Oglądałem jakiś czas temu, nie było to na głównej już?
Ścieżka z TP to najbardziej zjechana kaseta z mojej kolekcji. Przez długi czas słuchałem non stop prawie. Mistrzostwo Badalamentiego. Najwyraźniej nikt inny nie mógł skomponować tak demonicznych utworów jak ktoś kto ma w sobie coś z demona (scena picia espresso z Mulholland Drive).
@Bartholomew: Było w wykopalisku prawie 5 lat temu, nie dało rady wyjść na główną.
Badalamentiemu nie sposób odmówić tego czegoś. Ścieżka dźwiękowa jest idealnym uzupełnieniem "Twin Peaks". Może główny motyw nieco obrzydziły mi sceny "uczuciowe" Donny i Jamesa (ugh...), ale poza tym - mistrzostwo.
Muzyka w Twin Peaks stanowiła połowę motoru napędowego odpowiadającego za klimat.
Ciężka muzyka w scenach rozpaczy za Laurą i wspomnień o niej, barowy noir jazz w scenach knucia, lekki lounge w scenach ukazujących dziwactwa Coopera i głupotę pracowników komisariatu, niepokojące dźwięki towarzyszące cliffhangerowym scenom większości odcinków czy też bardzo uproszczona ale dobrze dobrana muzyka w scenie
Jeśli chodzi o sam serial to można mieć za złe Lynchowi, że reżyserkę powierzył innym przez
@aegypius: Masz racje jezeli chodzi o pewne elementy serialu, ktore mozna by nazwac dluzyznami aczkolwiek ja patrze na to troche inaczej - ten film bazuje jak slusznie zauwazyles na kontrastach - wyrazanych w genialnej muzyce, przeciwstawieniu mrocznego lasu i tego co tam zachodzi z idyllowym na pierwszy rzut okaTwin Peaks i wreszcie w samych bohaterach, ktorych czesto banalne historie sa nam pokazywane, by potem zestawic je z brutalnymi morderstwami. Calosc tworzy
Komentarze (81)
najlepsze
Ścieżka z TP to najbardziej zjechana kaseta z mojej kolekcji. Przez długi czas słuchałem non stop prawie. Mistrzostwo Badalamentiego. Najwyraźniej nikt inny nie mógł skomponować tak demonicznych utworów jak ktoś kto ma w sobie coś z demona (scena picia espresso z Mulholland Drive).
Badalamentiemu nie sposób odmówić tego czegoś. Ścieżka dźwiękowa jest idealnym uzupełnieniem "Twin Peaks". Może główny motyw nieco obrzydziły mi sceny "uczuciowe" Donny i Jamesa (ugh...), ale poza tym - mistrzostwo.
Ciężka muzyka w scenach rozpaczy za Laurą i wspomnień o niej, barowy noir jazz w scenach knucia, lekki lounge w scenach ukazujących dziwactwa Coopera i głupotę pracowników komisariatu, niepokojące dźwięki towarzyszące cliffhangerowym scenom większości odcinków czy też bardzo uproszczona ale dobrze dobrana muzyka w scenie
Jeśli chodzi o sam serial to można mieć za złe Lynchowi, że reżyserkę powierzył innym przez
Dobry film i fenomenalna muzyka.
i ta końcówka...
"damne good... daaaamne good"!
Źle podejŻewasz :)