Alior Bank - Wyższa Kultura Bankowości – oczami klienta
Witam wszystkich,
Z wielką radością, postanowiłem podzielić się z Państwem raportem z założenia konta.
Trzy dni temu, przyszła chwila kiedy postanowiłem otworzyć sobie konto osobiste (mniejsza o nazwę – miało to być konto o funkcjonalności ror). Moje wymagania nie były wygórowane, chciałem aby bank posiadał „fizyczny” oddział – możliwie blisko miejsca zamieszkania, koszt opłat za prowadzenie rachunku jak najniższy, brak kolejek w oddziale. Uważam, że postawione warunki nie były zbyt wygórowane. Wybór padł na wyższa kulturę bankowości – same ochy i achy, mnóstwo kasy wydanej na promocję w mediach, nie wiem ile kosztuje tą „instytucję” pozyskanie jednego klienta ale teraz wiem ile kosztuje skutecznie zniechęcenie klienta do współpracy!
Wszedłem na stronę banku, kliknąłem link do założenia konta, podałem wszystkie dane o które zostałem zapytany, udzieliłem wszelkich zgód na przetwarzanie danych itp., wysłałem przelew potwierdzający z banku t-mobile i …..................... czekam,....... czekam.......... jest!. Jest email potwierdzający, że wniosek został złożony! Po minucie przychodzi emailem potwierdzenie otwarcia rachunku wraz ze specjalnym identyfikatorem. Super! Wszystko trwałe 5 minut bez wychodzenia z domu. Myślę sobie, OK, wszystko idzie zgodnie z założeniami, zaloguję się i spersonalizuję wysyłanie komunikatów, ustawię aliasy dla konta, itp. Wchodzę zatem ponownie na stronę „kulturalnych bankowców”, zgodnie z instrukcją wpisuję identyfikator i oczekuję na sms, ….. czekam, …....czekam, sms-a nie otrzymuję, myślę sobie, ok, jakiś błąd. Ponawiam próbę, oczywiście skutek ten sam. Dzwonię do „kulturalnych bankowców” na infolinię.........i kończy się sielanka, zaczynają się schody.
Tutaj troszkę skrócę opowieść aby nie znudzić czytelnika, skoncentruję się na faktach i wnioskach.
… dzwonię na infolinię, podaję standardowe dane: imię nazwisko, nr obozowy pesel, rozmiar buta, obwód kołnierzyka, milion pytań o konto itd., uffff! w końcu zostałem „pozytywnie” zweryfikowany. Okazuje się, że „system” nie dopisał mojego numeru telefonu do „numerów dla wysyłania kodów jednorazowych”, poprosiłem konsultanta aby numer dopisał do bazy i po sprawie, nie ma co drążyć tematu, oczywiście takiej możliwości nie ma, MUSZĘ osobiście stawić się w oddziale banku aby takiego wpisu dokonać. Nie ukrywam, że zaczynam się irytować sytuacją. Otworzyłem konto, konto jest aktywne, nie mogę się do niego dostać, radosny „bankier” twierdzi, ze nic nie może. Rozmowy z „kulturalnymi bankowcami” tak mnie pochłonęły, że straciłem na nie ok 2-3 godzin! Jako, że niemoc obsługi telefonicznej była już pewnikiem w drugim dniu bezowocnej walki zgłosiłem się karnie w oddziale w celu jasnym, albo uruchomić konto ze wszystkimi jego funkcjonalnościami albo całkowicie zamknąć konto ze wszystkimi tego skutkami, stan posiadania konta bez możliwości zrobienia jakiejkolwiek operacji o zalogowaniu nie wspomnę nie był i nie jest dla mnie do przyjęcia. Według relacji infolinii procedura wygląda następująco: zgłaszam się do placówki, podaję dowód osobisty, podaję nr telefonu na który mają być wysyłane sms-sy, miłe się uśmiechamy z „bankierem”, wzajemnie się pozdrawiamy i cieszymy się z nowego konta, normalnie nówka, nie śmigane!
NIC BARDZIEJ MYLNEGO!!!!!!
W oddziale MUSZĘ podać dodatkowe dane zupełnie niezwiązane z danymi osobowymi „bo tak” bank sobie życzy, bank MUSI zeskanować mój dowód osobisty „bo tak” bank sobie życzy. Proszę zatem obsługę o wskazanie podstawy prawnej uzyskuję odpowiedź z nr artykułu z prawa bankowego, od razu sprawdzam …. ale we wskazanym artykule nie ma słowa o tym, że muszę zezwolić na skanowanie dokumentów, pozwalam sobie podzielić się swoimi obawami z obsługą. W odpowiedzi słyszę od panienki, „bankiera”, pracującej w Łodzi przy ul. Maratońskiej,że nie jest prawnikiem i polemizować nie będzie a druga, chyba kierowniczka, stwierdza, że bank nie zmusza mnie do posiadania konta u „kulturalnych bankowców”. Widzę, że szkolenia z „obsługi klienta” dają skutek! Normalnie „Miś” - „nie mamy Pańskiego płaszcza....”!!!
Podsumowując:
po trzech dniach, wykonanych kilkunastu telefonach do „kulturalnych ...”, odpowiedzi na milion pytań weryfikacyjnych, przegadanych trzech godzinach przegadanych telefonicznie z „bankierami”, dwóch wizytach w oddziale banku nadal jestem posiadaczem aktywnego konta bez jakiejkolwiek możliwości z niego korzystania.
Przestrzegam potencjalnych klientów! Omijajcie aliorbank szerokim łukiem, dziadostwo, niekompetencja i wprowadzanie w błąd to normalka, zdawkowe odpowiedzi, niepełne informacje to norma, kompetencja jak w zapadłej komunie!!! Jeśli klient ma zdanie odmienne od „bankierów” a już nie daj Bóg udowodni swoją rację to może spieprzać na szczaw, w końcu, cytując „bankierów”, „nie ma obowiązku posiadania konta w aliorze”.
Jeśli cenicie sobie święty spokój i czas dajcie sobie spokój z tym dziadostwem!
Pozdrawiam
Komentarze (12)
najlepsze
Czyli łatwiej było pójść do oddziału, który jest:
Co do:
Trzeba było przeczytać regulamin i umowę z bankiem. Nie byłoby zaskoku w oddziale.
@ryzyszczaff: a kto Cię prosi o informację o zstępnych? Z takich informacji to zapewne tylko nazwisko panieńskie matki - firmy/banki o to pytają bo to jest informacja, której nie ma w dowodzie osobistym... w przypadku gdy zgubisz dowód to znalazca nie będzie mógł za Ciebie się zidentyfikować na infolinii.
czekam na pozew ze strony aliora, chętnie przedstawie materiał dowodowy i słuszność określeń skierowanych
Komentarz usunięty przez moderatora
jednym slowem ktos kto mysli ze krzyczaca non stop reklama o wyzszej kulturze mowi prawde jest totalnym balwanem. chlam zawsze trzeba agresyenie promowac.
Komentarz usunięty przez moderatora