Jak głęboko #orange ma klienta w dupie?
Ano bardzo głęboko.
Opowiem wam moją historię związaną z moim dostawcą internetu jakim to jest właśnie Orange.
Mieszkam w dość małej miejscowości na obrzeżach miasta. Internet w Orange założyłem jakieś 4 lata temu w usłudze Orange Freedom.
Wtedy moja prędkość wynosiła 2 Mb/s. Aktualnie wedle umowy powinniśmy otrzymywać 10Mb/s, ale nie problemów z prędkością dotyczyć będzie ten wpis. Internet utrzymywał się w granicach 6Mb/s (okresowo po telefonach wzrastał do 9Mb/s) i jakoś sobie żyłem.
-------------------------------------------- ŚRODA 28.01.15 ----------------------------------------
Wszystko skończyło się 28 stycznia kiedy to Orange przysłało do nas serwisanta. Serwisant wlazł na słup i ODŁĄCZYŁ nam internet O_o. Tak. Dokładnie. Pomajstrował coś w skrzynce, a internet siadł (info od sąsiada).
Wracam sobie z pracy wieczorkiem, odpalam PC'ta żeby powystawiać nowe przedmioty na #
allegro, a tu ZONK. Internetu nie ma. Synchronizacja z ADSL padła.
Szybko telefon do BOA Orange - 510 100 100.
W BOA otrzymałem informację, że ktoś zgłaszał uszkodzenie na moim łączu 13 stycznia.
Co kur**? O_o
Jakie uszkodzenie? Wasz serwisant przyjechał, zepsuł mi połączenie z internetem i hola w świat.
"Tak. Dobrze. Rozumiem. Jutro pojawi się serwisant i internet będzie działał."
No OK. Jeden dzień bez handlu jestem w stanie przeżyć.
--------------------------------------- CZWARTEK 29.01.15 ------------------------------------
Tak jak zwykle. Praca od 8 do 16, wracam do domu, technik miał się ze mną skontaktować, na ale już trudno.
Pewnie przyjedzie jak to kurierzy Siódemki - w najmniej odpowiednim momencie, ale przyjedzie. W końcu poinformowałem Orange, że jestem dostępny od 16:00.
Dochodzi godzina 21:00, a technika wciąż nie widać.
Drugi telefon do BOA Orange - 510 100 100.
Tłumaczenie od nowa całego zdarzenia.
Otrzymuję od Orange informację, że moje wczorajsze zgłoszenie nie zostało w ogóle przyjęte i dlatego technik nie przyjechał.
Wnoszę o odtworzenie wczorajszej rozmowy. W końcu informują na wstępie, że każda rozmowa będzie nagrywana i otrzymuję odpowiedź, że Pani nie wie jak to miałaby w ogóle odtworzyć.
No dobra. Westchnąłem i zgłoszenie stworzyłem ponownie...
Tym razem dostałem SMS'a, że zostało przyjęte - SUPER! Teraz na pewno o mnie nie zapomną!
Treść SMS
pokaż spoiler Zgloszenie uszkodzenia nr 104285141 dla uslugi stacjonarnej zostalo przekazane do dzialu technicznego.
Przewidywany czas realizacji to 41h
Informacje o realizacji uszkodzenia wyślemy oddzielnym SMS-em.
Sprawa nie wymaga kontaktu z Obsluga Klienta.
Pozdrawiam, Ryszard Hebdas.
Pełen nadziei poszedłem spać.
--------------------------------------- PIĄTEK 30.01.15 ------------------------------------
Kolejny dzień. Praca od 8 do 16. Wracam do chaty, internetu nie ma już trzeci dzień, czekam do 19:00 gdyż dowiedziałem się, że do tej godziny pracują technicy i
znowu dzwonię do Orange.
W Orange otrzymuję informację, że zgłoszenie przyjęte i technicy pracują także w sobotę więc na pewno ktoś się zgłosi jeszcze jutro.
--------------------------------------- SOBOTA 31.01.15 ------------------------------------
Wstałem. Spędziłem 3/4 dnia u dziewczyny, wracam do chaty przekonany, że już wszystko w porządku i około 20:00 dostaję SMS o treści:
pokaż spoiler Witamy
Uszkodzenie nr. 104285141 wymaga dodatkowego czasu na naprawe, usuniemy je najpozniej do 2015-02-05. Przepraszamy za
niedogodnosci. Pozdrawiamy, Orange.
No to już się zakurwiłem. No, ale dobra.
Kupiłem starter PLAY Internet, zająłem się własnym biznesem w sieci i stwierdziłem, że może technik wyjechał na urlop czy cholera go tam wie. W każdym razie odczekałem do 5 Lutego korzystając z transferu wykupionego DODATKOWO za własne pieniądze pomimo tego, że płacę za internet w Orange.
Tak mi minął CZWARTY dzień bez internetu za który płacę i jest mi NIEZBĘDNY do pracy.
NIEDZIELA - BRAK INTERNETU
PONIEDZIAŁEK - BRAK INTERNETU
WTOREK - BRAK INTERNETU. SKOŃCZYŁ MI SIĘ TRANSFER NA STARTERZE Z PLAY.
--------------------------------------- ŚRODA 05.02.15 - DZISIAJ ------------------------------------
Mój brat cały dzień spędził w domu jako, że ma ferie zimowe i nikt nie przyjechał.
Do mnie też nikt nie dzwonił także zajęliśmy się swoimi sprawami, ale wciąż czekamy na technika, telefon od technika cokolwiek.
--------Godzina 15:00--------
Dzwonię do BOA Orange bo może o mnie zapomnieli. Odbiera Pan, któremu muszę od nowa tłumaczyć całą moją sprawę.
Pan grzecznie stwierdza, że technik ma czas do końca jego pracy czyli do godziny 19:00 na wykonanie zgłoszenia i On nic nie może poradzić, ALE jeżeli technik się dzisiaj nie zgłosi do mnie do domu to wtedy nastąpi przekroczenie czasu zlecenia i będzie zobowiązany naprawić uszkodzenie w ciągu 8 godzin (roboczych chyba nie? O_o) od przekroczenia czasu.
Stwierdzam no OK. To w takim razie czekam.
--------Godzina 19:00--------
Technika jak nie ma tak nie ma, a pracuje niby do 19:00.
Ja już wkurwiony dzwonię BOA po raz PIĄTY w ciągu TYGODNIA.
Kolejne pieniądze z konta na telefonie ubywają. Kolejne pieniądze z konta na allegro również.
Klienci wkurwienia bo brak kontaktu, brak wysyłki - cofają zamówienia. TRACĘ PIENIĄDZE.
W BOA przedstawiam moją opowieść Pani po raz piąty.
Otrzymują informację, że technik właśnie 30 minut temu zaktualizował status zgłoszenia, że cięższe niż myślał i wystawił mi termin naprawy na 12.02.2015r O_o
Co kur? Przecież jak to zgłoszenie może być cięższe niż myślał skoro nikt nie był u mnie w domu i nie sprawdzał w jakim to jest stanie to po pierwsze, a po drugie to przecież sam tydzień wcześniej spowodował te awarie O_O.**
U mnie na pewno nikogo nie było bo młodszy brat ma tak jak pisałem wcześniej ferie i spędza cały dzień w chacie czekając z wytęsknieniem na technika.
Wykłóciłem się z kobieciną i wyładowałem na niej emocje. Wiem, że Ona nie jest niczemu winna, ale zareagowałem impulsywnie na taką odpowiedź.
Na końcu zażądałem od niej numeru telefon do owego technika żeby to jego osobiście mógł opierdolić. Telefonu nie otrzymałem bo Pani nie była mi w stanie powiedzieć kto jest w ogóle moim technikiem bo mają taki pieprznik w bazie danych, że nie są w stanie tego odnaleźć. Wpisała mi jedynie w zlecenie, że technik ma się ze mną pilnie skontaktować.
Stan na dzień 05.02.15r.
Internetu - brak od 9 DNI z winy technika, który uszkodził połączenie
Klienci - wkurwieni na maxa i sklep łapie negatywy i zgłoszenia
Technik - ma mnie w dupie
Orange - niczego nie jest w stanie osiągnąć
Zakupiłem drugą kartę PLAY.
Będę aktualizował na bieżąco.
TLDR;
Technik Orange przyjechał 9 dni temu (28.01) bo ktoś go błędnie poinformował o awarii u mnie na łączu (nie my). Odłączył nam w trakcie jego super 'naprawy' internet i od 9 dni użeram się z Orange o naprawę ich uszkodzenia, a sklep mi na allegro umiera.
Po 9 dni oczekiwania i 5 telefonach do Orange dostałem info, że mam teraz czekać jeszcze do 12.02.15 roku.
Masakra.
Komentarze (25)
najlepsze
czemu mnie to nie dziwi
inni operatorzy nie są bez winy, ale to co wyprawia Orange to woła o pomstę do nieba
nigdy nie chcę mieć z nimi do czynienia (na nieszczęście część moich klientów wciąż korzysta z ich gównianych usług)
Nie może ktoś po prostu tego szajsu zaorać i postawić w to miejsce coś normalnego? Coś jak sięć kablowa tylko taka "na całą polske"
4. "cięższe niż myślał". Monter nie ustala czasu usunięcia problemu. Konsultant musiał Ci coś odpowiedzieć, bo samo powiedzenie "termin naprawy przesunięty" by Ci nic nie dał, prawda? Konsultant widzi nową datę
"mają taki pieprznik w bazie danych, że nie są w stanie tego odnaleźć" - Nie. X lat temu jak pojawiali się inni ISP krajowi, TP podpisało Porozumienie z UKE które głownie ogranicza przepływ informacji pomiędzy działem Orange(wtedy TP, teraz konkretnie Orange-Hurt) obsługującym sieć i hurt, a