@kavec: Kontekst stanowią wybory do europarlamentu, pozdrawiam. Gdyby pokazano cały artykuł, a nie manipulowania jego wycinkiem z pewnością byś to zauwazlżył.
Generalnie dość często nie zgadzam się z tą panią, ale tutaj komuś (30 wykopów i jeden zakop w tej chwili!) wyraźnie brakuje umiejętności czytania ze zrozumieniem i umiejętności logicznego myślenia. W pierwszym tekscie Wielowiejska WYRAŹNIE zaznacza, że referendum w sprawie odwołania prezydenta to nie to samo, co wybory. Można się spierać z tym poglądem, dyskutować z jej opiniami, ale zarzucanie jej braku konsekwencji na podstawie tych dwóch tekstów jest tylko publicznym przyznaniem
Proponuję zapytać kogoś z wladz Szwajcarii co oni sądzą na ten temat.
@iryss: proponuję jednak trzymać się tematu. A tematem nie jest to, co ktokolwiek sądzi o referendach, ale doszukiwanie się logicznych sprzeczności w 2 wypowiedziach Wielowiejskiej. A tych tutaj nie ma. I klikanie minusów jest w tej sytuacji o tyle żałosne, że nijak nie sprawi, że jakiekolwiek sprzeczności się pojawią.
@iryss: tak. Tematu. Niepotrzebnie bierzesz ludzi za ignorantów, bo 'wszyscy' wiedzą, jak jest w Szwajcarii oraz to ile Swajcaria ma ludności i jakie położenie geopolityczne. Gdybyś zamiast płakać nad cudzą głupotą, zastanowił się nad tą dyskusją, to może zauważyłbyś, że nie dotyczy ona tego jak ważne są referenda, ani nawet tego, czy Wielowieyska ma rację, tylko tego, czy dwa przytoczone fragmenty wypowiedzi prezentują różne zdania na ten sam temat.
Wbrew pozorom te dwie wypowiedzi wcale nie musza sie logicznie wykluczac. Pierwsza tyczy sie referendum, gdzie brak zaglosowania jest rownoznaczne z poparciem jednej z opcji, czyli nie glosujesz za odwolaniem HGW- to znaczy, ze sklaniasz sie ku temu by pozostala.
Natomiast drugi tekst jest o wyborach do PE, gdzie brak oddania glosu jest faktycznie zadnym wyborem i zadnej opcji nie sprzyja.
Rozwiązaniem byłaby opcja "jestem przeciwko referendum, proszę nie liczyć mojego głosu do kworum"
@marcin-: Rozwiązaniem byłoby zniesienie wymogu frekwencji. Osoby, które by chciałyby brać czynny udział w życiu miasta mogłyby w spokoju wpływać na niektóre sprawy, a reszta, której nie chce się tego robić, by im nie przeszkadzała.
@marcin-: pewnie tak, chociaz wg mnie nie powinno tak byc. Bo na poczet pozostania HGW zaliczylo sie takze lenistwo wyborcow. A tak chyba nie powinno byc. Rownie dobrze Tusku moglby zorganizowac nastepne wybory parlamentarne w takiej formie, ze wszyscy sobie glosuja na partie, a tych ktorzy nie poszli, traktujemy ich jako tych co chca zeby PO pozostala u wladzy :)
Nie pójście na referendum odwoławcze to jest również oddanie głosu, w dodatku mocniejszego niż pójście do urny, bo frekwencja w tym przypadku jest sprzymierzeńcem. Czyli jest to zajęcie bardzo wyraźnej pozycji. Nie ma się to nijak do wyborów. Chciałeś dobrze, tym razem nie wyszło.
Nie, żebym jej bronił, ale sama przecież wyraźnie napisala, że w jej opinii "referendum to nie to samo co wybory". Nie zgadzam się z jej postawą, ale w tym konkretnym przypadku zadnej hipkryzji nie widzę...
Kompletnie nie rozumiem waszego bolu dupy tutaj. Sytuacja jest prosta, w referendum decyduje frekwencja, nie idziesz = glosujesz za pozostaniem, natomiast w wyborach brak oddania glosu nie jest bezposrednim opowiedzeniem sie za jakakolwiek opcja.
W historii referendow odwolawczych byly tylko dwie sytuacje, odwolanie i brak odwolanie poprzez niedobor frekwencji. Nigdy nie bylo innej opcji i nie bedzie poki ten przepis jest tak skonstruowany.
Brak udziału w referendum nie oznacza głosowania za pozostaniem.
Brak udziału w wyborach nie oznacza ze nie opowiadasz się za jakąkolwiek opcją, bo opowiadasz się (w ostatnich wyborach brak udziału oznaczał oddanie 0,3 głosu na PO i 0,3 na PiS i 0,09 na SLD i 0,07 na KNP itd.)
Komentarze (92)
najlepsze
@marcin-: Straszysz Kaczorem prawie jak Szczawioski. Stefan masz konto na wykopie?
To zdanie zasadniczo obala całą tezę, którą stara się udowodnić ten wykop.
Nie twierdzę, że Wielowiejska ma rację, ale skoro w jej mniemaniu referendum to nie wybory, to te dwa teksty w żadnym miejscu się nie wykluczają.
@iryss: proponuję jednak trzymać się tematu. A tematem nie jest to, co ktokolwiek sądzi o referendach, ale doszukiwanie się logicznych sprzeczności w 2 wypowiedziach Wielowiejskiej. A tych tutaj nie ma. I klikanie minusów jest w tej sytuacji o tyle żałosne, że nijak nie sprawi, że jakiekolwiek sprzeczności się pojawią.
Natomiast drugi tekst jest o wyborach do PE, gdzie brak oddania glosu jest faktycznie zadnym wyborem i zadnej opcji nie sprzyja.
@marcin-: Rozwiązaniem byłoby zniesienie wymogu frekwencji. Osoby, które by chciałyby brać czynny udział w życiu miasta mogłyby w spokoju wpływać na niektóre sprawy, a reszta, której nie chce się tego robić, by im nie przeszkadzała.
@Mariusz30: Nieprawda, frekwencja DECYDUJE o wyniku wyborow w przypadku odwolania prezydenta, tak jak to bylo rok temu.
W historii referendow odwolawczych byly tylko dwie sytuacje, odwolanie i brak odwolanie poprzez niedobor frekwencji. Nigdy nie bylo innej opcji i nie bedzie poki ten przepis jest tak skonstruowany.
Dwa razy nie masz racji.
Brak udziału w referendum nie oznacza głosowania za pozostaniem.
Brak udziału w wyborach nie oznacza ze nie opowiadasz się za jakąkolwiek opcją, bo opowiadasz się (w ostatnich wyborach brak udziału oznaczał oddanie 0,3 głosu na PO i 0,3 na PiS i 0,09 na SLD i 0,07 na KNP itd.)
Zapewne w wielu, przecież nie jest to nic specjalnego.
1. Te prawdziwe, czyli data i godzina.
2. Te pół prawdziwe. Raz się spełnią, a raz nie. Jest to pogoda.
3. No i cała reszta.