Bardzo zastanawia mnie opis do tego wykopu. Bo prawda jest taka, że tematy obyczajowo-religijne nie mają praktycznie znaczenia przy tematach okołogospodarczych. Więc po co się tym w ogóle kierować? Od niższych podatków Twoje życie się zmieni, od tego czy będzie w sejmie wisiał krzyż czy też ktoś zezwoli/zabroni przejść gejom po mieście raczej nie bardzo.
Ale nadal nie rozumiem. Z tego co pamiętam UPR jest za oddzieleniem kościoła od państawa. Nie pamiętam dokładnie jaki jest ich stosunek do konkordatu. Ale na pewno ateiści/agnostycy/innowiercy nie będą uciskani, może katolicy będą mieli jakieś przywileje, ale tu nie ma się czemu dziwić, w końcu od setek lat jesteśmy państwem katolickim i ciągle duża większość jako tacy się deklaruje. Chyba nawet można pokusić się o stwierdzenie, że dzięki tej religii
a dajcie panowie spokój temu UPR póki co to lepszej partii jeszcze nie było, i nie będzie, może pan JKM jest "dziwny" ale jeśli ktoś coś w tym kraju może zmienić to własnie oni.
Ale jest przecież rewelacyjnym pracodawcą. O ile bezrbocie by podkoczyło gdyby znacząco zredukowac administrację? A znając kompetencje wiekszosci urzędników oraz ich zapał do pracy to meiliby problem ze znalezieniem jakiejkolwiek roboty.
im wiecej sie zarabia, tym wiecej sie placi podatkow, ale to przeciez normalne, bo chodzi o kwoty, a nie o procenty, wiec autor napisal cos i cos mu dzwoni, ale nie do konca wie w ktorym kosciele...
W ogóle wykształconym ludziom którzy poświęcili kilka lat z życia aby mieć lepszą pracę powinni odebrać 50% zarobków i rozdać wszystkim biednym, równie menelom i rodzinom wielodzietnym którzy nigdy nie mieli na utrzymanie rodziny ale skutecznie ją powiększali.
Po zsumowaniu wszystkiego może okazać się, że czteroosobowa rodzina, w której rodzice osiągają po 1368 zł dochodu na rękę, może płacić nawet 70% podatku
Jeśli wykonamy podobne wyliczenia dla rodziny z parokrotnie wyższymi dochodami wyjdzie nam pewnie, że płacą podatki na podobnym poziomie. Jak to się ma do tytułu artykułu?
Chodzi o to, że najlepiej zarabiający zakładają jednoosobowe firmy, wobec czego nie płacą składek procentowo od dochodu, a tylko ryczałt w wysokości bodajże 680 zł. Natomiast stawkę podatku mają prawie taką samą, jak biedniejsi, czyli liniową 19%.
Choć tak naprawdę płacą podatki kilkukrotnie wyższe, to jednak proporcja do ich dochodów jest niższa, w przeciwnieństwie do tego, co się ludziom wmawia podpierając się progresją podatku dochodowego dla pracowników.
W przypadku stawki liniowej tracą ulgi (z tego co się orientuję). Poza tym:
po zakończeniu roku urząd skarbowy zwróci cały zapłacony podatek dochodowy
więc tu biedni nie płacą więcej. Stawki vat, akcyzy, itp. są takie same dla wszystkich. Nadal nie widzę gdzie obciążenia podatkowe biednych są wyższe niż bogatych.
Nie do końca czaję o co autorowi chodziło z tymi oszczędnościami, popytem itd., ale to wydaje mi się nielogiczne:
"Natomiast gdy przekaże się (poprzez oczywiście system zasiłków i różnych państwowych programów pomocowych) część dochodu od rodziny bogatej do biednej, gospodarka w krótkim okresie na tym zyska."
" Oczywiście w dłuższym okresie system takich zasiłków nie ma sensu"
A jak się długi okres podzieli na wiele krótkich okresów, to już będzie miało sens?
gospodarka w krótkim okresie na tym zyska. - chodzi o to, że w bogatej rodzinie np z dochodem 20 tyś większość pieniędzy 'leżakuje' na koncie w banku (wiadomo, że bank pożycza pieniądze ale obrót nimi jest utrudniony) ale jeżeli państwo ukradnie bogatej rodzinie, przemłuci część przez tryby urzędniczej machiny i rzuci ochłapy biednym - Ci od razu wydadzą wszystko na podstawowe potrzeby np. żywność bo mają duży "potencjał" do wydawania z powodu
artykuł manipuluje liczbami. Prawda jest taka, że ci co wiecej zarabiaja predzej płacą więcej bo płacą także dodatkowe podatki lub co niektóre ulgi im nie przysługują. Nawet jeżeli część dochodu przeznacza na oszczednosci to jeszcze od nich zaplaca podatek a i oszczednosci kiedys wydadza od czego zaplaca takze podatek VAT. Nie trzeba nawet wpadac w drugi próg podatkowy, żeby więcej oddawac państwu. Warto takze zauwazyc, ze jezeli cokolwiek dostaje sie od panstwa
Ale przecież w tekście nikt nie napisał, że bogaci są źli a biedni dobrzy. Tekst tylko udowadnia, iż najbiedniejsi oddają państwu większy procent swoich dochodów, niż ludzie o najwyższych zarobkach.
A z tym socjalem w Polsce to nie przesadzaj. Mam kumpla. Dosyć poważna choroba uniemożliwia mu podjęcie pracy. Dostaje sześćset złotych z groszami renty. Gdyby nie rodzina i znajomi, zdechłby z głodu.
Komentarze (41)
najlepsze
Ale nadal nie rozumiem. Z tego co pamiętam UPR jest za oddzieleniem kościoła od państawa. Nie pamiętam dokładnie jaki jest ich stosunek do konkordatu. Ale na pewno ateiści/agnostycy/innowiercy nie będą uciskani, może katolicy będą mieli jakieś przywileje, ale tu nie ma się czemu dziwić, w końcu od setek lat jesteśmy państwem katolickim i ciągle duża większość jako tacy się deklaruje. Chyba nawet można pokusić się o stwierdzenie, że dzięki tej religii
Jeśli państwo płaci komuś za to, że nie pracuje, a pobiera podatki jeśli pracuje, to nie należy się dziwić, że mamy bezrobocie.
Jeśli wykonamy podobne wyliczenia dla rodziny z parokrotnie wyższymi dochodami wyjdzie nam pewnie, że płacą podatki na podobnym poziomie. Jak to się ma do tytułu artykułu?
Choć tak naprawdę płacą podatki kilkukrotnie wyższe, to jednak proporcja do ich dochodów jest niższa, w przeciwnieństwie do tego, co się ludziom wmawia podpierając się progresją podatku dochodowego dla pracowników.
Czego dotyczy ten ryczałt?
W przypadku stawki liniowej tracą ulgi (z tego co się orientuję). Poza tym:
po zakończeniu roku urząd skarbowy zwróci cały zapłacony podatek dochodowy
więc tu biedni nie płacą więcej. Stawki vat, akcyzy, itp. są takie same dla wszystkich. Nadal nie widzę gdzie obciążenia podatkowe biednych są wyższe niż bogatych.
"Natomiast gdy przekaże się (poprzez oczywiście system zasiłków i różnych państwowych programów pomocowych) część dochodu od rodziny bogatej do biednej, gospodarka w krótkim okresie na tym zyska."
" Oczywiście w dłuższym okresie system takich zasiłków nie ma sensu"
A jak się długi okres podzieli na wiele krótkich okresów, to już będzie miało sens?
A z tym socjalem w Polsce to nie przesadzaj. Mam kumpla. Dosyć poważna choroba uniemożliwia mu podjęcie pracy. Dostaje sześćset złotych z groszami renty. Gdyby nie rodzina i znajomi, zdechłby z głodu.
Bogaty płaci mniejszy procent swojego dochodu niż się wydaje bo ma na prawników/specjalistów od podatków, żeby móc ominąć płacenie.
W państwie bogatych jest mało, dlatego ogromna większość redystrybułowanych dóbr pochodzi od biednych.
Warto takze zauwazyc, ze jezeli cokolwiek dostaje sie od panstwa to nalezy to odjac od placonych podatkow.
Tylko gdy się liczy
Od roli szczególnej do przewodniej już niedaleko.
Kazali se piknie grać i na nożki spozirać!