Dimetylortęć - przerażająca trucizna
Karen Wetterhahn, toksykolog i profesor chemii w 1994 roku upuściła kropelkę dimetylortęci na swą dłoń. Nie zwróciła na to uwagi, bo miała na rękach lateksowe rękawiczki. Pięć miesięcy później zaczęła potykać się w drzwiach i niewyraźnie mówić. Po trzech tygodniach w szpitalu zapadła w śpiączkę i umarła. Dimetylortęć pochłonęła jej komórki mózgowe.
kinlej z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 54
Komentarze (54)
najlepsze
to przeraża...
Hofmann wiedział jednak, że pochodne alkaloidów sporyszu są bardzo silnie toksyczne, zachowywał więc tego dnia rutynowe środki ostrożności. I mimo to uległ zatruciu - to oznaczało, że substancja musiała być tak aktywna, że wystarczyły śladowe ilości wchłonięte przez skórę.
Podobny przypadek z bardziej znaną substancją.
BTW: http://www.mw.mil.pl/index.php?akcja=ekologiaprocedury
na mapach nawigacyjnych można zobaczyć, że cmentarzyska zatopionych środków bojowych mają ogromną powierzchnię. a przecież zaznaczane są tylko te które są znane..
@kalinowski5 - Nie znam dokładnych danych liczbowych, ale jest mnóstwo rtęci. Trafiłem kiedyś na artykuł, gdzie w jednym miejscu znaleziono 3500 beczek. Rtęć była surowcem
Komentarz usunięty przez moderatora
To ja dorzucę swój grosik o innej super-trującej substancji. Jest nią tetrachlorodibenzoparadioksyna 2378. O jej sile niech świadczy fakt, że ilość mieszcząca się w pudełku od zapałek jest zdolna zatruć całe duże miasto.
(zawierają rtęć)
http://www.wykop.pl/link/177089/dimetylortec-przerazajaca-trucizna#comment-1019922