Zarabia masę pieniędzy, więc go zniszczyli. „To niemoralne tyle...
„To niemoralne, nieetyczne tyle zarabiać” - tak część Czytelników oburzała się na fakt, że prezes Comarchu prof. Janusz Filipiak zarabia 32 tysiące złotych dziennie. „Za ciężką pracę można zarobić 2-3 tysiące dziennie, ale nie tyle” – grzmią komentujący. Tylko co w zarabianiu dużych...
g.....u z- #
- #
- #
- 22
Komentarze (22)
najlepsze
Życzę Szumilewiczowi, żeby dorobił się dużych pieniędzy i żeby Państwo odebrało mu tak 50-60%.
a #lewackalogika niech zamknie mordy w końcu
System w którym niewolnicy muszą ciężko pracować, a klasa posiadaczy nic nie musi robić wydaje się niesprawiedliwy dla niewolników. Tylko przez propagandę od najmłodszych lat można to zmienić.
Jednak ten system który teraz mamy jest
Jako, że parówkowy portal czytuję sporadycznie, na tyle by nie dostać raka - mam absolutnego faworyta spośród komentujących, zacytowanego na początku tekstu - niejakiego Pawła A. gościa na etacie w PKP, który pod każdym tego typu artykułem wykrzykuje "na takie coś nie ma zgody! precz z neoliberalizmem". No bawi mnie w
@shaqqal: Zrób to i trzep kasiorę.
Oni chyba sprzedają oprogramowanie dla danej firmy (zresztą ich rozwiązania w innych firmach się nie przydadzą) i na ilu komputerach firma je zainstaluje to ich nie interesuje. Dla małych firm coś wciskają na licencji.
@zwirz
Wbrew pozorom sprzedanie
Tak, temu. W artykule wspomina też, że płaci stawki typu "rynek plus", tj. trochę większe. Ciekawe, czy coś się zmieniło? Jeśli chodzi o legendy, nie tylko krakowskie, to Comarch od dawna był tylko kiepsko płacącym gigantem przyciągającym studentów, którzy jeszcze niezbyt dużo potrafią. Z jakości kodu czy metodologii też nie słynęli. Jeszcze to niesławne, głupkowate stwierdzenie, że "każdego specjalistę da się zastąpić skończoną liczbą studentów, najczęściej jednym"... Cóż, nie przyciągało
@Sh1eldeR:
On chyb ma udziały w C., a bez niego ta firma padnie. Więc ma motywację. Musi jeździć na kolacje i inne imprezy by załatwiać przetargi. Może to być czasochłonne.
Ciężko mi uwierzyć, że nie dałoby się ustawić, by firma sobie jako-tako radziła bez prezesa poświęcającego 12h dziennie na pracę. A że łatwienie różnych rzeczy jest pracochłonne, to jest jasne.
No nie wiem. Na tę chwilę wydaje mi się, że gdybym był w podobnej sytuacji, w tym wieku wolałbym nie przepracowywać się w ten sposób. Jasne, gościu stary przecież jeszcze nie jest, po 60-tce ma się jeszcze bystry umysł, niezłe