Na pewnym wypadzie, gdy zapadł już zmrok, a karkówka "dochodziła" na grillu, udaliśmy się po tacki..Po powrocie nie było już na nie co nakładać, z krzaków zaś dochodziły smakowite mlaski..Pies gospodarz miał święto..
ojjj też miałam wyżełka tylko, że szorstkowłosego. Otwierał sobie sam lodówkę i kradł smalec, który jako jedyny był zawsze na dolnych półkach lodówki, mizerie z blatu, gzik i czasem mięso z naszego obiadu jak się ktoś zagapił ( ͡°ʖ̯͡°)
Komentarze (117)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora