Pogarda jest wynikiem rażącego złamania naszej wiary, uświadomienia sobie że wszystko w co wierzyliśmy a co wydawało się piękne, jest kłamstwem. Wiara w to jak wygląda świat, jest psychologicznym odzwierciedleniem stabilności, skałą na której stoimy. Jej rozłupanie piorunem okoliczności sprawia, że czujemy się jakby trzęsienie ziemi zabrało nam wszelką pewność i stabilność. Wierzyliśmy w fatamorganę pełną zimnych drinków i gorących kobiet, a później szumiący ukojeniem ocean zmienił się w cuchnące bajoro; to rodzi ból, rozczarowanie, a z czasem nienawiść i pogardę za "zohydzenie" wizji życia, a nawet zabranie jego sensu.
"Jesteś paranoikiem!"
Wszystko co nam wmawiano od dzieciństwa na temat kobiet (książki, filmy, komiksy, rady mamy, babć i cioć) jest kłamstwem. Można to nazwać spiskiem, chociaż jest sprytnie ustaloną koleją rzeczy; kłamała (z "dobrej woli") matka, ciotka, babcia i wszystkie znane nam, szanowane przez nas kobiety. Kłamały media, kultura, autorytety; wszystko przesiąknięte jest kłamstwem, ocieka tłuszczem fałszu; w rosole wiedzy o kobietach, nie znajdziesz nawet jednego oka prawdy. I jeśli masz za sobą kilka relacji, czujesz że coś jest mocno nie tak; kobiety czują identycznie. Teraz wszystko zależy od Ciebie; uwierzysz że wszystko co Cię spotkało jest Twoją winą (kochasz za mocno, za słabo, jesteś za biedny, za bogaty, pracujesz za mało, za dużo), jak uwielbiają wmawiać Panie (jeden biegun), sam obwiniasz za wszystko co złe kobiety (drugi biegun), albo podążysz drogą środka, rozumiejąc że winny jest system i to jak Cię ukształtował, a nie ktokolwiek inny.
To co ja wyniosłem z tego odbywającego się w dzieciństwie prania mózgu, to bajki o romantyźmie kobiet, ich wyższej uczuciowości, bezinteresowności, delikatności i niezwykłym umysłowym potencjale, który sie nie ukazuje ponieważ mężczyźni go z zazdrości tłamszą. Kobiety były nimfami, efemerycznymi istotami utkanymi z sennej tkanki, poetkami życia; i gdy wkroczyłem w dorosłość której tak zawsze pragnąłem (seks i własne pieniądze), zacząłem walić głową w mur. Jedna relacja, druga, trzecia... wszystko było kompletnie inne, niż sobie wyobrażałem, nic mi się nie udawało. Kobiety były cwane, absolutnie przyziemne i egoistyczne, w niezwykłym stopniu obłudne i "elastyczne moralnie".
"Liczy się tylko bogate wnętrze"
Wcale ich nie interesowało moje "bogate wnętrze", tylko chciały dzięki mnie spełnić swoje marzenia; o rodzinie, wygodnym życiu, pozycji społecznej. Były absolutnie skoncentrowane na tym, co jak święcie wierzyły, da im spełnienie życiowe, stabilizację i szczęście. Gdy nie chciałem robić tego, co chciały Panie dążące do intensyfikacji własnej przyjemności - nazywały mnie egoistą, pustym, płytkim, emocjonalnie niedojrzałym gówniarzem. To było tak bezczelne, że mnie zwyczajnie zatykało. Gdy zacząłem dostrzegać elementy układanki, wmawiano mi że jestem paranoikiem, nienormalnym, wstrętnym kolesiem. Przypominam że było to w czasach, kiedy nie było internetu oraz poradników podrywu, gdzie podstawowe prawdy o naturze kobiet możesz przeczytać. Uczyłem się na własnej, nieszczęsnej, wielokrotnie biczowanej skórze.
Byłem tylko guzikiem w maszynie, który wciśnięty miał sprawić że z automatu wyskoczy obrączka, nasienie, banknoty, prawna umowa zobowiązująca mnie pod pręgierzem kar finansowych i więzienia do dostarczenia zadowolenia; te właśnie rzeczy miały dać kobiecie szczęście, ponieważ tak im od dzieciństwa to tłumaczono. Oczywiście Panie także zostały oszukane w dzieciństwie, jeszcze gorzej od mężczyzn. Ponadto wszystkie kobiety które spotkałem, jeśli lubiły czytać - to kobiece czasopisma albo romanse, gdzie miliarder zabiera brzydką, grubą dziewczynę do swego pałacu, a ona jest szczęśliwa oraz może kupować całymi dniami biżuterię i pomiatać służbą. Czy jest jakaś książka, gdzie miliarder traci pieniądze i są szczęśliwi ze swoją kobietą? Kto by ją kupił?
Romantyczki w bibliotece
To wszystko czego doświadczyłem, wzbudziło we mnie olbrzymią pogardę; mój biedny umysł stał się areną walki między bredniami napchanymi mi do głowy, a tym co ujrzałem. Nijak nie dało się tego pogodzić, chociaż Pan Bóg mi świadkiem że próbowałem. Próbowałem to tłumaczyć tak, że mam złą karmę, źle trafiam bo źle szukam (biblioteka, praca w banku, to chyba dobre miejsca?) a może jestem nienormalny? Tak właśnie słyszałem od Pań, które chciały bym sprzedał mieszkanie i dał im pieniądze na biznes życia - oczywiście wtedy gdy odmówiłem. Wielbicielki bogatego wnętrza, szanujące się porządne dziewczyny, katoliczki, ordynarnie chciały mnie przekręcić na mieszkanie - a gdy nie chciałem się zgodzić, słyszałem że je niszczę, gnoję, nie kocham. Całe życie byłem koszmarnie naiwny, ale nie aż tak - próbowałem te sprawy prostować, tłumaczyć, nie rozumiejąc że sprawa z góry jest przesądzona. Prawda jest taka, że trafiłem na słabe zawodniczki. Gdy już pracowałem z ludźmi, dowiedziałem się że mieszkanie kobiety umieją zdobyć znacznie sprytniej; trzy, cztery miesiące faza zakochania, a później ciężka choroba mamusi w innym mieście, gdzie na operację trzeba sporych pieniędzy. Odmówisz płaczącej kobiecie, która Cię uważa za jej obrońcę i prawdziwego faceta, a przy okazji masz świetny seks?
Utkwił mi w głowie taki obrazek; koleżanka mi mówi o wnętrzu, "duchowości", a gdy dostawała pensję, cała niemalże skakała do góry. Nie rozumiałem sensu tej radości - jest pensja, trzeba ją zagospodarować i tyle, a tu błyski w oczach, niemalże ekstaza. I tak co miesiąc. Dla mnie to były tylko papierki, dla niej - sens życia.
Prawie noblistki
Dopiero po wielu latach zrozumiałem, jak to wszystko działa. I gdy już to rozumiesz, wszystko staje się jasne i sensowne - wtedy kobieta przestaje być zła, a Ty dobry; wszyscy jesteśmy oszukani. Jednak by to zrozumieć, trzeba nie tylko wiedzy, ale i wielkiej pokory by przyjąć fakt, że byłem oszukiwany, żyłem w kłamstwie i w nim wyrosłem. W naszym świecie wszystko jest celowo poodwracane. Kobietę z natury przyziemną nazywa się uduchowioną, mężczyznę z natury wzniosłego, nazywa się prymitywnym. Podkreślam że opisuję ogólnie płcie jako masę, więc są przypadki gdzie ten stereotyp kompletnie nie pasuje.
Mamy więc oficjalną wykładnię wiedzy o kobietach (uduchowiona matka Polka, inteligentka która seryjnie nie zgarnia nobli tylko dlatego, że jest tłamszona przez zawistnych mężczyzn), oraz jej drugą, "uliczną" i okrzepłą już wersję (przyziemna, krótkowzroczna, głupkowata materialistka, chytra, absolutnie oderwana od duchowości i skoncentrowana tylko na zdobyciu "poczucia bezpieczeństwa"). Pierwsza wersja idealizuje, druga degraduje - a obie ukrywają prawdę, prowokując negatywne emocje w sprytny sposób. Po co? By wpędzić człowieka w silny, nieustający stres, frustrację, a później wytworzone emocje wykorzystać dla własnych celów. Ktoś kto źle się czuje (frustrat) polepsza sobie nastrój w każdy możliwy sposób; pali, pije, kupuje co rok nowy telefon, zmienia ubrania by być "na topie", nawraca się na modniejszą religię, by poczuć się lepiej od innych. Frustrata można wysłać na wojnę, wmawiając mu że za jego złe samopoczucie odpowiadają inni - a on w to uwierzy, bo łatwiej jest zrzucać winę na innych, zamiast pracować latami nad sobą.
Zapłakany wrażliwiec nie umie zabić kury
Umysł kobiety jest z natury przyziemny; musi taki być by przetrwały dzieci. Teraz wydaje się to dziwne, gdyż jest pomoc socjalna, szpitale, z głodu nikt nie umrze - ale cywilizacja z jej wygodami (ogrzewanie, lodówka, pralka) trwa kilkadziesiąt lat, a życie gdzie wygrywał najsilniejszy, co najmniej kilkadziesiąt tysięcy (jeśli nie miliony). Kobieta musiała wybierać silnych samców, musiała ich zdradzać - by w razie śmierci jednego, drugi się nią zaopiekował, a zainwestować emocjonalnie mogła tylko w dziecko, jedyny sens istnienia. Uduchowiona istota by nie przetrwała - byłaby bez szans. Wybierała by słabych, "uduchowionych" i wrażliwych mężczyzn, przez co jej potomstwo byłoby słabe a ona by umarła z głodu, gdyby zapłakany wrażliwiec drasnął się w palec przy skubaniu kury i umarł. Cała natura przez długi okres czasu, wymuszała na kobietach określone zachowania - premiowała bezwzględność, traktowanie samca tylko jako możliwości utrzymania życia i potomstwa. Kobieta nie mogła w pełni kochać mężczyzny, gdyż w razie jego śmierci (częstej) musiała znaleźć innego, który by się nią zaopiekował. I gdybym był kobietą, byłbym w 100% "pustakiem" by przetrwały moje dzieci. Jeśli to wiem, wybaczam i rozumiem, co jest najprostszą drogą do pełnej współczucia miłości; ale mądrej miłości. Kto kocha niemądrze, daje palec by za chwilę stracić nogę, kto kocha mądrze - ten prowadzi kobietę mocną, pewną ręką przez wzburzone fale jej niezrozumiałej emocjonalności ku najwyższej ekstazie.
I taka jest właśnie kobieta, a raczej jej umysł; spadek po tysiącach lat bezwzględnej walki o przetrwanie. I chwała jej za to, bo dzięki tym cechom przetrwaliśmy - niemal każdy narzekający na te cechy mężczyzna, jako dziecko byłby zaciekle broniony do ostatka przez swą matkę. Bardzo się dziwiłem czytając, jak w obozach koncentracyjnych kobiety urządzały jatki. Mężczyzna przeważnie trochę pobił, zastrzelił; kobiety z siekierami nie miały żadnych hamulców, nawet SS-mani nie mogli później patrzeć na to, co zrobiły piszczące, potencjalne noblistki i romantyczki; po prostu walczyły o przetrwanie, podobnie by walczyły o dziecko, jedyny sens istnienia kobiety (tak nie jest, jednak w to wierzą pod wpływem wychowania).
Przyziemność pięknie uzupełnia duchowość
Kobieta jest słabsza fizycznie od mężczyzny, więc natura skompensowała to większą siłą psychiczną. Mężczyzna mógł pobić, a kobieta mogła go psychicznie mocno uszkodzić (zdrada z kolegą, wyśmiewanie jego przyrodzenia itd.) a także mogła mu podać truciznę czule się uśmiechając. Mniej mięśni nie oznacza słabości, bo gdyby mięśnie były wykładnikiem siły, to niedźwiedzie i tygrysy by rządziły planetą, a nie ludzie.
W dawnych czasach były to naturalne sprawy. Bezwzględność i materialistyczna natura była powodem do dumy, bo umożliwiała przetrwanie dziecku - a teraz jest powodem wstydu. Jednak gdy wkroczyła cywilizacja, Panie rozumiejąc swą przyziemność, zaczęły się jej wstydzić. W tę potężną lukę rynkową wkroczyły siły, które zaczęły kobietom wmawiać jak bardzo są eteryczne i uduchowione, a mężczyzna jest prostakiem, świnią która myśli tylko o meczach i piwie. Mężczyzna który stworzył cywilizację, poezję, sztukę i wszelkie wynalazki, jest nazywany wiecznym dzieckiem, a paplająca godzinami przy dziecku, zalewająca się łzami i histeryzująca z byle powodu kobieta dojrzałą psychicznie i emocjonalnie istotą.
Zaparcie się siebie rodzi ból
Ponieważ wmówiono kobietom że ich przyziemność - cudowna cecha która pozwoliła przetrwać ludzkości jest zła, ohydna, to chętnie i z wdzięcznością "kupiły" wersję o swym uwzniośleniu, przez co zaczęły się bardzo poważne problemy. Jeśli ktoś mnie uzna za geniusza, mam problem; ponieważ nim nie jestem, muszę go udawać co pozbawia mnie wszelkich sił. Muszę uważać na każdy gest, każde słowo; jedno potknięcie i stracę aurę geniusza, ludzki szacunek i poważanie.
Potężna podświadomość zawiadująca emocjami, została przykryta całunem elegancji, kultury. Dlatego kobieta przysięga że prawdziwy mężczyzna to ciepły, wrażliwy chłopak, ale będąc z nim się nudzi, czuje strasznie, niezrozumiale źle... zupełnie inaczej niż przy wesołym hultaju, który zaskakuje, bezustannie wzbudza emocje, niczego nie można być przy nim pewnym. Część świadoma kobiety chce ciepłego wrażliwca, który marzy o przytulaniu i dzieciach, a znacznie mocniejsza jej część - podświadomość (zwana czasem gadzim mózgiem) - nadal tkwi w prymitywnych warunkach, gdzie przetrwanie zapewniał agresywny, silny samiec. By zachęcić kobietę do zbliżenia się ku cuchnącemu potem i odchodami Samcowi Alfa, uruchamiało się w kobiecie poczucie przyjemności, silne emocje, pragnienie seksu.
Bije ze stresu; bo kocha
Dlatego Panie lubią ostrych kolesi, czemu bardzo mocno zaprzeczają - ale tylko przy nich czują się jak na haju, a ciepły koleś w sweterku dla którego kobieta jest całym światem, jest nudną koniecznością wychowania dziecka. Panie będące w związku z agresywnym socjopatą, tłumaczą siniaki i limo pod okiem jego trudnym dzieciństwem, stresem - tymczasem przyczyna jest prozaiczna; silny samiec pobudza podświadomość, gdyż ta by zapewnić kobiecie przetrwanie, oddziałuje na świadomość (część kulturalną, nowoczesną) emocjami i hormonami przyjemności. Kobieta sama nie wie, dlaczego tak fajnie się czuje przy czarującym psychopacie - jest ofiarą prania mózgu, które wmówiło jej rzeczy przeciwne własnej naturze. Kobieta potrafi odejść od grzecznego mężczyzny w trakcie ślubu - co więc trzyma ją przy psychopatycznym urokliwcu? Seks, który uruchamia podświadomość (opisuję to wszystko bardzo dokładnie w książce "Stosunkowo dobry"). Odejście wyłącza seks, pobudzenie i emocje, więc kobieta nie odchodzi. Dlatego już dawno zrozumiałem, jak przykra jest rola mężczyzny - przyjaciela, który wysłuchuje narzekań na trudnego w eksploatacji samca, a gdy ten puści "sygnałka" (bo nie ma nic na karcie), szczęśliwa i rozpromieniona biegnie by mu się oddać.
Prawda jest jedna; Panie i Panowie, to maszyny zaprogramowane na przyjemność. Robimy wszystko by jej doznać, oraz wszystko by nie doznawać nieprzyjemności. Przyjemność w człowieku można stworzyć, zaprogramować - więc ktoś nam ustalił jak mamy żyć, a my jesteśmy marionetkami. A jak się oszukuje człowieka, wmawia mu że jego natura jest niemodna, zacofana i głupia - by się jej wyparł i wchłonął nowy wzorzec? Wytłumaczę to na przykładzie reklamy. Reklama zmienia Twe upodobania, sprawia że czujesz przyjemne ciepełko gdy patrzysz na dany produkt. Czyli zmienia Twe uczucia, emocje. Tak czy nie? Jak myślisz, czy biznesmeni ładowaliby miliardy dolarów w coś, co nie działa? A więc reklamy działają - zmieniają Twoje emocje. Ktoś płaci firmie reklamowej by zmienić Twoje emocje, zyskać przez to korzyść dla siebie. Już nawet po tym przykładzie widać, że jesteś manipulowany. Jeśli się ze mną zgodzisz, pójdźmy dalej. Biznes chce tak zmienić ludzi, by kupowali jego produkty, więc wykupuje reklamy, wspiera nieoficjalnie ludzi pokroju Korwina Mikke, by przekonywali ludzi że niska pensja za ich pracę jest dla nich dobra - a biznesmen korzystający z darmowej siły roboczej zaciera pulchne rączki. Rząd też chce byś się nie buntował, bo wtedy jest miło i przyjemnie, można latać na wycieczki, prażyć się w słoneczku prestiżu i bogactwa - naszym kosztem. By to osiągnąć, promuje się ideały demokracji - i właśnie dlatego nie głosuję, bo później ktoś mi powie że jak głosowałeś, tak masz. Większość ludzi jest niestety bezmyślna, łatwo ją oszukać mediami - więc głosuje jak radzą "autorytety" w mediach, które są na utrzymaniu różnych silnych grup, chcących coś upiec na grillu nędznego życia biedaków.
Każdy coś zawsze chciał od prostego ludu, bo tylko na jego garbie można zbudować swoją prywatną wielkość. By oszukać człowieka, trzeba promować niedobre dla niego samego postawy - i sprawić by w nie uwierzył. Dlatego tworzy się mody, trendy, ocenia co jest cool a co passe.
Kobieta nie da Ci szczęścia
Gdy dorastałeś, Twój umysł musiał pojąć co to takiego jest ta wzbudzająca fajne emocje w brzuchu dziewczyna. O kobietach słuchałeś więc od taty, mamy, wujków, dziadków; a także chłonąłeś wszystkie informacje z książek, filmów, komiksów - oraz co najważniejsze, przyglądałeś się mamie oraz jej stosunkowi do taty. Suma tych wszystkich informacji, stworzyła Twój ogólny pogląd na kobiety. W większości przypadków, jest to pogląd absolutnie nie mający nic wspólnego z realnością; uwierzyłeś w mrzonkę, kłamstwo, podobnie jak ja i także kobiety. Panie bezustannie oszukują na swój temat, ukrywając prawdę o swej naturze - ponieważ wmówiono im, że ich natura jest brzydka, obrzydliwa. Od tej pory zaprzeczają jej w każdy możliwy sposób, co często jest bardzo zabawne.
Kobietę "przerobiono" tak, by marzyła o dzieciach i rodzinie, mężczyzna marzy o seksie, a później ewentualnie także o rodzinie. Wszyscy marzą po okresie szaleństwa o rodzinie, spokoju i harmonii, a jak ją osiągną zaczynają wariować. Ale ludzie tego nie wiedzą, bo każdy im wmawia że jak dobrze poszukają to znajdą kogoś, kto da im szczęście. I nikt nie wie o tym, że jak ktoś Ci da szczęście, to równie dobrze może je zabrać; więc się zaczynasz bać. Gdy się boisz, uruchamia się zazdrość i kontrola drugiej osoby. Szczęście zaczyna być pełne lęków, zazdrości a z czasem nienawiści, bo ile można wytrzymać życia w zazdrości, nie spać nocami gdy wyobraźnia produkuje wizje, jak ukochana tarza się w akcie tarła z kochankiem w hotelu? Nie ma gorszej rzeczy na świecie, gdy ukochana da Ci szczęście; jak dała, może i zabrać. Chcesz być na czyjejś smyczy, zależnym od humorów? Jeśli tego nie doznałeś, może Cię to podniecać, ale kto wie jak to wygląda w praktyce, jest już z tych urojeń skutecznie wyleczony.
"Sukinsyństwo kontrolowane"
Gdy rozumiesz jak to wszystko działa, że kobieta jest przyziemna - nie potępiasz jej, nie gardzisz gdyż tak to wszystko jest ustawione, by ludzkość przetrwała. Wszystko ma swój sens, więc porzuć bajki i zaakceptuj rzeczywistość. Kobieta nie da Ci szczęścia, ale zapewni przetrwanie dziecku - no chyba że w imię mody czy promowanych trendów, wyprze się swojej natury i stanie "nowoczesną" hybrydą serialowo tygodnikowych mód i trendów.
Gdybym miał dzieci, cieszyłbym się wiedząc że są na pierwszym miejscu dla matki. Tak ma być - wiedziałbym też, że matka moich dzieci jeśli poczuje "poczucie bezpieczeństwa", zacznie jej odbijać - co oznacza że będzie cierpieć. Trzeba to zrozumieć, ale by tak się stało, trzeba o tym przeczytać, poznać te zasady, do których kobieta nie przyzna się nawet na torturach. Musisz być czasem sukinsynem, jeśli chcesz mieć seks i czułość w związku. To jest "sukinsyństwo kontrolowane", ale i tak zakończy się w jeden sposób; kobieta uzna że zniszczyłeś jej życie. Taka jest cena posiadania potomstwa.
Komentarze (1)
najlepsze
Próba zrobienia dwóch shitstormów jednym znaleziskiem. Widzę wysoko celujesz, ale chyba lepszym miejscem na tego typu "refleksje" byłby mikroblog.