać że ich oszukano, że się mylili. Ktoś kto poważnie się traktuje, rozumie jak szybko ucieka czas, nie przywiązuje się do idei i nauk które dają negatywne efekty, tylko szuka realnej wiedzy. A kto szuka, znajduje. Podobno.
Komentarze (2)
najlepsze