W książce "Profil mordercy" Paul Britton opisuje podobną historię - matka poszła z kilkulatkiem na zakupy, bodajże zerkała na witrynę sklepu a do jej syna podeszło dwóch chłopców - nie mieli nawet z tego co pamiętam 14 lat. Po prostu wzięli go za rękę i wyprowadzili spokojnie z centrum. Mały się nie opierał, chyba dali mu nawet balonik. Niestety jak tylko znaleźli się jakiś kawałek od budynku zaczęli go kopać, bić. W
@thekes: Tymi chłopcami byli Robert Thompson i Jon Venables, ich ofiarą był 2-letni James Bulger. Obaj mieli wtedy 10 lat. O tej sprawie dowiedziałam się bodajże właśnie z tej książki.
@math1982: Morderstwo miało miejsce w 1993 r., jego sprawcy już dawno zdążyli wyjść na wolność.
@thekes: Nie jestem pewien, ale to wydarzyło się chyba całkiem niedawno, albo niedawno o tym czytałem, był jeszcze film z monitoringu jak prowadzą tego dzieciaka.
Jak byłem mały, to sam spędzałem kilka godzin dziennie na podwórku, matka miała cały czas patrzyć przez okno co robię? No bez przesady, to jakaś paranoja.
@WalSzary: dokładnie, w wakacje większość dnia spędzało się poza domem. Gdyby wtedy rodzice wiedzieli gdzie łaziliśmy i co robiliśmy to by zawału dostali. Ale też zdarzały się przypadki, że jakiś zwyrol kolegów zaczepiał. Raz jeden taki podejrzany nawet dostał po ryju przez przypadkowego przechodnia.
Prędzej sami zabijecie swoje dziecko wioząc je poraz stopińdziesiąty na piłkę, Państwo "jeżdżę szybko ale bezpiecznie", niż wam je porwie obca osoba.
Twórcy takich kampanii powinni się puknąć w głowę. Jakby rodzice się mało martwili bez sensu o swoje dzieci. Realne zagrożenia to utonięcia i wypadki samochodowe, wszystko inne to taki pech, że myślenie o nim się nie opłaca.
@scotty: Przekładasz sytuację w Polsce na sytuację w kraju gdzie przypadki pedofilii, młodocianej prostytucji i seksturystyki są problemami dnia powszedniego.
@Vuze: W Malezji (28mln mieszkańców) jest zgłaszanych 4800 zaginięć dzieci rocznie i w tym obstawiałbym, że większość kończy się tym, że dzieciak się znajduje bo gdzieś sobie po prostu pospacerował i się zgubił albo uciekł z domu bo się zdenerwował albo tatuś go zabrał na złość mamusi, której musi płacić alimenty. Nawet w Polsce jest ponad 7500 przypadków zaginięć dzieci rocznie.
W Polsce jest jakieś za to 3000 śmiertelnych ofiar wypadków
Komentarze (175)
najlepsze
@math1982: Morderstwo miało miejsce w 1993 r., jego sprawcy już dawno zdążyli wyjść na wolność.
Kto mi to wyjaśni? Moim zdaniem albo malezyjski rok jest nietypowo długi, albo to ja mam problem z matematyką lub językiem angielskim.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie, aby choć na chwilę stracić z oczu swojego 3 letniego syna w takim miejscu.
Niektórzy są aż nadgorliwi.
źródło: comment_MssSUgWq9cSbaZ2bSgY4dGxIa1T4XGFX.jpg
Pobierzźródło: comment_sBCIGrp51qVeqi3C3xv0YhQQIKyXTpGX.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez moderatora
Twórcy takich kampanii powinni się puknąć w głowę. Jakby rodzice się mało martwili bez sensu o swoje dzieci. Realne zagrożenia to utonięcia i wypadki samochodowe, wszystko inne to taki pech, że myślenie o nim się nie opłaca.
W Polsce jest jakieś za to 3000 śmiertelnych ofiar wypadków